W tym rozdziale rozważamy kolejne błędne, acz popularne nauki dotyczące szatana i walki duchowej. Na zakończenie przyjrzymy się, co Pismo Święte mówi w odniesieniu do walki duchowej, a co każdy wierzący powinien praktykować.
Mit 5: „Dzięki walce duchowej możemy burzyć demoniczne warownie na powietrzu.”
Zgodnie z Biblią nie ma wątpliwości, iż szatan włada całą hierarchią złych duchów, które zamieszkują atmosferę ziemską i pomagają mu rządzić królestwem ciemności. Biblijna jest też koncepcja, iż są to „terytorialne” złe duchy, które panują nad pewnymi obszarami geograficznymi (zob. Dn 10,13.20-21; Mk 5,9-10). Biblijny jest też pogląd, iż chrześcijanie mają władzę wyganiać demony z ludzi oraz obowiązek dawać odpór diabłu (zob. Mk 16,17; Jk 4,7; 1P 5,8-9). Ale czy chrześcijanie mogą zwalczać złe duchy panujące nad miastami? Odpowiedź jest negatywna, a podejmowanie takich prób to strata czasu.
To, że potrafimy wypędzać złe duchy z ludzi, nie oznacza, że jesteśmy w stanie pokonywać złe duchy panujące nad miastami. W Ewangeliach i Dziejach Apostolskich znajdujemy liczne przykłady wypędzania demonów z ludzi, ale czy można podać chociaż jeden przykład, że ktoś zwalczył złego ducha panującego nad jakimś miastem czy terenem? Nie można, bo takich przykładów nie ma. Czy można przytoczyć choć jedno polecenie z Listów apostolskich, nakazujące usuwać złe duchy z atmosfery? Nie, bo takiego nie znajdziemy. Nie ma zatem żadnej biblijnej podstawy, by wierzyć, iż możemy i powinniśmy prowadzić „walkę duchową” przeciwko złym duchom na powietrzu.
Nadinterpretacja przypowieści
Przypisywanie tekstom biblijnym dodatkowego znaczenia ponad to, które zamierzył Bóg, jest częstym błędem chrześcijan, zwłaszcza kiedy czytają urywki zawierające figury metaforyczne. Klasycznym przykładem jest interpretowanie słów Pawła o „burzeniu warowni”:
Żyjemy wprawdzie w ciele, jednak nie walczymy według ciała, bo oręż naszej walki nie jest z ciała, lecz z mocy Boga, dla burzenia warownych twierdz. Obalamy rozumowania [ang. „spekulacje”] i każdą wyniosłość, która powstaje przeciwko poznaniu Boga, i wszelki umysł zniewalamy do posłuszeństwa Chrystusowi. Jesteśmy też gotowi, aby ukarać każde nieposłuszeństwo, dopóki wasze posłuszeństwo nie okaże się całkowite (2Kor 10,3-6).
Na podstawie jednej metaforycznej frazy tego urywka zbudowano całą teologię. Chciano uzasadnić pomysł prowadzenia „walki duchowej” w celu „burzenia warowni”, którymi są gromady złych duchów w atmosferze. Jednakże w powyższym tekście Paweł nie mówi o złych duchach na powietrzu, ale o warowniach fałszywych przekonań w ludzkich umysłach. Paweł zwalczał ludzkie spekulacje, a nie złe duchy na wyżynach niebiańskich.
Staje się to jeszcze wyraźniejsze, kiedy uwzględnimy kontekst. Paweł stwierdził: „Obalamy rozumowania i każdą wyniosłość, która powstaje przeciwko poznaniu Boga, i wszelki umysł [wszelką myśl – BW] zniewalamy do posłuszeństwa Chrystusowi.” Walka, o jakiej Paweł obrazowo mówi dotyczy zwalczania myśli, czyli wszelkich idei sprzecznych z prawdziwym poznaniem Boga.
Paweł, stosując porównanie militarne wyjaśnia, iż toczymy walkę o umysły ludzi, którzy uwierzyli w kłamstwa Szatana. Naszym najważniejszym orężem w tej walce jest prawda. I właśnie dlatego nakazano nam iść na cały świat i głosić ewangelię, wkraczając na terytorium wroga z przesłaniem, które może uwolnić więźniów. Warownie, jakie burzymy, wzniesiono z cegieł kłamstwa, połączonych zaprawą zwiedzenia.
Pełna zbroja Boża
Kolejnym błędnie interpretowanym urywkiem jest Ef 6,10-17, gdzie Paweł pisze o konieczności przywdziania zbroi Bożej. Chociaż bezsprzecznie mówi o zmaganiu się chrześcijanina z diabłem i złymi duchami, to nie wspomina o zwalczaniu złych duchów panujących nad miastami. Pisze przede wszystkim o tym, by każdy wierzący skutecznie się opierał zasadzkom szatana w swoim osobistym życiu poprzez odwoływanie się do prawdy Bożego Słowa.
Również i w tym urywku zwróćmy uwagę na figurę stylistyczną. Paweł nie mówi o dosłownej, metalowej zbroi, jaką chrześcijanie mieliby nakładać na swoje ciało. Ta zbroja jest metaforyczna. Jej elementy symbolizują różne biblijne prawdy, jakie wierzący powinni stosować przeciwko diabłu i złym duchom. Jeżeli znamy Boże Słowo, wierzymy mu i działamy na jego podstawie, to jesteśmy, mówiąc obrazowo, odziani w Bożą ochronną zbroję.
Przyjrzyjmy się temu tekstowi wiersz po wierszu, zadając sobie pytanie: – Co Paweł naprawdę chciał nam przekazać?
Źródło naszej siły duchowej
Po pierwsze, mamy „umacniać się w Panu i w sile Jego potęgi” (w. 10). Ważne, byśmy nie czerpali siły z własnych zasobów, ale od Boga. Potwierdza to następne zdanie: „Przywdziejcie pełną zbroję Bożą” (w. 11a). Zbroję Bożą, a nie swoją. Nie znaczy to, że Bóg osobiście nosi zbroję, ale że potrzebujemy zbroi, jaką Bóg nam zapewnia.
Po co nam ta zbroja? Odpowiedź – „Abyście mogli stawić czoła zasadzkom diabła” (w. 11b). Ta zbroja służy głównie ochronie, a nie atakowaniu. Nie temu, byśmy szli i zwalczali złe duchy nad miastami, ale stawili czoła zasadzkom diabła.
Dowiadujemy się, że diabeł ma niecne plany atakowania nas, i bez Bożej zbroi jesteśmy bezbronni. Zauważmy, że to my sami mamy tę zbroję przywdziewać, a nie czekać, aż zrobi to za nas Bóg.
Czytajmy dalej:
Nie walczymy bowiem przeciw ciału i krwi, ale przeciw zwierzchnościom i władzom, przeciw władcom tego świata ciemności, przeciw duchowemu złu na wyżynach niebiańskich (w. 12).
Widzimy wyraźnie, że Paweł nie mówi tu o walce fizycznej ale o duchowej. Walczymy przeciw zasadzkom złych duchów różnej rangi. Większość biblistów przypuszcza, że Paweł wymienił owe rangi złych duchów, poczynając od najniższej warstwy „zwierzchności” po najwyższą – „duchowe siły zła na wyżynach niebiańskich”.
Jak mamy walczyć z istotami duchowymi? Odpowiedź znajdziemy w pytaniu: – Jak duchowe byty mogą nas atakować? – Czynią to głównie za pomocą pokus, myśli, sugestii oraz idei sprzecznych z Bożym Słowem i Jego wolą. Stąd nasza obrona polega na znajomości Bożego Słowa, wierzeniu mu i przestrzeganiu go.
Dlatego weźcie pełną zbroję Bożą, abyście w zły dzień mogli stawić czoła i we wszystkim wytrwać (w. 13).
Pawłowi chodzi o to, byśmy byli odpowiednio wyposażeni, żeby stawić czoła i przetrwać szatańskie ataki. Nie chodzi mu o to, byśmy szli uzbrojeni, atakowali szatana i „zrzucali” złe duchy z atmosfery. Wiele razy w tym urywku Paweł nas wzywa, by stać i stawić czoła. Mamy zatem zająć pozycję obronną, a nie ofensywną.
Prawda – nasz podstawowy oręż obronny
Stańcie więc z prawdą jako pasem wokół waszych bioder (w. 14a).
Oto co podtrzymuje całą naszą zbroję – prawda. A co jest prawdą? Jezus powiedział do Ojca: „Twoje słowo jest prawdą” (J 17,17). Nie możemy skutecznie opierać się szatanowi, jeśli nie znamy prawdy. Tylko dzięki niej możemy odpierać jego kłamstwa. Jezus dobitnie to zademonstrował podczas swego kuszenia na pustyni. Na każdą propozycję szatana odpowiadał słowami: – Napisano.
Paweł kontynuuje:
[Stańcie ze] … sprawiedliwością jako pancerzem (w. 14b).
Jako chrześcijanie powinniśmy znać dwa rodzaje sprawiedliwości. Pierwszy, to sprawiedliwość Chrystusa, jaką otrzymaliśmy w darze (zob. 2Kor 5,21). Jego sprawiedliwy status został przypisany tym, którzy wierzą w Jezusa, który poniósł ich grzechy na krzyż. Ten status sprawiedliwości uwolnił nas spod panowania szatana.
