Możesz kupić polskie tłumaczenie książki Pozyskujący uczniów sługa Boży klikając na link: [1]
Czy Jezus zstąpił do Szeolu/Hadesu?
Wróćmy do Psalmu 61,10 oraz Dz 2,27, gdzie Piotr cytuje ten tekst; oba wersety wskazują, iż Szeol i Hades są tym samym miejscem. W swoim kazaniu w dzień Pięćdziesiątnicy Piotr stwierdził, że w Ps 61,10 Dawid nie mówi o sobie, ale proroczo o Chrystusie, gdyż ciało Dawida, inaczej niż Chrystusa, uległo skażeniu (zob. Dz 2,29-31). Wobec tego rozumiemy, że w Ps 61,10 to faktycznie Jezus zwraca się do Ojca, wyrażając przekonanie, że Ojciec nie opuści Jego duszy w Szeolu ani nie pozwoli, by Jego ciało doznało skażenia.
Niektórzy tę wypowiedź Jezusa interpretują jako dowód na to, iż Jego dusza zstąpiła do Szeolu/Hadesu podczas trzech dni pomiędzy śmiercią a zmartwychwstaniem. Ale właściwie nic na to nie wskazuje. Jeszcze raz zauważmy, co dokładnie Jezus mówi do Ojca:
Bo nie opuścisz mej duszy w Szeolu i nie skażesz wiernego na zagładę [ang – nie dopuścisz, aby Twój Święty doznał skażenia] (Ps 16,10).
Jezus nie mówił Ojcu: – Wiem, iż moja dusza spędzi kilka dni w Szeolu/Hadesie, ale wierzę, że mnie tam nie opuścisz. – Mówił raczej: – Wierzę, że kiedy umrę, nie zostanę potraktowany jak niesprawiedliwi, moja dusza nie zostanie opuszczona w Szeolu/Hadesie. Nie spędzę tam nawet minuty. Wiem, że zamierzasz mnie wzbudzić w ciągu trzech dni i nie pozwolisz na skażenie mojego ciała.
Taka interpretacja jest z pewnością uzasadniona. Kiedy Jezus mówił: „Nie dopuścisz, aby Twój Święty doznał skażenia”, to rozumiemy, że przez te trzy dni ciało Jezusa nie ulegało stopniowemu rozkładowi, by podczas zmartwychwstania zostać odnowione. Raczej chodzi o to, że ono nie podlegało żadnemu skażeniu, od chwili śmierci aż do zmartwychwstania.
Podobnie stwierdzenie, że Jego dusza nie zostanie opuszczona w Szeolu/Hadesie, nie trzeba interpretować, jakoby przez kilka dni pozostawał w Szeolu/Hadesie, ale ostatecznie nie został tam opuszczony.[2] Chyba raczej to znaczy, że Jego dusza nie miała zostać potraktowana tak jak dusze niesprawiedliwych, opuszczone w Szeolu/Hadesie. Nie miała tam spędzić ani minuty.
Gdzie Jezus przebywał w ciągu tych trzech dni?
Pamiętajmy, że Jezus powiedział uczniom, iż spędzi trzy dni i noce w głębi ziemi (zob. Mt 12,40). Nie wydaje się, że chodzi tu o przebywanie Jego ciała przez trzy dni w grobie, jako że grób trudno uważać za „głębię ziemi”. Musiał raczej mówić o tym, że Jego duch/dusza będzie głęboko w ziemi. Możemy zatem wywnioskować, iż Jego duch/dusza od śmierci do zmartwychwstania nie była w niebie. Jezus potwierdził to po zmartwychwstaniu, mówiąc do Marii, że jeszcze nie wstąpił do Ojca (zob. J 20,17).
Wiemy też, że skruszonemu złoczyńcy na krzyżu obiecał, że ten znajdzie się z Nim tego samego dnia w raju (zob. Łk 23,43). Biorąc pod uwagę wszystkie te fakty wiemy, że duch /dusza Jezusa spędził(a) trzy dni i noce w głębi ziemi. Przynajmniej przez część tego okresu przebywał w miejscu zwanym „rajem”, którego nazwa nie wydaje się być właściwym synonimem Szeolu/Hadesu, miejsca udręki!
