Możesz kupić polskie tłumaczenie książki Pozyskujący uczniów sługa Boży klikając na link: [1]
Aby chrześcijańskie pary mogły cieszyć się wzajemnie zadowalającym życiem seksualnym, mężowie i żony powinni zrozumieć, że pomiędzy seksualną naturą mężczyzn i kobiet istnieje ogromna różnica. U mężczyzn jest to bardziej sprawa fizyczności, natomiast u kobiet nade wszystko uczuciowości. Mężczyźni podniecają się seksualnie poprzez stymulację wizualną (zob. Mt 5,28), natomiast kobiety podnieca bliskość i dotyk (zob. 1Kor 7,1). Mężczyzn zwykle pociągają kobiety, które „wpadną im w oko”, natomiast dla kobiet atrakcyjnymi są mężczyźni zwracający uwagę nie tylko swoim wyglądem. Dlatego mądre żony, chcąc się mężom podobać, starają się zawsze wyglądać jak najlepiej. Mądrzy mężowie natomiast okazują swoim żonom czułość bliskością i dobrocią, nie oczekując, że żona wieczorem nagle się w łóżku „rozpali”.
Natężenie pragnień seksualnych u mężczyzny wydaje się narastać wraz z gromadzeniem się nasienia, natomiast u kobiety zmienia się w zależności od cyklu menstruacyjnego. Mężczyźni potrafią się podniecić i doznać szczytowania w ciągu kilku minut, a nawet sekund; u kobiet trwa to o wiele dłużej. Mężowi wystarczy parę sekund, aby być gotowym do współżycia, natomiast ciało żony może się rozgrzewać nawet pół godziny. Dlatego mądry mąż nie śpieszy się podczas gry wstępnej, głaszcze, całuje oraz stymuluje dłońmi wrażliwe obszary ciała żony, aż będzie gotowa do zbliżenia. Jeśli nie wie, jakie to obszary, powinien ją zapytać. Poza tym powinien wiedzieć, że kiedy on sam posiada zdolność osiągnięcia tylko jednego szczytowania, żona może ich mieć więcej. Powinien zatem starać się dostarczać jej tego, czego ona pragnie.
Ważne, by wierzący mężowie i żony mówili otwarcie o swych wzajemnych potrzebach i poznawali swoje różnice. Po miesiącach i latach takiej komunikacji, poznawania wzajemnie swoich ciał i praktyki, współżycie seksualne męża i żony może się stać źródłem coraz większej rozkoszy.
Dzieci w chrześcijańskiej rodzinie
Dzieci należy nauczać uległości i posłuszeństwa wierzącym rodzicom, bo takich dotyczy obietnica długiego życia oraz innych błogosławieństw:
Dzieci, bądźcie posłuszne w Panu waszym rodzicom, bo jest to sprawiedliwe. Czcij swego ojca i matkę – to jest pierwsze przykazanie z obietnicą: aby ci się dobrze powodziło i abyś długo żył na ziemi (Ef 6,1-3).
Na wierzących ojcach, jako głowach rodziny spoczywa główny obowiązek ich wychowywania:
A wy, ojcowie, nie doprowadzajcie do gniewu waszych dzieci, lecz wychowujcie je w karności i nauce Pana (Ef 6,4).
Zauważmy, że odpowiedzialność ojca jest podwójna: wychowywać je w karności i nauce Pana. Rozważmy najpierw potrzebę karcenia.
Karcenie dzieci
Dziecko nigdy nie skarcone wyrośnie na człowieka samolubnego i zbuntowanego. Dzieci należy karcić za każdym razem, kiedy uparcie łamią rozsądne reguły, ustalone wcześniej przez rodziców. Nie należy ich karać za błędy lub dziecięcą nieodpowiedzialność. Trzeba im jednak uświadamiać konsekwencje ich błędów i nieodpowiedzialności, aby je przygotować do dorosłego życia.
Małe dzieci, należy karcić klapsami, jak poucza Boże Słowo. Nie dotyczy to, oczywiście, niemowląt, co nie znaczy, że należy im na wszystko pozwalać. Właściwie już od dnia urodzin powinny wiedzieć, że w domu rządzą mama i tata. Już w bardzo młodym wieku można je uczyć, co znaczy słowo „nie”, zwyczajnie nie pozwalać im robić tego, czego nie powinny. A jeśli będą nieposłuszne, lekkie uderzenie w pupę pomoże im jeszcze lepiej rozumieć. Takie konsekwentne postępowanie pozwoli dzieciom nauczyć się posłuszeństwa w bardzo młodym wieku.
Rodzice mogą też wzmocnić swój autorytet, nie utrwalając niepożądanego zachowania swoich dzieci, na przykład nie dając im natychmiast tego, czego domagają się płaczem. Inaczej nauczą się, że płacząc mogą uzyskać wszystko, czego pragną. Jeśli rodzice ulegają żądaniom dzieci, kiedy te się złoszczą lub marudzą, w rzeczywistości sami zachęcają je do takich niepożądanych zachowań. Mądrzy rodzice nagradzają tylko właściwe zachowanie swoich dzieci.