Po drugie, powinniśmy żyć sprawiedliwie, przestrzegając nakazów Jezusa. Pewnie to miał Paweł na myśli w odniesieniu do pancerza sprawiedliwości. Dzięki posłuszeństwu Chrystusowi nie dajemy miejsca diabłu (zob. Ef 4,26-27).
Buty ewangelii dają niezachwiane oparcie
… z nogami obutymi w gotowość niesienia Ewangelii pokoju (w. 16).
Znajomość prawdy ewangelii, zawierzenie jej i działanie w oparciu o nią daje nam niezachwiane oparcie, które pozwala nam się ostać wobec ataków szatana. Buty rzymskich żołnierzy miały na podeszwach kolce, które pozwalały im trzymać się mocno na polu walki. Kiedy Jezus jest naszym Panem, mamy silne oparcie przeciwko kłamstwom szatana.
W każdej sytuacji weźcie tarczę wiary, którą moglibyście gasić ogniste strzały złego (w. 16).
I znowu Paweł podkreśla postawę obronną. Nie mówi o „burzeniu” warowni demonów nad miastami, ale o stosowaniu wiary w Boże Słowo, aby skutecznie się opierać kłamstwom diabła. Jeśli wierzymy i działamy w oparciu o to, co Bóg powiedział, to jest jak tarcza, która nas chroni przed kłamstwami szatana, nazwanymi tu obrazowo „ognistymi strzałami złego”.
Nasz miecz duchowy – Boże Słowo
… i przyjmijcie przyłbicę zbawienia i miecz Ducha, którym jest Słowo Boga (w. 17).
Zbawienie, zgodnie z biblijną definicją, obejmuje wyzwolenie z szatańskiej niewoli. Bóg „nas wybawił z mocy ciemności i przeniósł do Królestwa swego umiłowanego Syna” (Kol 2,13). Ta świadomość jest jak przyłbica (hełm), która chroni nasz umysł przed wiarą w kłamstwo szatana, że nadal pozostajemy pod jego panowaniem. Naszym panem nie jest już szatan lecz Jezus.
Poza tym, mamy wziąć „miecz Ducha”, którym według Pawła jest Słowo Boże. Jezus był doskonałym przykładem duchowego wojownika, który umiejętnie używał swego duchowego miecza. Podczas kuszenia na pustyni za każdym razem odpowiadał szatanowi, cytując Boże Słowo. Również my, jeśli mamy pokonać diabła w wojnie duchowej i nie ulec jego kłamstwom, musimy wiedzieć i wierzyć temu, co Bóg powiedział.
Zauważmy, że Jezus używał „miecza Ducha” w obronie. Niektórzy z upodobaniem wskazują, iż wprawdzie opisana zbroja jest głównie obronna, to jednak miecz jest jak najbardziej bronią ofensywną. Mając bardzo nikłe argumenty uzasadniają swoją teorię, iż urywek Ef 6,10-12 potwierdza naszą rzekomą odpowiedzialność, by ofensywnie „burzyć warownie” złych duchów na wyżynach niebiańskich.
Oczywiście, czytając pawłowe uzasadnienie potrzeby przywdziania przez chrześcijan Bożej zbroi (aby „mogli stawić czoła zasadzkom diabła”) wiemy, iż mówi on głównie o obronnej funkcji tej zbroi. I choć miecz można traktować jako oręż ofensywny, może on również służyć obronie, chroniąc przed ciosami przeciwnika.
Musimy też uważać, by nie naciągnąć znaczenia tej metafory, aby nie nadać poszczególnym elementom zbroi znaczenia, jakiego tam nie ma. Sprzeczając się co do defensywnej czy ofensywnej natury miecza możemy nadinterpretować to pawłowe porównanie, rozczłonkowując ów prosty obraz, który wcale nie powinien być krojony.
Ale czy Jezus nie kazał nam „związywać siłacza’?
Trzykrotnie w Ewangeliach Jezus mówi o „związywaniu siłacza”. Jednakże w żadnym z tych trzech przypadków nie powiedział swoim naśladowcom, że powinni to praktykować. Zobaczmy, co dokładnie Jezus powiedział i odczytajmy to w kontekście:
Wtedy przywołał ich do siebie i mówił do nich w przypowieściach: Jak może szatan wypędzać szatana? Jeśli królestwo jest rozdarte niezgodą, to takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom jest rozdarty niezgodą, to taki dom nie może się ostać. Jeżeli więc szatan powstał przeciwko sobie i został rozdarty niezgodą, to nie może się ostać, ale koniec z nim. Nikt przecież nie może wejść do domu siłacza i ukraść jego własności, dopóki go nie zwiąże. Najpierw musi go związać, a wtedy może ograbić jego dom. Zapewniam was, że wszystkie grzechy i bluźnierstwa, które kiedykolwiek ludzie wypowiedzą, będą im przebaczone. Temu jednak, kto wypowiedziałby bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu, nigdy nie zostanie przebaczone, ale będzie winien grzechu na wieki. Mówili bowiem: Ma ducha nieczystego (Mk 3,23-30).
Jezus nie uczy swych naśladowców związywać żadnego siłacza. Odpowiada raczej na krytykę ze strony nauczycieli Prawa, stosując nieodpartą logikę i jasne porównania.
Oskarżyli Go o wypędzanie demonów za pomocą siły demonicznej. Odpowiedział, że szatan byłby szaleńcem działając przeciwko sobie. Nikt rozsądny nie może temu zaprzeczyć.
A jeśli Jezus używał innej mocy do wypędzania demonów, to czyjej? Musiała być większa od mocy szatana, czyli Boża, moc Ducha Świętego. I Jezus przyrównał szatana do siłacza pilnującego swojej własności. Odebrać ją mógłby tylko ktoś silniejszy od niego, czyli sam Jezus. W ten sposób wyjaśnił, jak wypędza demony.
Ten urywek, gdzie jest mowa o siłaczu, jak i podobne u Mateusza i Łukasza, nie uzasadniają „związywania mocarzy” panujących nad miastami. Co więcej, badając cały Nowy Testament nie znajdziemy żadnego przykładu, by ktoś „związywał siłacza” panującego nad jakimś miastem, ani też wzmianki, by ktoś tak robił. Możemy zatem z całym przekonaniem stwierdzić, że jeśli chrześcijanin próbuje związywać i unieszkodliwiać jakiegoś rzekomego „siłacza w postaci złego ducha” władającego jakimś miastem czy terytorium, to jest to niebiblijne.
A co ze „związywaniem na ziemi i w niebie”?
Wypowiedź Jezusa: „Co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”, znajdujemy tylko dwukrotnie. Obydwa przypadki są zapisane w Ewangelii Mateusza.
Czy Jezus tu uczy, że możemy i powinniśmy „związywać” demoniczne duchy na powietrzu?
Przyjrzyjmy się najpierw słowom związywać i rozwiązywać. Jezus użył ich obrazowo, na pewno nie chciał, by Jego naśladowcy brali sznury i dosłownie coś związywali lub rozwiązywali. O co zatem Jezusowi chodziło?
Odpowiedź znajdziemy przyglądając się, w jakim kontekście użył tych słów. Czy mówił o złych duchach? Jeśli tak, to możemy wywnioskować, że Jego słowa odnoszą się do związywania złych duchów.
Spójrzmy na pierwszy przykład:
Wtedy [Jezus] ich zapytał: A wy za kogo Mnie uważacie? Szymon Piotr odpowiedział: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. Wówczas Jezus mu oznajmił: Błogosławiony jesteś Szymonie, synu Jony, bo nie ciało i krew objawiły to tobie. Lecz mój Ojciec, który jest w niebie. I Ja ci mówię: Ty jesteś Piotr i na tej skale zbuduję Mój Kościół, a potęga śmierci [ang. bramy Hadesu] go nie zwycięży. Tobie dam klucze Królestwa Niebios i cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie (Mt 16,15-19).
Ten urywek był interpretowany na tak wiele sposobów dlatego, że zawiera co najmniej pięć figur metaforycznych: (1) „ciało i krew”, (2) „skała”, (3) „bramy Hadesu”, (4) „klucze Królestwa Niebios” oraz (5) „związywanie/rozwiązywanie”. Wszystkie te określenia są obrazowe, wskazują na coś więcej poza ich dosłownym znaczeniem.
Bramy Hadesu
Niezależnie od dokładnego znaczenia tych porównań widzimy, iż w tym urywku Jezus nie wspomniał o złych duchach. Najbliższym było przywołanie „bram Hadesu”, co oczywiście jest symboliczne, jako że dosłowne bramy Hadesu w żaden sposób nie mogą zaszkodzić Kościołowi.
Co „bramy Hadesu” symbolizują? Może moc szatana i Jezus chciał powiedzieć, że moc szatana nie przeszkodzi w budowaniu Jego Kościoła? A może chodziło o to, że budowany przez Niego Kościół uchroni ludzi przed uwięzieniem za bramami Hadesu?
Zauważmy, że Jezus faktycznie mówił o dwojakich bramach: bramach Hadesu oraz bramach do nieba, co sugeruje wręczenie Piotrowi „kluczy do nieba”. Ten kontrast jeszcze mocniej potwierdza tezę, że stwierdzenie Jezusa o bramach Hadesu symbolizuje rolę Kościoła w ratowaniu ludzi przed trafieniem do Hadesu.