Wszystko to nasuwa wniosek, że w głębi ziemi, obok Szeolu/Hadesu, musi być miejsce zwane rajem. Tę ideę bezsprzecznie podpiera opowiedziana przez Jezusa historia o dwóch ludziach, którzy umarli, o niesprawiedliwym bogaczu i sprawiedliwym Łazarzu. Przeczytajmy ją:
Był pewien bogacz, który ubierał się w purpurę i bisior i każdego dnia wystawnie ucztował. Przed jego bramą leżał pewien owrzodziały żebrak imieniem Łazarz, który pragnął zaspokoić głód tym, co spadało ze stołu bogacza. Lecz tylko psy przychodziły i lizały jego wrzody. I umarł biedak, i został zaniesiony przez aniołów w objęcia Abrahama. Umarł też bogacz i został pogrzebany. A gdy cierpiąc męki w krainie umarłych, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza w jego objęciach. Wtedy zawołał: Ojcze Abrahamie! Zmiłuj się nade mną i poślij Łazarza, żeby umoczył koniec palca w wodzie i zwilżył mi język, ponieważ bardzo cierpię w tym płomieniu. Abraham jednak powiedział: Dziecko, przypomnij sobie, że za życia odebrałeś swoje dobro, podobnie jak Łazarz zło. Teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki. Poza tym pomiędzy nami a wami rozpościera się tak wielka przepaść, że nikt, choćby chciał, nie może wejść stąd do was ani stamtąd przedostać się do nas (Łk 16,19-26).
To jasne, że i Łazarz i bogacz nie pozostali w swych ciałach po śmierci, ale dotarli każdy do swojego miejsca jako duch/dusza.
Gdzie był Łazarz?
Zauważmy, że bogacz znalazł się w Hadesie, ale widział Łazarza w innym miejscu, wraz z Abrahamem. W istocie czytamy, że Łazarz był w „objęciach Abrahama”, co nie oznacza jakiegoś miejsca ale przypuszczalnie odnosi się do pociechy, jaką otrzymywał od Abrahama po przybyciu na to miejsce.
Jaka odległość dzieliła bogacza od Łazarza po ich śmierci?
Dowiadujemy się, że bogacz ujrzał Łazarza „z daleka”, a między nimi „rozpościera się wielka przepaść”. A zatem określenie odległości jest sprawą spekulacji. Wydaje się jednak, że dzieliła ich odległość mniejsza niż pomiędzy głębią ziemi a niebem. Inaczej bogacz nie mógłby widzieć Łazarza (bez nadnaturalnej pomocy) i nie byłoby potrzeby wspominać o „rozpościerającej się wielkiej przepaści” pomiędzy tymi dwoma miejscami, aby nie dopuścić do przejścia z jednego do drugiego. Ponadto bogacz „zawołał” na Abrahama, a ten mu odpowiedział. Należałoby więc domniemywać, że byli wystarczająco blisko siebie, by rozmawiać przez „wielką przepaść”.
Wobec powyższego uważam, że Łazarz nie znajdował się w miejscu, które nazywamy niebem, ale w oddzielnym „przedziale” wewnątrz ziemi.[3] Musiało to być miejsce, które Jezus, zwracając się do skruszonego złoczyńcy, nazwał rajem. To do tego raju w głębi ziemi szli po śmierci starotestamentowi sprawiedliwi. Poszedł tam Łazarz, a także Jezus i skruszony złoczyńca.
Tam też najwyraźniej poszedł po śmierci prorok Samuel. W 1Sm 28 czytamy, że gdy Bóg zezwolił duchowi zmarłego Samuela pojawić się i rozmawiać proroczo z Saulem, wróżka z Endor opisała Samuela jako „istotę pozaziemską, wyłaniającą się z ziemi” (1Sm 28,13). Sam Samuel spytał Saula: „Dlaczego nie dajesz mi spokoju i wywołujesz mnie [ang. każesz mi wstępować]?” (1Sm 28,15). Najwyraźniej duch/dusza Samuela przebywał(a) w raju w ziemi.