Klapsy nie mogą powodować uszkodzeń ciała, ale winny być na tyle bolesne, by nieposłuszne dziecko w jakiś sposób to odczuło. Wówczas będzie kojarzyło nieposłuszeństwo z bólem. Potwierdza to Biblia:
Nie kocha syna, kto rózgi żałuje, kto kocha go – w porę go karci… W sercu chłopięcym głupota się mieści, rózga karności wypędzi ją stamtąd… Karcenia chłopcu nie żałuj, gdy rózgą uderzysz – nie umrze. Ty go uderzysz rózgą, a od Szeolu zachowasz mu duszę… Rózga i karcenie udziela mądrości; chłopiec pozostawiony sobie jest wstydem dla matki (Prz 13,24; 22,15; 23,13-14; 29,15).
Kiedy rodzice egzekwują ustalone reguły, nie muszą dzieci zmuszać do posłuszeństwa groźbami. Jeśli dziecko uparcie się buntuje, należy je zbić. Jeśli rodzic ogranicza się tylko do gróźb, tym samym wzmacnia upór swego nieposłusznego dziecka. W efekcie dziecko uczy się go lekceważyć, dopóki słowne groźby rodziców nie staną się odpowiednio głośne.
Po wymierzeniu klapsów rodzice powinni dziecko przytulić i upewnić o swojej miłości.
Wychowuj dziecko
Wierzący rodzice muszą zrozumieć, że spoczywa na nich odpowiedzialność za wychowanie dzieci, jak to czytamy w Księdze Przysłów 22,6: „Wychowuj chłopca odpowiednio do drogi, którą ma iść, a nie zejdzie z niej nawet w starości”.
Wychowywanie to nie tylko wymierzanie kar za nieposłuszeństwo, ale też nagradzanie za dobre zachowanie. Rodzice powinni konsekwentnie dzieci chwalić, by wzmacniać ich dobre cechy i pożądane zachowania. Niech je często upewniają, że są kochane, akceptowane i doceniane. Miłość można okazywać pochwałami, przytulaniem i poświęcaniem dzieciom czasu.
„Wychowywać” znaczy „uczyć posłuszeństwa”. Chrześcijańscy rodzice nie powinni zatem pozostawiać dzieciom wyboru, czy pójdą do kościoła, czy będą się codziennie modlić, itd. One nie są wystarczająco odpowiedzialne, by wiedzieć, co jest dla nich najlepsze: dlatego Bóg dał im rodziców. Rodzicom, którzy podejmują ten wysiłek i wkładają dużo energii, by je dobrze wychować, Bóg obiecuje, że ich dzieci w wieku dorosłym nie zboczą z właściwej drogi, jak czytamy w Prz 22,6.
W miarę, jak dzieci dorastają, należy na nie nakładać coraz większą odpowiedzialność. Celem skutecznego wychowania jest stopniowe przygotowanie ich do pełnej odpowiedzialności w życiu dorosłym. Dziecko powinno otrzymywać coraz więcej wolności w podejmowaniu decyzji. Nastolatek powinien już rozumieć, że jest odpowiedzialny za konsekwencje swoich wyborów, że rodzice nie zawsze będą pod ręką, by go wyciągnąć z kłopotów.
Obowiązek nauczania dzieci
Jak czytamy w Ef 6,4, ojcowie mają nie tylko obowiązek karcenia dzieci, ale też „wychowywania ich w nauce Pana”. To nie kościół ma obowiązek je nauczyć biblijnej moralności, chrześcijańskiego charakteru czy poznania Boga – to zadanie ojca. Rodzice, którzy odpowiedzialność za nauczanie dzieci o Bogu przenoszą na nauczyciela szkoły niedzielnej, popełniają poważny błąd. Bóg nakazał Izraelowi przez Mojżesza:
Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję. Wpoisz je twoim synom, będziesz o nich mówił przebywając w domu, w czasie podróży, kładąc się spać i wstając ze snu (Pwt 6,6-7).
Wierzący rodzice powinni mówić swym dzieciom o Bogu od ich najmłodszych lat, o tym, kim jest i jak bardzo je kocha. Powinny poznać historię narodzenia, życia, śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Wiele dzieci rozumie przesłanie ewangelii już w wieku 5 czy 6 lat i jest w stanie podjąć decyzję służenia Panu. Za niedługo mogą otrzymać chrzest w Duchu Świętym z mówieniem językami jako potwierdzeniem. Oczywiście, nie można tu narzucać żadnych sztywnych reguł, gdyż każde dziecko jest inne. Chodzi o to, że dla wierzących rodziców duchowe wychowanie dzieci powinno być najwyższym priorytetem tu na ziemi.