Gdyby nawet Jezus miał na myśli, że „cała moc szatańska nie powstrzyma Jego Kościoła”, nie możemy wysnuwać pochopnego wniosku, iż Jego wzmianki o związywaniu i rozwiązywaniu są instrukcjami, co powinniśmy robić ze złymi duchami panującymi nad miastami. A to z tego prostego powodu, że nie znajdujemy ani jednego przykładu w Ewangeliach czy w Dziejach Apostolskich, by ktoś związywał złe duchy nad miastami, ani też nie ma żadnych wskazań w Listach, by coś takiego robić. Jakkolwiek interpretujemy słowa Chrystusa o związywaniu i rozwiązywaniu, nasza interpretacja powinna znaleźć potwierdzenie w innych tekstach Nowego Testamentu.
Wobec braku jakiegokolwiek biblijnego przykładu zadziwiające jest, jak często chrześcijanie ogłaszają: – Związuję diabła w imieniu Jezusa – albo: – Rozwiązuję aniołów nad tą osobą – itp. W Nowym Testamencie brak potwierdzenia, by ktoś coś takiego mówił. Dzieje Apostolskie i Listy kładą nacisk nie na przemawianie do diabła czy związywanie albo rozwiązywanie złych duchów, ale na głoszenie ewangelii i modlitwę. Na przykład, kiedy Paweł był nieustannie policzkowany przez posłańca (dosłownie „anioła”) szatana, nie próbował go „związać”. Modlił się w tej sprawie do Boga (zob. 2Kor 12,7-10).
Klucze do nieba
Chciejmy dalej rozpatrywać kontekst słów Jezusa o związywaniu i rozwiązywaniu. Zauważmy, że wcześniej zapowiedział, iż da Piotrowi „klucze Królestwa Niebios”. Piotr nigdy dosłownie nie otrzymał kluczy do bram niebios, a zatem słowa Jezusa należy traktować symbolicznie. Co przedstawiają owe „klucze”? Dostęp do czegoś, co jest zamknięte. Kto posiada klucze, ma możliwość, jakiej nie mają inni, by otwierać pewne drzwi.
Przyglądając się opisowi służby Piotra w księdze Dziejów, co tam znajdujemy na potwierdzenie powyższego zdania?
Po pierwsze, głosił ewangelię, która otwiera bramy niebios dla wszystkich, którzy uwierzą (a zamyka bramy Hadesu). W tym sensie wszyscy otrzymaliśmy klucze Królestwa Niebios, gdyż wszyscy jesteśmy przedstawicielami Chrystusa. Kluczami do Królestwa Niebios może być tylko ewangelia o Jezusie Chrystusie, przesłanie, które potrafi otworzyć bramy nieba.
Związywanie i rozwiązywanie
Na koniec, obiecawszy Piotrowi klucze Królestwa Niebios, Jezus mówi o związywaniu i rozwiązywaniu. To piąty obraz w rozważanym urywku.
O co w nim Jezusowi chodziło? W jaki sposób piotrowe związywanie i rozwiązywanie odnosi się do budowania Kościoła przez Jezusa, ratowania ludzi z Hadesu i zwiastowania ewangelii?
Właściwie jest tylko jedna możliwość. Jezus po prostu mówił: – Upoważniam cię jako reprezentanta nieba, byś spełniał swoje obowiązki na ziemi, a niebo będzie cię wspierać.
Gdyby pracodawca powiedział do zatrudnianego biznesmena: – Cokolwiek postanowisz w Bangkoku, będzie postanowione w centrali – jak ów biznesmen zrozumiałby słowa szefa? Że ma upoważnienie do reprezentowania swojej firmy w Bangkoku. Jezus mówił po prostu, że Piotr ma upoważnienie do reprezentowania na ziemi Boga, który jest w niebie. Ta obietnica była dla Piotra mocną podporą, kiedy zwiastował Boże Słowo w Jerozolimie pod krytycznym okiem nauczycieli Prawa i faryzeuszy, ludzi uważających się za upoważnionych przez Boga reprezentantów, których Piotr wcześniej za to szanował.
Właśnie ta interpretacja słów Jezusa zgadza się z innym ich użyciem przez Jezusa, a zapisanym dwa rozdziały dalej:
Jeśli twój brat zawiniłby wobec ciebie, idź i upomnij go w cztery oczy. Gdy cię posłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego lub dwóch świadków, aby na zeznaniu dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, powiedz Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech będzie dla ciebie jak poganin i celnik. Zapewniam was: Cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a cokolwiek rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Ponadto zapewniam was: Jeśli dwaj spośród was na ziemi będą zgodnie o coś prosić, otrzymają to od Mojego Ojca, który jest w niebie. Gdzie bowiem dwóch albo trzech gromadzi się w Moje imię, tam jestem pośród nich (Mt 18,15-20).
W tym drugim urywku, mówiącym o związywaniu i rozwiązywaniu nie ma w tekście absolutnie niczego, co sugerowałoby, iż Jezus mówił o związywaniu złych duchów. Tutaj, w kontekście dyscypliny kościelnej, mówił mniej więcej coś takiego: – Przekazuję wam odpowiedzialność, by decydować, kto ma być w kościele a kto nie. To wasze zadanie. Kiedy będziecie je wypełniać, niebo będzie was popierać.
W szerszym znaczeniu Jezus mówił po prostu: – Jesteście na ziemi pełnoprawnymi przedstawicielami nieba. Ciąży na was odpowiedzialność, i jeśli jej sprostacie na ziemi, niebo zawsze będzie was wspierać.
Związywanie i rozwiązywanie w kontekście
Ta interpretacja dobrze pasuje i do kontekstu bezpośredniego i do szerszego, w całym Nowym Testamencie.
W odniesieniu do kontekstu bliskiego zauważmy, że zaraz po wypowiedzeniu słów o związywaniu i rozwiązywaniu, Jezus powiedział: „Ponadto zapewniam was: Jeśli dwaj spośród was na ziemi będą zgodnie o coś prosić, otrzymają to od Mojego Ojca, który jest w niebie (w. 19).
Tutaj znowu znajdujemy myśl: „cokolwiek zrobicie na ziemi, będzie poparte w niebie”. My na ziemi mamy prawo i obowiązek się modlić. Kiedy to robimy, niebo odpowiada. Słowa Jezusa: „Ponadto zapewniam was…” wydają się wskazywać, iż rozwija tu swoje poprzednie stwierdzenie o związywaniu i rozwiązywaniu.
Ostatnie Jego zdanie w tym urywku: „Gdzie bowiem dwóch albo trzech gromadzi się w Moje imię, tam jestem pośród nich” także potwierdza tezę „popierania nas przez niebo”. Kiedy wierzący gromadzą się w Jego imię, On, który mieszka w niebie, pojawia się.
Nawet jeśli się nie zgadzasz z moją interpretacją rozważanych tekstów, niełatwo ci będzie przedstawić uzasadniony biblijny argument, że Jezus tu mówił o związywaniu złych duchów nad miastami!
Boży plan obejmuje szatana
Szatan i jego aniołowie to zbuntowana armia, ale nie jest ona poza zasięgiem Bożej władzy. Ta armia została przez Boga stworzona (choć na początku nie byli zbuntowani). Paweł pisze:
W Nim [Chrystusie] bowiem zostało stworzone wszystko w niebiosach i na ziemi: rzeczy widzialne i niewidzialne, czy to trony, czy panowania, czy zwierzchności, czy władze – wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone (Kol 1,16).
Jezus stworzył wszystkich aniołów, każdej rangi, z szatanem włącznie. Czy wiedział, że niektórzy się zbuntują? Oczywiście, że wiedział. To dlaczego ich stworzył? Ponieważ miał zamiar wykorzystać te zbuntowane duchy do zrealizowania własnego planu. Gdyby nie widział celowości ich działania, po prostu by je uwięził, jak to uczynił w przypadku niektórych z nich (zob. 2P 2,4), a kiedyś uczyni z szatanem (zob. Ap 20,2).
Bóg ma powody, by pozwalać szatanowi i każdemu złemu duchowi działać na ziemi. Inaczej byłyby bezrobotne. A z jakich to powodów Bóg pozwala szatanowi działać na ziemi? Pewnie nikt nie zna wszystkich powodów, ale niektóre Bóg objawił w swoim Słowie.
Po pierwsze, pozwala szatanowi działać na ziemi w sposób ograniczony, aby realizować swój plan testowania ludzi. Szatan służy jako alternatywa dla ludzkiej lojalności. Czy to rozumieją czy nie, ludzie są poddani albo Bogu albo szatanowi. Bóg zezwolił mu kusić Adama i Ewę, ludzi posiadających daną im przez Boga wolną wolę, aby ich sprawdzić. Wszyscy muszą przejść ów test, aby stwierdzić, co jest w ich sercach, posłuszeństwo czy bunt.[1]
Po drugie, Bóg pozwala w sposób ograniczony działać na ziemi szatanowi jako wykonawcy Jego gniewu na ludziach czyniących zło. Już wcześniej wskazałem na konkretne przypadki w Biblii, kiedy Bóg, za pośrednictwem złych duchów, wykonywał sądy nad ludźmi. Sam fakt, że Bóg zezwolił szatanowi władać nad niezbawionymi ludźmi tego świata, pokazuje Jego gniew przeciwko nim. Bóg karze grupy ludzi skazując ich na złych władców, a także pozwala złym istotom duchowym panować nad nimi, co czyni ich życie jeszcze bardziej nieznośnym.