Pismo wydaje się potwierdzać, iż w momencie zmartwychwstania Chrystusa raj został opróżniony i starotestamentowi sprawiedliwi, którzy zmarli, zostali wzięci z Jezusem do nieba. Czytamy, że kiedy Jezus wstąpił do nieba z najniższych obszarów ziemi, „powiódł za sobą jeńców” (Ef 4,8-9 BW; Ps 68,19). Przypuszczam, że tymi więźniami byli wszyscy mieszkańcy raju. Jezus na pewno nie uwolnił nikogo z Szeolu/Hadesu![4]
Jezus głosił uwięzionym duchom
Czytamy też, że w jakimś momencie pomiędzy swoją śmiercią a zmartwychwstaniem Jezus zwiastował grupie bezcielesnych duchów:
Przecież i Chrystus raz cierpiał za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby przyprowadzić was do Boga. Zabity wprawdzie w ciele, przez Ducha jednak został ożywiony. W Nim też poszedł i ogłosił ocalenie duchom zamkniętym w więzieniu, nieposłusznym wówczas, gdy Bóg wyczekiwał cierpliwie za dni Noego, kiedy była budowana arka. W niej tylko niewielu, to jest osiem dusz, zostało uratowanych przez wodę (1P 3,18-20).
Ten urywek Pisma na pewno nasuwa pytania, na które nie znam odpowiedzi. Dlaczego Jezus miałby głosić garstce nieposłusznych ludzi, którzy zginęli podczas potopu? Co im mówił?
Tak czy owak tekst ten wydaje się potwierdzać, iż Jezus nie spędził wszystkich trzech dni i nocy od śmierci do zmartwychwstania w raju.
Gehenna
Kiedy obecnie umiera ciało sprawiedliwych, ich duch/dusza idzie od razu do nieba (zob. 2Kor 5,6-8; Flp 1,21-23; 1Tes 4,14).
Niesprawiedliwi nadal idą do Szeolu/Hadesu, gdzie cierpią udręki i oczekują zmartwychwstania swych ciał, ostatecznego sądu i wtrącenia do „ognistego jeziora”, miejsca innego niż Szeol/Hades.
To ogniste jezioro jest określane trzecim greckim słowem, gehenna, czasem także tłumaczonym jako piekło. Gehenna to wysypisko śmieci za murami Jerozolimy w dolinie Hinnom. Było to gnijące składowisko, pełne robactwa, którego część nieustannie dymiła i paliła się ogniem.
Mówiąc o gehennie Jezus miał na myśli miejsce, dokąd zostaną wtrąceni ludzie w ciele. Powiedział na przykład:
Jeśli twoja prawa ręka jest powodem twojego upadku, odetnij ją i wyrzuć. Lepiej bowiem będzie dla ciebie, gdy stracisz jedną część ciała, niż gdybyś miał cały [ang. twoje całe ciało] zginąć w Gehennie… Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej tego, który duszę i ciało może zatracić w Gehennie (Mt 5,30; 10,28).
Gehenna i Hades nie mogą być tym samym miejscem, gdyż Biblia powiada, że niesprawiedliwi idą do Hadesu jako duchy/dusze bez ciał. Dopiero po tysiącletnim panowaniu Chrystusa ciała niesprawiedliwych zostaną wzbudzone i staną przed Bożym sądem, a następnie zostaną wtrącone do „ognistego jeziora” czyli Gehenny (zob. Ap 20,5.11-15). Co więcej, kiedyś sam Hades zostanie wtrącony do tego jeziora ognistego (zob. Ap 20,14), musi być więc miejscem innym niż ogniste jezioro.
Taratar
Czwartym greckim słowem często tłumaczonym w Biblii jako piekło jest taratros. W Nowym Testamencie występuje tylko raz:
Jeśli bowiem Bóg nie oszczędził aniołów, którzy zgrzeszyli, lecz strącił ich do Tarataru i wydał więzom mroku, aby byli strzeżeni na sąd… (2P 2,4).
Taratar jest uważany za specjalne więzienie dla niektórych aniołów którzy zgrzeszyli. Dlatego nie jest to ani Szeol/Hades ani Gehenna. Juda także napisał o uwięzionych aniołach:
Aniołów, którzy nie zachowali swojego pierwotnego stanu, lecz opuścili własne mieszkanie, trzyma w ciemnościach do wielkiego dnia sądu, związanych nierozerwalnymi więzami (Jud 6).