Zasady okazywania dzieciom miłości
1) Nie doprowadzajmy do gniewu naszych dzieci (zob. Ef 6,4). Nie można oczekiwać, że będą zachowywały się jak dorośli. Jeśli oczekujemy od nich zbyt wiele, przestaną w ogóle się starać nam przypodobać wiedząc, że to niemożliwe.
2) Nie porównujmy swoich dzieci z innymi. Niech wiedzą, jak bardzo doceniamy ich wyjątkowe cechy i dane im przez Boga talenty.
3) Powierzajmy im obowiązki domowe, aby wiedziały, że stanowią ważną cząstkę rodziny. Wszelkie osiągnięcia to cegiełki budujące ich zdrową samoocenę.
4) Poświęcajmy im czas. Wtedy wiedzą, że są dla nas kimś ważnym. Dawanie im rzeczy nie zastąpi dawania im samych siebie. Przecież największy wpływ na dzieci mają ci, którzy spędzają z nimi najwięcej czasu.
5) Jeśli musimy powiedzieć coś negatywnego, starajmy się to zrobić w sposób jak najbardziej pozytywny. Nigdy nie mówiłem swoim dzieciom, że są „złe”, kiedy mnie nie słuchały. Mówiłem raczej: – Jesteś dobrym chłopcem, a dobrzy chłopcy nie robią tego, co teraz zrobiłeś. – (I wtedy dawałem mu klapsa.)
6) Pamiętajmy, że słowo „nie” oznacza „zależy mi na tobie”. Jeśli dzieci zawsze stawiają na swoim, intuicyjnie wiedzą, że nie zależy nam na nich na tyle, by je ograniczać.
7) Niech dzieci nas naśladują. One się uczą na przykładzie rodziców. Mądry rodzic nie powie dziecku: – Rób to, co mówię, nie to, co robię.
8) Nie ułatwiajmy dzieciom życia, wyciągając ich z kłopotów. Usuwajmy im spod nóg tylko głazy zagradzające drogę, ale pozostawiajmy kamienie umożliwiające przekraczanie strumieni.
9) Służmy Bogu całym sercem. Zauważyłem, że dzieci rodziców letnich duchowo, rzadko pozostają przy Bogu, gdy dorosną. Wierzące dzieci rodziców niezbawionych oraz dzieci oddanych chrześcijan zwykle służą Bogu od samej młodości.
10) Uczmy dzieci Bożego Słowa. Rodzice często dbają o wykształcenie swych pociech, a zaniedbują najważniejszą edukację w życiu, znajomość Biblii.
Priorytety dotyczące chrześcijańskiej służby, małżeństwa i rodziny
Najpowszechniejszym bodaj błędem popełnianym przez chrześcijańskich liderów jest zaniedbywanie swoich małżeństw oraz rodzin z powodu zaangażowania w służbę. Tłumaczą, że poświęcają się „pracy dla Pana”.
Błąd ten można naprawić, kiedy pozyskujący uczniów sługa Boży uświadomi sobie, że prawdziwym odzwierciedleniem jego posłuszeństwa i oddania Bogu jest jego więź z żoną i dziećmi. Duchowny nie może twierdzić, że jest Bogu oddany, jeśli nie kocha żony tak, jak Chrystus kocha Kościół, lub jeśli nie poświęca dość czasu na wychowywanie dzieci w karności i nauce Pana.
Ponadto zaniedbywanie żony oraz dzieci w imię „służby” jest zwykle wyraźnym znakiem, że służba ta jest cielesna, wykonywana ludzką siłą. Przykładem tego jest wielu pastorów instytucjonalnych, dźwigających duży ciężar obowiązków. Tracą siły i zdrowie, aby zrealizować wszystkie kościelne programy.
Jezus obiecał, że Jego brzemię jest lekkie, a jarzmo miłe (zob. Mt 11,30). Nie każe żadnemu swojemu słudze poświęcać się kościołowi czy ewangelizowaniu świata kosztem własnej rodziny. W istocie, jedną z kwalifikacji starszego jest umiejętność dobrego kierowania swoim domem (zob. 1Tm 3,4). To relacja z własną rodziną jest testem jego przydatności do służby.
Ci, którzy są powołani do posługi objazdowej i muszą często wyjeżdżać, powinni wtedy, kiedy są w domu, przeznaczać dla rodziny dużo czasu. Członkowie ciała Chrystusa powinni uczynić wszystko, co w ich mocy, aby to umożliwić. Pozyskujący uczniów sługa Boży jest świadomy, że jego dzieci są najważniejszymi uczniami. Jeśli w tej dziedzinie zawiedzie, nie ma prawa pozyskiwać innych uczniów.
Możesz kupić polskie tłumaczenie książki Pozyskujący uczniów sługa Boży klikając na link: [1] . Co do dalszych dowodów tego, że Bóg nie jest pruderyjny, zob. PnP 7,1-9 oraz Kpł 18,1-23.