Po trzecie, Bóg pozwala szatanowi działać na ziemi w sposób ograniczony, aby przysporzyć sobie chwały. „Po to objawił się Syn Boga, aby zniszczyć dzieła diabła” (1J 3,8). Za każdym razem, kiedy Bóg niszczy jedno z dzieł szatana, okazuje swoją moc i mądrość.
Jezus jest głową wszelkiej zwierzchności i władzy
Odpowiedzialność chrześcijan wobec szatana i złych duchów jest podwójna: przeciwstawiać się im we własnym życiu (Jk 4,7) oraz wypędzać je z tych ludzi, którzy chcą zostać uwolnieni (Mk 16,17). Każdy wierzący posiadający doświadczenie w wypędzaniu demonów wie, że zasadniczo nie można demona wypędzić, jeśli osoba zdemonizowana nie chce być uwolniona.[2] Bóg szanuje wolną wolę każdego i jeśli ktoś chce ulegać złym duchom, Bóg mu nie przeszkodzi.
To kolejny powód, dlaczego nie możemy zwalczyć duchów terytorialnych, panujących nad jakimś obszarem geograficznym. Owe złe duchy utrzymują tam ludzi w niewoli, bo ci ludzie tak wybrali. Głosząc im ewangelię dajemy im wybór. Jeśli dokonają słusznego wyboru, staną się wolni od szatana i złych duchów. W przypadku złego wyboru, braku opamiętania, Bóg pozwoli szatanowi nadal ich więzić.
Biblia mówi, że Jezus jest „głową wszelkiej zwierzchności i władzy” (Kol 2,10). Chociaż greckie słowa oznaczające zwierzchność (arche) oraz władzę (exousia) czasami odnoszą się do ziemskich przywódców politycznych, w Nowym Testamencie odnoszą się także do demonicznych władców duchowych. Przykładem jest walka chrześcijanina przeciwko zwierzchnościom (arche) i władzom (exousia) w Ef 6,12.
Kiedy czytamy słowa Pawła z Kol 2,10 w ich kontekście, staje się jasne, że mówi o władzach duchowych. Na przykład kilka wersetów poniżej pisze o Jezusie: „Rozbrajając zwierzchności i władze, wystawił je na pokaz, gdy przez Niego odniósł triumf nad nimi” (w. 15).
Jeśli Jezus jest głową duchowych władców i zwierzchności, to one Mu podlegają. To wspaniałe objawienie dla chrześcijan żyjących w pogańskich, animistycznych kulturach, którzy poprzednio czcili bożki ze strachu przed panującymi nad nimi, złymi duchami, czego byli świadomi.
Jedyna droga ucieczki
Jedyną drogą ucieczki ze zniewolenia przez złe duchy jest opamiętanie i zawierzenie ewangelii. Taką ucieczkę umożliwił Bóg. Nikt nie potrafi związać mocy demonicznych nad jakimś miastem i nas uwolnić, choćby częściowo. Dopóki człowiek nie będzie pokutował i nie uwierzy ewangelii, pozostaje pod Bożym gniewem (zob. J 3,36) czyli pod zniewoleniem przez moce demoniczne.
Dlatego w miastach, gdzie odbyły się wielkie konferencje oraz sesje poświęcone walce duchowej, nie ma żadnych dostrzegalnych zmian, ponieważ nie stało się nic, co by istotnie dotknęło demoniczne hierarchie panujące na tych obszarach. Wierzący mogą dniem i nocą wykrzykiwać do owych zwierzchności i władz; mogą próbować dręczyć diabła tak zwanymi „wojującymi językami”; mogą powtarzać milion razy: – Związuję złe duchy nad tym miastem. – Mogą to robić w samolotach i na dachach wieżowców (jak to się faktycznie dzieje); a jedynym efektem będzie głośny śmiech złych duchów z głupich chrześcijan.
Przejdźmy do szóstego współczesnego mitu dotyczącego walki duchowej.
Mit 6: „Walka duchowa przeciwko duchom terytorialnym otwiera drzwi dla skutecznej ewangelizacji”
Napędzającą siłą wielu chrześcijan poważnie zaangażowanych w walkę duchową przeciwko duchom terytorialnym jest ich pragnienie rozszerzania Bożego Królestwa. Za to są godni pochwały. Każdy wierzący powinien pragnąć, aby więcej ludzi zdołało się wyrwać ze szpon szatana.
Jednak ważne jest, aby do budowania Bożego Królestwa używać Bożych metod. On wie, co skutkuje, a co jest stratą czasu. Dokładnie nam powiedział, jakie są nasze obowiązki w odniesieniu do szerzenia Jego Królestwa. Nierozsądnym jest myślenie, że aby zwiększyć skuteczność ewangelizacji, można robić coś, czego nie znajdujemy w Biblii, czego nie praktykował w swojej służbie ani Jezus, ani Piotr ani Paweł.
Dlaczego tak wielu chrześcijan uważa, że walka duchowa otwiera drzwi dla skutecznej ewangelizacji? Rozumują mniej więcej tak: – Szatan zaślepia umysły ludzi niezbawionych, a zatem trzeba prowadzić duchową walkę przeciw szatanowi, aby go przed tym powstrzymać. Kiedy ta „zasłona” zostanie usunięta, więcej ludzi uwierzy ewangelii. – Czy to prawda?
Niewątpliwie szatan zaślepił umysły ludzi niezbawionych. Paweł pisze:
A jeśli nawet nasza Ewangelia jest ukryta, to jest ukryta dla tych, którzy idą na zatracenie, dla niewierzących, których umysły zaślepił bóg tego świata, tak że nie dostrzegają blasku Ewangelii chwały Chrystusa, który jest obrazem Boga (2Kor 4,3-4).
Pytanie brzmi: – Czy Paweł podał tę informację wierzącym Koryntianom po to, by ich umotywować do walki duchowej i czy mieli zwalczać duchy terytorialne, aby ludzie niezbawieni stali się bardziej otwarci?
Odpowiedź jest negatywna, i to z kilku oczywistych powodów.
Po pierwsze, Paweł nie pisze dalej: – Zatem, Koryntianie, ponieważ szatan zaślepił umysły niewierzących, chcę, byście prowadzili walkę duchową w celu zwalczenia duchów terytorialnych, aby owe zasłony zostały usunięte. – Zamiast tego mówi, że należy głosić Chrystusa, bo dzięki Niemu zostaje usunięta duchowa ślepota.
Po drugie, w żadnym ze swoich listów Paweł nie nakazuje wierzącym burzyć warowni nad swoimi miastami, żeby zwielokrotnić efekty ewangelizacyjne.
Po trzecie, z lektury pawłowych listów wiemy, że według niego to nie zaślepienie ludzi przez szatana było głównym powodem, dla którego niewierzący pozostawali w niewierze. Zaślepienie jest tylko czynnikiem dodatkowym. Czynnikiem najważniejszym, niepozwalającym ludziom uwierzyć, jest zatwardziałość ich serc. Jest to oczywiste, ponieważ szatan nie jest w stanie utrzymać wszystkich w zaślepieniu. Niektórzy, kiedy usłyszą prawdę, wierzą jej i odrzucają wszystkie kłamstwa, którym dotychczas wierzyli. To nie zaślepienie przez szatana powoduje ich niewiarę, a raczej niewiara pozwala szatanowi ich zaślepiać.
Nieczułe serca
W innym miejscu apostoł Paweł dokładnie wyjaśnił, dlaczego niewierzący pozostają w niewierze:
To więc mówię, i w Panu składam świadectwo, abyście już nie postępowali tak, jak poganie w ich próżnym myśleniu. Ciemności ogarnęły ich rozum [przypuszczalnie zaślepiony przez szatana], a życie Boże stało się dla nich czymś odległym z powodu panującej w nich niewiedzy, na skutek zatwardziałości ich serca. Ponieważ stali się nieczuli, oddali się rozpuście, aby bez żadnych oporów postępować bezwstydnie (Ef 4,17-19).
Paweł stwierdził, że niewierzący są odłączeni od Bożego życia z powodu „panującej w nich niewiedzy”. A skąd ta niewiedza? Dlaczego „ich rozum ogarnęły ciemności”? „Na skutek zatwardziałości ich serca.” Stali się „nieczuli”. To korzeń i najważniejszy powód tego, że ludzie pozostają niezbawieni.[3] Sami ponoszą winę. Szatan tylko podsuwa im kłamstwa, którym chcą wierzyć.
Świetnie tę myśl ilustruje przypowieść Jezusa o siewcy i różnych rodzajach roli:
Siewca wyszedł, aby siać swoje ziarno. A gdy siał, jedno upadło na drogę, zostało rozdeptane, a ptaki je wydziobały… Takie jest znaczenie tej przypowieści: Ziarnem jest Słowo Boga. Tymi na drodze są ci, którzy usłyszeli, ale potem przychodzi diabeł i porywa Słowo z ich serca, aby nie uwierzyli i nie zostali zbawieni (Łk 8, 5.11-12).
Ziarno, przedstawiające ewangelię, upadło na drogę i zostało podeptane. Nie mogło wniknąć w ziemię, bo deptali po niej ludzie. Stało się łatwym łupem ptaków [czyli szatana], które wydziobały posiane ziarna.