Okropności piekła
Kiedy umiera osoba niepojednana z Bogiem, nie ma już możliwości opamiętania się. Jej los jest przypieczętowany. Czytamy: „I tak jak zostało postanowione w stosunku do ludzi, że raz umrą, a potem będzie sąd…” (Hbr 9,27).
Piekło jest wieczne i ci, którzy tam trafiają, nie mają żadnej nadziei na ucieczkę. Mówiąc o potępieniu czekającym niesprawiedliwych, Jezus powiedział: „I pójdą ci na karę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego” (Mt 25,46). Kara dla niesprawiedliwych w piekle jest tak samo wieczna, jak wieczne życie dla sprawiedliwych.
Podobnie pisał Paweł:
Jest bowiem sprawiedliwe u Boga odpłacać uciskiem tym, którzy was uciskają, a wam uciskanym, i nam, dać ulgę, gdy Pan Jezus objawi się z nieba z aniołami Jego mocy w płomieniach ognia i ukarze tych, którzy nie uznają Boga i nie są posłuszni Ewangelii naszego Pana Jezusa. Karą dla nich będzie wieczna zagłada z dala od oblicza Pana i od chwały Jego mocy (2Tes 1,6-9).
Piekło to miejsce nieopisanej agonii, niekończącej się nigdy kary. Uwięzieni tam na zawsze niesprawiedliwi będą na wieki odczuwać własną winę i cierpieć w nieugaszonym ogniu z powodu Bożego gniewu.
Jezus nazwał piekło „ciemnościami na zewnątrz”, gdzie będzie „płacz i zgrzytanie zębów”, miejscem, „gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie” (Mt 22,13; Mk 9,44). Jakżeż powinniśmy ostrzegać ludzi przed tym miejscem i opowiadać im o zbawieniu dostępnym jedynie w Chrystusie!
Jedna denominacja naucza o czyśćcu, gdzie wierzący będą przez jakiś czas cierpieć, aby się oczyścić z grzechów i zasłużyć na niebo, jednak Biblia nic o tym nie mówi.
Sprawiedliwi po śmierci
Kiedy umiera wierzący, jego duch natychmiast idzie do nieba, by przebywać z Panem. Paweł przedstawił to bardzo jasno, kiedy pisał o własnej śmierci:
Dla mnie bowiem życie to Chrystus, a śmierć to zysk. Jeśli jednak żyć w ciele oznacza dla mnie owocnie pracować – to nie wiem, co wybrać. Obydwie możliwości są przede mną: chciałbym umrzeć i być z Chrystusem, bo to znacznie lepsze… (Flp 1-21-23).
Paweł pragnął odejść, by po śmierci być z Chrystusem. Jego duch nie przeszedłby w jakiś stan nieświadomości czekając na zmartwychwstanie (jak niektórzy, niestety, uważają).
Zauważmy też, że dla Pawła byłby to zysk. Stwierdzenie takie byłoby prawdziwe tylko wtedy, gdyby po śmierci poszedł do nieba.
Powiedział też, że duch wierzącego po wyjściu z ciała „zamieszkuje z Panem”:
Zawsze więc mamy ufność i wiemy, że jak długo pozostajemy w ciele, tak długo jesteśmy z daleka od Pana… chcemy raczej opuścić nasze ciało i zamieszkać z Panem (2Kor 6,8).
Potwierdzają to inne jego słowa:
Nie chcemy też, bracia, abyście pozostawali w niewiedzy co do tych, którzy umierają i się smucili, jak ci, którzy nie mają nadziei. Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus umarł i zmartwychwstał, to i tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg poprowadzi razem z Nim (1Tes 4,13-14).
W chwili powrotu Jezus przyprowadzi ze sobą z nieba „tych, którzy umarli”, a zatem teraz muszą być z Nim w niebie.
Przebłysk nieba
Jakie jest niebo? Swoim ograniczonym umysłem nie jesteśmy w stanie w pełni pojąć całej chwały, jaka nas tam czeka, a Biblia podaje nam tylko jej przebłysk. Najwspanialszym faktem dla wierzących jest to, że w niebie ujrzymy twarzą w twarz naszego Pana i Zbawiciela, Jezusa oraz Boga, naszego Ojca. Zamieszkamy w „domu Ojca”:
W domu Mojego Ojca jest wiele mieszkań. Jeśliby tak nie było, to czy powiedziałbym wam, że idę przygotować wam miejsce? Gdy pójdę i przygotuję wam miejsce, znowu przyjdę i zabiorę was do siebie, abyście tam, gdzie Ja jestem i wy byli (J 14,2-3).