Przypowieść ta porównuje do różnych rodzajów gleby stan ludzkich serc oraz ich otwartość na Boże Słowo. Jezus wyjaśnia, dlaczego niektórzy wierzą a inni nie – wszystko zależy od nich samych.
Jakie jest miejsce szatana w tym obrazie? On może wykraść Słowo tylko ludziom o zatwardziałym sercu. Ptaki w tej przypowieści stanowiły drugorzędną przyczynę, dlaczego ziarna nie zakiełkowały. Podstawowy problem tkwił w glebie; to twardość gleby umożliwiła ptakom wydziobanie ziarna.
Tak samo jest w odniesieniu do ewangelii. Rzeczywisty problem tkwi w zatwardziałych sercach istot dysponujących wolną wolą. Odrzucając ewangelię dokonują wyboru, by pozostać zaślepionymi. Wolą wierzyć kłamstwu niż prawdzie. Jak stwierdził Jezus: „… światłość przyszła na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność niż światłość, ponieważ złe były ich uczynki” (J 3,19).
Biblia nie sugeruje, że ludzie są z natury szczerzy, dobroduszni i chętnie uwierzyliby ewangelii, gdyby tylko szatan ich nie zaślepiał. Przeciwnie, Biblia maluje bardzo ponury obraz ludzkiej natury. Bóg, siedząc na tronie sędziowskim, będzie każdego rozliczał z jego grzesznych wyborów i nie przyjmie niczyjej wymówki, że „skusił go diabeł”.
Jak szatan zaślepia umysły ludzi
Jak dokładnie szatan to robi? Czy posiada jakąś mistyczną moc duchową, którą wlewa jak truciznę do ludzkich głów, żeby znieczulić ich myślenie? Czy wbija swe szpony w ich mózgi, zaburzając ich racjonalny proces myślowy? Nie, on zaślepia umysły ludzi podsuwając im kłamstwa, którym mają uwierzyć.
To oczywiste, że gdyby ludzie uwierzyli prawdzie, iż Jezus jest Synem Bożym, który umarł za ich grzechy, oraz temu, że kiedyś będą musieli stanąć przed Nim, żeby zdać sprawę ze swego życia, to by się opamiętali i zostali Jego naśladowcami. Ale niestety, nie wierzą. W coś jednak wierzą. W to, że Boga nie ma, albo że nie ma życia po śmierci. Mogą wierzyć w reinkarnację, lub że Bóg nikogo nie pośle do piekła. Albo też sądzą, że religijne uczynki zaprowadzą ich do nieba. W cokolwiek wierzą, co nie jest ewangelią, można to coś nazwać jednym słowem: kłamstwa. Nie wierzą prawdzie, dlatego szatan zaślepia ich kłamstwami. Jeśli jednak się ukorzą i uwierzą prawdzie, szatan nie będzie w stanie ich dłużej zaślepiać.
Kłamstwa ciemności
Obszar władzy szatana nazwany jest w Biblii „królestwem ciemności” (zob. Kol 1,13). Ciemność, oczywiście symbolizuje brak prawdy – brak światła lub oświecenia. Będąc w ciemnościach kierujemy się swoją wyobraźnią i zwykle się potykamy i kaleczymy. Tak też jest w królestwie ciemności szatana. Przebywający w nim ludzie kierują się w życiu swoimi wyobrażeniami, a te są wypełnione kłamstwami szatana. Pozostają w duchowej ciemności.
Królestwo szatana to nie jakiś obszar geograficzny, ale królestwo przekonań – wiary w kłamstwa. Mieści się ono w tym samym miejscu co królestwo światłości. Ludzie wierzący prawdzie żyją pośród tych, którzy wierzą kłamstwom.[4] Naszym najważniejszym zadaniem jest zwiastowanie prawdy ludziom, którzy wierzą kłamstwu. Kiedy ktoś uwierzy prawdzie, szatan traci kolejnego ze swych poddanych, bo nie może go już zwodzić.
I tak uwalniamy niezbawionych od władzy szatana nie poprzez „związywanie” złych duchów nad nimi, ale zwiastowanie prawdy. Jezus powiedział: „Poznacie prawdę i prawda was wyzwoli” (J 8,32). Duchową ślepotę leczy się prawdą.
W tym samym urywku Pisma Jezus powiedział do niezbawionych słuchaczy:
Waszym ojcem jest diabeł i chcecie spełniać żądze waszego ojca. Od początku był on mordercą i nie wytrwał w prawdzie, bo nie ma w nim prawdy. Kiedy kłamie, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa. Mnie zaś, ponieważ mówię prawdę, nie wierzycie (J 8,44-45).
Zauważmy jak Jezus przeciwstawia siebie diabłu. Sam mówi prawdę; szatan jest największym kłamcą.
Zauważmy, że choć Jezus mówi słuchaczom, iż są z ojca diabła, który jest kłamcą, to nadal obarcza ich odpowiedzialnością, to oni mają uwierzyć w Jego prawdę. Są zaślepieni nie z winy diabła lecz z własnej. Odpowiedzialność ciąży na nich. Szatan tym, którzy „umiłowali ciemność”, pomaga pozostawać w ciemności, dostarczając kłamstw, w które mogliby wierzyć. Ale nie potrafi oszukać nikogo, kto uwierzy prawdzie.
Wobec tego najlepszym sposobem na usunięcie ciemności jest rozszerzanie światła – prawdy Bożego Słowa. Dlatego Jezus nie powiedział: „Idźcie na cały świat i związujcie diabła”, ale: „Idźcie na cały świat i głoście ewangelię.” Jezus oznajmił Pawłowi, że celem jego zwiastowania będzie otwieranie ludziom „oczu i odwracanie ich [ang. aby się odwrócili] od ciemności do światła, od władzy szatana do Boga (zob. Dz 26,18). Ludzie umykają władzy szatana, kiedy usłyszą prawdę ewangelii i podejmują decyzję, by się odwrócić od ciemności do światłości, wierząc raczej prawdzie niż kłamstwu. Jedyne warownie, jakie „burzymy” to warownie kłamstw wzniesione w ludzkich umysłach.
Jest to plan Boga
Nie zapominajmy, że to Bóg strącił szatana z nieba na ziemię. Mógł go umieścić gdzieś we wszechświecie albo na zawsze uwięzić. Ale tego nie zrobił. Dlaczego? Bo chciał się szatanem posłużyć, by osiągnąć swój ostateczny cel, mieć kiedyś wielką rodzinę istot posiadających wolną wolę, które będą Go kochały i Mu służyły.
Wobec tego potrzebne były dwie rzeczy. Po pierwsze, musiał stworzyć ludzi mających wolną wolę, ponieważ podstawą miłości jest wolna wola. Roboty i maszyny nie potrafią kochać.
Po drugie, musiał ich sprawdzić w takim środowisku, gdzie mogli wybrać posłuszeństwo albo nieposłuszeństwo, miłość lub nienawiść do Niego. Istoty posiadające wolną wolę muszą przejść próbę. A jeśli ma się odbyć próba lojalności, musi zaistnieć pokusa nielojalności. Dlatego zaczynamy rozumieć, dlaczego Bóg umieścił szatana na ziemi. Miał posłużyć jako alternatywny wybór dla człowieka. Miał uzyskać pozwolenie (z pewnymi ograniczeniami) wpływania na każdego, kto byłby otwarty na jego kłamstwa. Wszyscy mieli stanąć przed wyborem: – Uwierzyć Bogu czy szatanowi? Służyć Bogu czy szatanowi? Czy ludzie to sobie uświadamiają czy nie, już dokonali wyboru. Naszym zadaniem jest zachęcać tych, którzy podjęli złą decyzję, aby się opamiętali i uwierzyli ewangelii, dokonując właściwego wyboru.
Czy coś takiego nie wydarzyło się w ogrodzie Eden? Bóg zasadził tam drzewo poznania dobra i zła i zabronił Adamowi oraz Ewie z niego jeść. Jeśli tak, to dlaczego je tam umieścił? Miało posłużyć jako test.
Rozumiemy, że szatan miał od Boga pozwolenie kuszenia Ewy. Jeśli lojalność ma zostać sprawdzona, musi istnieć pokusa nielojalności. Szatan Ewę okłamał, a ona mu uwierzyła, tym samym postanowiła nie wierzyć temu, co powiedział Bóg. Efekt? U pierwszych ludzi, posiadających wolną wolę, ujawniła się nielojalność, która musiała być w ich sercach.
W podobny sposób w ciągu swego życia testowany jest każdy człowiek, bo posiada wolną wolę. Bóg się objawił w swoim stworzeniu, zatem wszyscy mogą oglądać istnienie potężnego Boga (zob. Rz 1,19-20). Bóg każdemu z nas dał sumienie i w głębi serca odróżniamy dobro od zła (zob. Rz 2,14-16). Szatan i jego złe duchy mają przyzwolenie, choć w ograniczonym zakresie, by ludzi okłamywać i ich kusić. W ten sposób sprawdzana jest wolna wola każdego człowieka.
Smutną prawdą jest, że wszyscy ludzie, obdarzeni wolną wolą, zbuntowali się i „zamienili prawdę o Bogu na kłamstwo” (Rz 1,25). Dziękujmy jednak Bogu, że zapewnił okup za nasze grzechy i możliwość narodzenia się w Jego rodzinie. Zastępcza śmierć Jezusa jest jedynym i wystarczającym wyjściem z człowieczego dylematu.
Szatan jako zwodziciel, obecnie i w przyszłości
Rozumiemy przynajmniej jeden powód, dla którego szatan i jego zbuntowana armia mają pozwolenie działania na tej planecie: aby zwodzić tych, którzy miłują ciemność.
Tę prawdę potwierdza też zapowiedź w księdze Apokalipsy, iż szatan kiedyś zostanie związany przez anioła i uwięziony na tysiąc lat. A w jakim celu? „Aby już nie zwodził narodów” (Ap 20,3). W ciągu owego tysiąclecia Jezus będzie osobiście rządził światem z Jerozolimy.
Jednak po tysiącu lat szatan zostanie na krótko uwolniony. Efekt? „I wyjdzie, aby zwieść narody z czterech krańców ziemi” (Ap 20,8).
Gdyby Bóg nie chciał, aby szatan znowu zwodził narody, po co by go uwalniał? Zwłaszcza, że wcześniej go uwięził, „aby już nie zwodził narodów”?
To oczywiste, że Bóg woli, aby szatan nikogo nigdy nie zwodził, ale wie, że zwiedzie jedynie tych, którzy nie wierzą temu, co Bóg powiedział. Szatan może zwodzić tylko tych, którzy odrzucają prawdę, i dlatego Bóg zezwala mu działać i obecnie i kiedyś w przyszłości. Kiedy zwodzi ludzi, ujawnia stan ich serc, wtedy Bóg może oddzielić „pszenicę od chwastów” (zob. Mt 13,24-30).
Właśnie coś takiego się wydarzy pod koniec tysiąclecia, kiedy zostanie uwolniony szatan. Zwiedzie wszystkich tych, którzy miłują ciemność, a ci zgromadzą swoje wojska wokół Jerozolimy z zamiarem obalenia rządów Chrystusa. Bóg dokładnie zobaczy, kto Go kocha, a kto nienawidzi i „ześle ogień z nieba”, który „ich pochłonie” (Ap. 20,9). Szatan, tak jak i teraz, posłuży Bożym celom. A więc również i z tego powodu nierozsądnym jest myśleć, że możemy „zwalczać duchy terytorialne”, skoro Bóg zezwala im działać dla spełniania Jego celów.
Ewangelizacja biblijna
To fakt, że ani Jezus ani żaden z nowotestamentowych apostołów nie praktykował takiego rodzaju walki duchowej, która według niektórych stanowi dzisiaj brakujący klucz do ewangelizacji. Nigdzie nie czytamy, by Jezus, Piotr, Jan, Szczepan, Filip lub Paweł „burzyli warownie” czy „związywali siłacza” nad miastami, gdzie głosili. Podążali raczej za głosem Ducha Świętego, tam gdzie On ich posyłał; głosili prostą ewangelię – wzywając ludzi do opamiętania i wiary w Chrystusa – i mieli wspaniałe efekty. A tam, gdzie zwiastowali ludziom niechętnym ewangelii, którzy ją odrzucali, nie „prowadzili walki duchowej, aby szatan nie mógł związywać ich umysłów”. Stwierdzamy, że „strzepywali proch ze swych nóg”, jak nakazał Jezus, i szli do następnego miasta (zob. Mt 10,14; Dz 13,5).
Jest zadziwiające, jak można twierdzić, iż „burzenie warowni” oraz „związywanie siłacza” to warunki skutecznej ewangelizacji, skoro w historii Kościoła mamy tysiące przykładów wspaniałych przebudzeń, gdzie takiej „walki duchowej” wcale nie prowadzono.
Ktoś powie: – Ale nasze metody skutkują! – Od kiedy zaczęliśmy prowadzić taką walkę, więcej ludzi doznaje zbawienia, niż kiedykolwiek przedtem.
Jeśli tak jest, to powiem dlaczego. Ponieważ w tym samym czasie odbywa się więcej biblijnych spotkań modlitewnych i ewangelizacji, lub nagle dana grupa ludzi bardziej otwiera się na ewangelię.
Co byśmy powiedzieli słysząc ewangelistę, który mówi: – Dzisiaj przed ewangelizacyjnym kazaniem zjadłem na osobności trzy banany. I podczas kazania nawróciło się 16 osób! Wreszcie znalazłem sekret skutecznej ewangelizacji! Teraz przed każdym zwiastowaniem będę jadł trzy banany!
Z pewnością byśmy odpowiedzieli: – Twoje trzy banany nie miały nic wspólnego z nawróceniem tych 16 osób. Kluczem do powodzenia było głoszenie ewangelii, a wśród słuchaczy znalazło się akurat tyle otwartych serc.
Bóg się przyznaje do swojego Słowa. Jeśli Bóg daje obietnicę, a ktoś spełnia jej warunki, Bóg obietnicy dotrzyma, nawet gdyby ta osoba robiła rzeczy, które są niebiblijne.
Dotyczy to także obecnych praktyk „walki duchowej”. Jeśli zaczniemy rozdawać traktaty i „związywać siłacza” nad danym miastem, jakiś procent ludzi się tam nawróci. A gdybyśmy tylko rozdawali traktaty, bez związywania siłacza, taki sam procent ludzi by się tam nawrócił.
Jak się modlić biblijnie o duchowe żniwo
Jak się modlić za niezbawionych? Po pierwsze, w Nowym Testamencie nie znajdujemy żadnej wskazówki, jak się modlić, aby Bóg ludzi zbawił. Nie ma też zapisu, by pierwsi chrześcijanie się tak modlili. Powód jest taki, że ze swego punktu widzenia Bóg uczynił wszystko, co potrzebne, aby wszyscy na świecie zostali zbawieni. Tak bardzo pragnie ich zbawienia, że dał Syna, aby umarł na krzyżu.
Ale dlaczego nie wszyscy są zbawieni? Bo nie wszyscy uwierzyli ewangelii. Dlaczego? Z dwóch powodów: albo (1) jeszcze ewangelii nie słyszeli, albo (2) usłyszeli lecz ją odrzucili.
Dlatego biblijną modlitwą za niezbawionych jest prośba o to, by mieli sposobność usłyszeć ewangelię. Jezus na przykład powiedział: „Żniwo wprawdzie jest wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, aby wysłał robotników na swoje żniwo” (Łk 10,2). Aby ludzie usłyszeli ewangelię i zostali zbawieni, ktoś musi im ją opowiedzieć. Dlatego powinniśmy prosić Boga, by wysłał do nich ludzi.
Kiedy pierwszy Kościół się modlił o duchowe żniwo, wierzący prosili: „Daj Twoim sługom z całą odwagą głosić Twoje Słowo, gdy Ty będziesz wyciągał rękę, aby uzdrawiać i dokonywać znaków i cudów przez imię Twojego świętego Sługi, Jezusa” (Dz 4,29-30).
Modlili się albo o (1) sposobności odważnego zwiastowania ewangelii albo (2) o odwagę, by głosić ewangelię, kiedy tylko nadarzy się sposobność. Oczekiwali też, że Bóg będzie potwierdzał ewangelię uzdrowieniami, znakami i cudami. Takie są modlitwy biblijne, to są prośby, by ludzie mogli usłyszeć ewangelię. I Bóg odpowiedział: „Po tej modlitwie zadrżało miejsce, na którym byli zebrani. Wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym i odważnie głosili Słowo Boga” (Dz 4,31).
Jak według Pawła chrześcijanie powinni się modlić o zbieranie duchowego żniwa? Czy prosić Boga o zbawienie większej liczby ludzi? Nie, przeczytajmy jego słowa:
Poza tym módlcie się, bracia, za nas, aby Słowo Pana rozpowszechniało się i było rozsławiane, podobnie jak u was (2Tes 3,1).
[Módlcie się] i za mnie, aby zostało mi dane słowo, abym, gdy zacznę mówić, otwarcie oznajmił tajemnicę ewangelii, dla której sprawuję poselstwo w łańcuchach, abym głosił ją otwarcie tak, jak należy o niej mówić (Ef 6,19-20).
To, czy obecnie ludzie zostają zbawiani, bardziej zależy od nich niż od Boga, a zatem módlmy się o to, by ludzie usłyszeli ewangelię, a Boga prośmy, by nam pomagał ją zwiastować. Bóg odpowie na nasze modlitwy, ale to i tak nie gwarantuje, że ktokolwiek będzie zbawiony, ponieważ Bóg daje ludziom prawo wyboru. Ich zbawienie zależy od tego, czy przyjmą ewangelię.
Mit 7: „Kiedy chrześcijanin grzeszy, otwiera drzwi demonowi, aby wszedł i u niego zamieszkał”
To prawda, że chrześcijanin może zgrzeszyć, ponieważ uległ pokusie złego ducha. Jednakże to nie oznacza, że ów zły duch może wejść w człowieka wierzącego. Kiedy jako chrześcijanie grzeszymy, przerywamy nasz kontakt z Bogiem, bo jesteśmy Mu nieposłuszni (zob. 1J 1,5-6). Czujemy się winni, ale nie przerywamy z Nim więzi, bo wciąż jesteśmy Jego dziećmi.
Jeśli wyznajemy grzechy, to „Bóg, który jest wierny i sprawiedliwy, odpuści nam grzechy i oczyści nas z wszelkiej nieprawości” (1J 1,9), a nasz kontakt z Nim zostaje przywrócony. Zauważmy, że Jan nie mówi, że kiedy jesteśmy winni grzechu, musimy zostać oczyszczeni z zamieszkujących w nas demonów.