Gdy się tam znajdziemy, zrozumiemy wiele tajemnic, których teraz nie potrafimy pojąć. Paweł pisał:
Teraz bowiem widzimy niejasno, jakby w zwierciadle, kiedyś ujrzymy twarzą w twarz. Teraz poznaję cząstkowo, ale kiedyś poznam tak, jak zostałem poznany (1Kor 13,12).
Najpełniejszy obraz nieba podaje nam księga Apokalipsy. Przedstawione jako miejsce aktywnej działalności, cudownego piękna, nieograniczonej różnorodności oraz niewymownej radości. Niebo nie jest miejscem, gdzie ludzie tylko siedzą na chmurach i cały dzień brzdąkają na harfach!
Jan, otrzymawszy wizję nieba, najpierw zauważył tron Boga, ośrodek wszechświata:
Zaraz doznałem zachwycenia w duchu: oto tron stał w niebie, a na tronie Ktoś siedział. Ten, który siedział z wyglądu podobny był do kamienia jaspisu i krwawnika, a dookoła tronu była tęcza podobna do szmaragdu. Wokół tronu były dwadzieścia cztery trony. Na tronach siedziało dwudziestu czterech Starszych, którzy byli odziani w białe szaty, a na głowach mieli złote wieńce. Od tronu wychodziły błyskawice, głosy i gromy, a przed tronem paliło się siedem lamp ognistych, które są siedmioma Duchami Boga. Przed tronem też znajdowało się jakby szklane morze podobne do kryształu. Pośrodku tronu natomiast i wokół tronu były cztery istoty żyjące, pełne oczu z przodu i z tyłu. Pierwsza istota żyjąca podobna była do lwa, druga podobna do wołu, trzecia miała twarz jakby ludzką, a czwarta podobna była do orła w locie. Każda zaś z czterech istot żyjących miała po sześć skrzydeł, dookoła i wewnątrz były pełne oczu. I bez odpoczynku, dniem i nocą mówią: Święty, Święty, Święty. Pan, Bóg, Wszechmogący, Ten, który był i który jest, i który przychodzi. A kiedy istoty żyjące oddadzą chwałę, cześć i dziękczynienie Siedzącemu na tronie i Żyjącemu na wieki wieków, wtedy dwudziestu czterech Starszych upada przed Siedzącym na tronie, oddaje pokłon Żyjącemu na wieki wieków i rzuca swoje wieńce przed tronem, mówiąc: Jesteś godny, nasz Panie i Boże, wziąć chwałę i cześć, i moc, ponieważ Ty wszystko stworzyłeś, i z Twojej woli to było, i zostało stworzone (Ap 4,2-11).
Jan, używając ziemskich pojęć, opisał tak jak potrafił to, czego nie da się porównać do czegokolwiek na ziemi. Oczywiście, w żaden sposób nie pojmiemy wszystkiego, co zobaczył, dopóki nie ujrzymy tego sami. Ale bezsprzecznie czytanie o tym jest inspirujące.