Każdy chrześcijanin codziennie ma do czynienia z pokusami ze strony świata, ciała i diabła. Paweł pisał, że prowadzimy bój przeciw różnym złym duchom (zob. Ef 6,12), więc do pewnego stopnia każdego wierzącego nękają duchy demoniczne. To normalne, ale naszym obowiązkiem jest przeciwstawić się diabłu i demonom wiarą w Boga (zob. 1P 5,8-9). Kiedy wierzymy temu, co Bóg powiedział i działamy na tej podstawie, dajemy odpór diabłu.
Jeśli na przykład Szatan przynosi nam przygnębiające myśli, pomyślmy o tekstach pozytywnych, usuwających depresję. I okazujmy posłuszeństwo Bożemu Słowu, aby „zawsze się radować” (1Tes 5,16) oraz „za wszystko dziękować” (w. 18). To jest nasze zadanie: działać na podstawie Bożego Słowa i myśli szatana zamieniać na myśli Boże.
Posiadając wolną wolę możemy myśleć, o czym tylko chcemy. Jeśli wierzący stale zgadza się słuchać i ulegać sugestiom złych duchów, może w ten sposób otwierać swój umysł na nękanie z ich strony. A to czyni go bardziej otwartym na niewłaściwe myśli, tak że zostaje przez nie zdominowany. Jeśli zgadza się im dalej ulegać, może popaść w stan obsesji, pewien wzorzec złego myślenia, choć u chrześcijan występuje to bardzo rzadko. Ale nawet wtedy, jeśli taki wierzący chce zostać uwolniony, wystarczy że będzie myśleć o Bożych słowach oraz im się poddawać, a dawać odpór diabłu.
Ale czy może zostać opętany? Tylko wtedy, kiedy dobrowolnie postanowi, z pełną świadomością w swoim sercu i bez żadnych nacisków, odrzucić Chrystusa i całkowicie się od Niego odwrócić. Wówczas, oczywiście, przestanie być chrześcijaninem[5] i może zostać opętany – jeśli się poddał jeszcze bardziej złemu duchowi, który go nękał. Ale jest to jak najbardziej odległe od teorii, że popełniając jeden grzech otwieramy drzwi złemu duchowi i pozwalamy mu w nas zamieszkać.
W Nowym Testamencie nie znajdujemy ani jednego przykładu, aby chrześcijanin był opętany przez demona. Nie ma też żadnego ostrzeżenia skierowanego do wierzących, iżby istniało niebezpieczeństwo, że zamieszkają w nich demony. Brak też wskazówek, jak je wypędzać z wierzących.
Prawdą jest, że jako chrześcijanie nie potrzebujemy, by wypędzano z nas demony – potrzebujemy odnowienia naszego umysłu przez Boże Słowo. To jest biblijne. Paweł pisał:
Nie dostosowujcie się do tego świata, ale dajcie się przemienić przez odnowienie myśli, abyście mogli rozpoznać, co jest wolą Boga, co jest dobre, co Mu się podoba i co jest doskonałe (Rz 12,2).
Kiedy nasz umysł zostanie oczyszczony ze starych wzorców myślenia i odnowiony poprzez prawdę Bożego Słowa, osiągamy zwycięstwo nad grzesznymi nawykami i żyjemy konsekwentnie na wzór Chrystusa. To prawda nas wyzwala (J 8,32). Przemiana w nas następuje wtedy, kiedy odnawiają się nasze myśli, a nie gdy zostają wypędzone wszystkie demony.
Dlaczego zatem tak wielu chrześcijan poświadcza, że wypędzono z nich demona (czy demony)? Możliwe, że jedynie sobie wyobrażali, iż mają demona, który został potem wyrzucony. Wielu chrześcijan jest naiwnych i brak im znajomości Bożego Słowa, dlatego są łatwym łupem dla tych, którzy rzekomo mają „posługę uwalniania”. Posiłkują się psychiczną manipulacją i przekonują takich chrześcijan, że mają demony. A ci wierzą każdemu, kto się jawi jako ekspert od wypędzania demonów.
Inna realna możliwość jest taka, że ludzie, z których wypędzono demony, nie byli wówczas prawdziwie wierzącymi chrześcijanami, choć mogło im się tak wydawać. Współczesna ewangelia, wyraźnie odmienna od biblijnej, utwierdziła wielu w błędnym przekonaniu, że są chrześcijanami, chociaż niczym się nie różnią od ludzi niewierzących i Jezus nie jest ich Panem. W Biblii czytamy, że kiedy ludzie zawierzali ewangelii i rodzili się na nowo, zamieszkujące w nich demony automatycznie wychodziły (zob. Dz 8,5-7). Demony nie mogą opanować ludzi, w których zamieszkuje Duch Święty, a On mieszka we wszystkich nowonarodzonych.
Mit 8: „Studiując historię danego miasta, możemy określić, jakie złe duchy nad nim panują, co umożliwia większą skuteczność w walce duchowej, a przez to w ewangelizacji.”
Mit ten opiera się na kilku przesłankach nie znajdujących potwierdzenia w Biblii. Jedna z nich zakłada, że duchy terytorialne pozostają na danym obszarze przez długi czas. Jeśli zatem stwierdzimy, że miasto założyli ludzie chciwi, to możemy wyciągnąć wniosek, że obecnie nad miastem dominują duchy chciwości. Jeśli w miejscu obecnego miasta znajdowała się niegdyś indiańska wioska, możemy zakładać, że obecnie są tam duchy szamaństwa i czarów. I tak dalej.
Ale czy to prawda, że te same zwierzchności i władze, które przebywały nad jakimś obszarem setki lat temu, są tam nadal? Może są, ale niekoniecznie.
Rozważmy historię z dziesiątego rozdziału księgi Daniela, którą się już zajmowaliśmy. Nieznany z imienia anioł, któremu pomagał Michał w walce z „księciem Persji”, powiedział Danielowi: „Teraz muszę wrócić, aby walczyć z księciem anielskim perskim, a gdy wyruszę do boju, oto zjawi się książę anielski grecki” (Dn 10,20 BW). Z historii wiemy, że imperium perskie przeszło w ręce Greków na skutek podbojów Aleksandra Wielkiego. A jednak ten bezimienny anioł był świadom nadchodzących zmian w sferze duchowej – nadchodził „książę grecki”.
Czy kiedy przyszedł, to panował w duchowej sferze nad imperium greckim, tak jak książę perski nad duchową sferą imperium perskiego? To wydaje się logicznym wnioskiem, a jeśli tak to niektóre złe duchy wysokiej rangi zmieniały swoje geograficzne siedziby, jako że imperium greckie wchłonęło niemal całe imperium perskie. Kiedy następują polityczne zmiany na ziemi, istnieje możliwość, że zachodzą też zmiany w królestwie ciemności. Faktem jednak jest, że tak naprawdę tego nie wiemy, jeśli Bóg nam nie objawi.
Tak czy owak nie ma wielkiego znaczenia, jakie konkretnie duchy panują nad danym obszarem, gdyż i tak nie mamy na to wpływu przez „walkę duchową”, czego dowiedliśmy wcześniej.
Nadgorliwe klasyfikowanie złych duchów
Co więcej, przypuszczeniem jest też rzekome istnienie przywódczych duchów, które specjalizują się w konkretnych grzechach. Biblia nie potwierdza teorii, jakoby istniały „duchy chciwości”, „pożądliwości”, „religijności”, „kłótliwości” i tak dalej, a tym bardziej nie potwierdza założenia, by owe różnego rodzaju duchy zajmowały wyższe rangi wśród złych duchów, które rządzą królestwem ciemności.
Nawet osoby czytające Ewangelie pobieżnie mogą się zdziwić, że Jezus wypędził tylko trzy konkretne rodzaje demonów: raz „demona niemego” (Łk 11,14), raz „ducha głuchego i niemego” (Mk 9,25) oraz kilkakrotnie „duchy nieczyste” która to kategoria wydaje się obejmować wszystkie wypędzone przez Jezusa demony, z „głuchym i niemym” włącznie (zob. Mk 9,25).
Czy to możliwe, by „duch głuchy i niemy” mógł wpływać na człowieka jeszcze inaczej, powodując u niego nie tylko głuchotę i niemotę? Niewątpliwie tak, ponieważ u chłopca z Mk 9,25 wywołał także silne wstrząsy. A zatem „głuchy i niemy” może nie oznaczać konkretnego typu ducha, to raczej zwyczajne określenie tego, w jaki sposób szkodził on danemu człowiekowi. Niektórzy w kwestii klasyfikacji demonów popadli w nadgorliwość, wykraczając daleko poza biblijne objawienie.
W całym Starym Testamencie, jedyne konkretne złe duchy, jakie zostały nazwane, to „duch kłamstwa” (1Krl 22,22-23), „duch obłędu” (Iz 19,14) oraz „duch nierządu” (Oz 4,12; 5,4). W odniesieniu do dwóch pierwszych kategorii to z pewnością wszystkie złe duchy można by nazwać „duchami kłamstwa” i „duchami obłędu”. W odniesieniu do trzeciej, nazwa „duch nierządu” niekoniecznie musi oznaczać konkretnego złego ducha, ale po prostu dominujące nastawienie.[6]
W całej księdze Dziejów Apostolskich jedynie raz jest wymieniony konkretny zły duch (16,16), gdy czytamy o dziewczynce, mającej „ducha wieszczego”. We wszystkich Listach wymienione z nazwy są tylko „duchy zwodnicze” (1Tm 4,1), co znowu może oznaczać każdego złego ducha.