Najbardziej frapujące urywki o niebie znajdujemy w rozdziałach 21 i 22 Apokalipsy, gdzie Jan opisał Nowe Jeruzalem, które obecnie jest w niebie, ale zstąpi na ziemię po tysiącletnim panowaniu Chrystusa:
I przeniósł mnie w duchu na górę wielką i wysoką, i pokazał mi miasto Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, mające chwałę od Boga. Jego blask był podobny do blasku drogocennego kamienia, jakby jaspisu, przezroczystego jak kryształ. Miało mur wielki i wysoki, miało dwanaście bram, a na bramach dwunastu aniołów… Ten, który mówił ze mną miał miarę, trzcinę złotą, by zmierzyć miasto, jego bramy i mur. A miasto ma kształt czworoboku, i jego długość jest taka sama, jak i szerokość. I zmierzył miasto trzciną. Jego długość, szerokość i wysokość są równe… A jego mur jest zbudowany z jaspisu, a miasto z czystego złota, podobnego do przezroczystego szkła… A dwanaście bram to dwanaście pereł. Każda z bram jest z jednej perły. A główna ulica miasta jest z czystego złota, przezroczystego jak szkło. Ale świątyni w nim nie zobaczyłem, bo jego świątynią jest Pan, Bóg Wszechmogący i Baranek. I miasto nie potrzebuje słońca ani księżyca, aby mu świeciły, bo oświetliła je chwała Boga, a jego lampą jest Baranek… I pokazał mi rzekę wody życia, lśniącą jak kryształ, wypływającą spod tronu Boga i Baranka. Pomiędzy główną ulicą miasta a rzeką, i stamtąd, jest drzewo życia, które rodzi dwanaście owoców, wydając owoc w każdym miesiącu. A liście tego drzewa służą do leczenia narodów. I nic już nie będzie obłożone klątwą. A w mieście będzie tron Boga i Baranka, i Jego słudzy będą Mu służyć. I będą oglądali Jego oblicze, i Jego imię będą mieli na czołach. I nocy już nie będzie, i nie będą już potrzebowali światła lampy i światła słońca, bo Pan, Bóg, będzie im świecił i będą królować na wieki wieków (Ap 21,10 – 22,5).
Każdy naśladowca Jezusa może oczekiwać tych wszystkich cudowności, jeśli wytrwa w wierze. Niewątpliwie przez pierwsze kilka dni w niebie będziemy mówić do siebie: – O, właśnie to Jan próbował opisać w księdze Apokalipsy!
Możesz kupić polskie tłumaczenie książki Pozyskujący uczniów sługa Boży klikając na link: [1] . Niektórzy tezę, iż Szeol był miejscem, do którego trafiali po śmierci sprawiedliwi, próbują udowodnić w oparciu o kilka tekstów, takich jak Rdz 37,35; Hi 14,13, Ps 89,49; Koh (Kzn) 9,10 oraz Iz 38,9-10. Biblijny materiał dowodowy nie jest tu zbyt przekonujący. Jeśli do Szeolu trafiali po śmierci i niesprawiedliwi i sprawiedliwi, to musiał się składać z dwóch oddzielnych przedziałów: nieba i raju. I to właśnie twierdzą propagatorzy tej koncepcji.
[2] . Osoby podpisujące się pod tą właśnie interpretacją muszą zatem zgodzić się z jedną z dwóch innych teorii. Jedna zakłada, że Szeol/Hades był nazwą miejsca, gdzie przebywali po śmierci zarówno niesprawiedliwi jak i sprawiedliwi, podzielonego na dwa przedziały – miejsce mąk oraz raj, do którego poszedł Jezus. Według drugiej teorii Jezus przez trzy dni i noce znosił udręki potępionych w płomieniach Szeolu/Hadesu, cierpiąc w całej rozciągłości karę za grzech w zastępstwie za nas. Trudno obie teorie udowodnić na podstawie Pisma, a poza tym żadna z nich nie jest potrzebna, jeśli Jezus w ogóle w Szeolu/Hadesie nie przebywał. A to właśnie oznacza Jego stwierdzenie. W odniesieniu do drugiej teorii, Jezus przez trzy dni i noce od śmierci do zmartwychwstania nie cierpiał udręk ludzi potępionych, ponieważ nasze odkupienie zostało wyjednane Jego cierpieniem na krzyżu (zob. Kol 1,22), a nie Jego rzekomymi udrękami w Szeolu/Hadesie.
[3] . Zauważmy, że zarówno Łazarz jak i bogacz, choć oddzieleni od ciała, byli świadomi i posiadali nadal swoje funkcje, jak wzrok, dotyk i słuch. Doświadczali bólu i pociechy oraz pamiętali swoje wcześniejsze przeżycia. To zaprzecza teorii o „śnie duszy”, jakoby ludzie po śmierci przechodzili w stan braku świadomości, oczekując jej odzyskania w chwili zmartwychwstania ciał.
[4] . Niektórzy uważają, i pewnie słusznie, iż więźniowie, o których mowa w Ef 4,8-9, to my wszyscy, będący niegdyś w niewoli grzechu, a teraz uwolnieni dzięki zmartwychwstaniu Chrystusa.