W świetle tego ubóstwa odniesień do konkretnych rodzajów demonów w Biblii, ze zdumieniem czytam niektóre współczesne wykazy, podające setki różnego rodzaju demonów, które mogą zamieszkiwać w ludziach lub władać miastami.
Nie powinniśmy zakładać, że istnieją jakieś kategorie złych duchów, przypisane zajmowanej przez nie randze czy konkretnym grzechom (za jakie rzekomo są odpowiedzialne). Przypuszczeniem jest powiedzenie: –W tym mieście jest tyle hazardu, że muszą nad nim panować duchy hazardu.
Duchy nikotynizmu?
Wyobraźmy sobie, jak głupio by wypadł ktoś mówiący: – Nad tym miastem musi być wiele duchów nikotynizmu, bo tak wielu mieszkańców pali papierosy. – A co owe „duchy nikotynizmu” robiły, zanim te miasta powstały? Gdzie były wtedy? Co robiły, zanim zaczęto w ogóle używać tytoniu? Czy teraz mniej ludzi pali, bo niektóre stare „duchy nikotynizmu” wymierają lub się przenoszą?
Czyż to nie głupie, gdy mówimy: – To miasto jest opanowane przez duchy pożądania, bo jest tu tak wiele domów publicznych? – Prawda jest taka, że tam gdzie ludzie nie służą Chrystusowi, tam też panuje królestwo ciemności. W tym królestwie działa wiele złych duchów, kuszą swoich poddanych do grzechu i trwania w buncie przeciwko Bogu. Kuszą do przeróżnych grzechów, a w pewnych miejscach ludzie ulegają jakiemuś grzechowi bardziej niż innym. Jedyną ich nadzieją jest ewangelia, do głoszenia której jesteśmy powołani.
Nawet gdyby istniały konkretne rodzaje złych duchów, które się specjalizują w pewnych grzechach i panują nad określonymi terytoriami, wiedza o nich nic nam nie pomoże, bo nie możemy nic zrobić, by je usunąć. Naszą sprawą jest się modlić (w biblijny sposób) za zwiedzionych ludzi i zwiastować im ewangelię.
Rozeznanie się, jakie grzechy przeważają w danym mieście, pomogłoby o tyle, że można by wygłaszać bardziej przekonujące kazania, wymieniając konkretne grzechy, jakich mieszkańcy są winni przed Bogiem. Ale do tego nie są potrzebne badania historyczne. Wystarczy spędzić tam trochę czasu mając oczy i uszy otwarte. Grzechy dominujące zaraz staną się widoczne.
I na koniec, w Nowym Testamencie nie znajdujemy nikogo, kto by dokonywał „duchowego mapowania”, by przygotować walkę duchową lub ewangelizację. Nie ma też w Listach żadnych wskazań, aby to robić. Apostołowie szli za głosem Ducha Świętego, wybierając miejsca, gdzie mają głosić. Wiernie zwiastowali ewangelię, wzywając ludzi do opamiętania i polegali na Panu, by potwierdzał Słowo znakami, które mu towarzyszyły. Ich metoda była całkiem skuteczna.
Mit 9: „Niektórzy chrześcijanie potrzebują uwolnienia od klątw pokoleniowych czy szatańskich.”
Cała koncepcja „klątw pokoleniowych” wywodzi się z czterech urywków Starego Testamentu, które w zasadzie mówią to samo. Są to: Wj 20,5; 34,7; Lb 14,8 oraz Pwt 5,9. Rozważmy Lb 14,8:
Pan cierpliwy, bogaty w życzliwość, przebacza niegodziwość i grzech, lecz nie pozostawia go bez ukarania, tylko karze grzechy ojców na synach do trzeciego, a nawet czwartego pokolenia.
Jak rozumieć ten urywek? Czy to znaczy, że Bóg rzuci klątwę lub ukarze kogoś za grzechy rodziców, dziadków, pradziadków lub prapradziadków? Czy mamy wierzyć, że Bóg może przebacza grzechy człowiekowi, który uwierzył w Jezusa, a następnie go karze za grzechy pradziadków?
Absolutnie nie, bo wówczas można by Boga słusznie oskarżyć o niesprawiedliwość i obłudę. On sam stwierdził, że karanie kogoś za grzechy rodziców byłoby moralnie niesłuszne:
Wy zaś [Izraelici] mówicie: Dlaczego syn nie odpowiada za winy swego ojca? Ależ syn postępował według prawa i sprawiedliwości, zachowywał wszystkie moje ustawy i postępował według nich, a więc powinien żyć. Umrze tylko ta osoba, która grzeszy. Syn nie ponosi odpowiedzialności za winę swego ojca ani ojciec – za winę swego syna. Sprawiedliwość sprawiedliwego jemu zostanie przypisana, występek zaś występnego na niego spadnie (Ez 18,19-20).
Co więcej, w ramach Prawa Mojżeszowego Bóg przykazał, że ani ojciec ani syn nie poniesie kary za grzechy drugiego:
Ojcowie nie poniosą śmierci za winy synów ani synowie za winy swych ojców. Każdy umrze za swój własny grzech (Pwt 24,16).
Nie jest zatem możliwe, by Bóg miłości i sprawiedliwości okładał klątwą lub karał za grzechy przodków.[7] Co więc oznacza tekst Pisma mówiący, że Bóg nie pozostawia winnego bez karania, „tylko karze grzechy ojców na synach do trzeciego, a nawet czwartego pokolenia”?
Może oznaczać tylko to, że Bóg obarcza ludzi odpowiedzialnością za grzeszny przykład, jaki dają swemu potomstwu i częściowo obciąża ich za grzechy, jakie w wyniku ich wpływu popełniają ich potomkowie. Bóg obciąża ludzi częściową odpowiedzialnością za grzechy ich prawnuków, popełnione z powodu ich złego wpływu! Tak święty jest Bóg. I nikt nie może powiedzieć, że jest w tym niesprawiedliwy.
Zauważmy, że rozważany tekst stwierdza, iż Bóg „karze grzechy ojców na synach”. Ukarane są grzechy ojców na synach.
Zatem cała koncepcja „przekleństw pokoleniowych” to zły przesąd, bo czyni Boga niesprawiedliwym.
Klątwy szatana?
A co z „klątwami szatana”?
Po pierwsze, w całej Biblii nie znajdziemy niczego, co by wskazywało, iż szatan może na kogokolwiek „rzucić klątwę”, nie ma też tego typu przykładów. Oczywiście, w Biblii są przykłady dręczenia ludzi przez szatana, ale nigdzie nie czytamy, by „rzucił klątwę” na rodzinę, która powoduje nieustannego pecha w życiu ich samych oraz w następnych pokoleniach.
Każdy chrześcijanin przez całe swoje życie jest nękany przez szatana i złe duchy (w ograniczonym stopniu), nie znaczy to jednak, że potrzebujemy, by ktoś złamał nad nami „szatańska klątwę”, jaka przeszła na nas za sprawą rodziców. Musimy stać mocno na fundamencie Bożego Słowa i wiarą opierać się diabłu. Do tego wzywa nas Pismo (zob. 1P 5,8-9).
Według Biblii to Bóg ma władzę błogosławić i przeklinać (zob. Rdz 3,17; 4,11; 5,29; 8,21; 12,3; Lb 23,8; Pwt 11,26; 28,20; 29,27; 30,7; 2Krn 34,24; Ps 37,22; Prz 3,33; 22,14; Lm (Tr) 3,65; Ml 2,2; 4,6). Inni mogą nas przeklinać, lecz ich przekleństwa nie uczynią nam krzywdy:
Jak ptak, co ucieka, wróbel, co leci, tak niesłuszne przekleństwo – bez skutku (Prz 26,2).
Balaam, najęty przez Balaka, by przeklął naród izraelski, słusznie powiedział: „Jakże ja mogę przeklinać, kogo Bóg nie przeklina? Jak mogę złorzeczyć, komu nie złorzeczy Pan?” (Lb 23,8)
Niektórzy chrześcijanie przesadzili sądząc, że jedni ludzie mogą przeklinać innych, opierając się na słowach Jezusa z Mk 11,23: „Zapewniam was, że ktokolwiek powie tej górze: Unieś się i rzuć w morze, a nie zwątpi w swoim sercu, lecz będzie wierzył, że to, co mówi, się stanie, to tak będzie.”
Zauważmy, że same słowa nie mają żadnej mocy, tylko te wypowiadane z wiarą w sercu. Nie ma sposobu, by ktoś uwierzył, że jego przekleństwo może przynieść szkodę jakiejś osobie, gdyż wiara to pewność (Hbr 11,1), i rodzi się wyłącznie ze słuchania Bożego Słowa (Rz 10,17). Ktoś może się spodziewać, że jego przekleństwo przyniesie komuś nieszczęście, ale nigdy nie może w to wierzyć, bo Bóg nie dał żadnej obietnicy pozwalającej przeklinać ludzi, a tylko ona byłaby podstawą do takiej wiary.
Jedynym wyjątkiem byłaby sytuacja, w której Bóg udzieliłby komuś „daru wiary” wraz z „darem proroctwa” (dwa z dziewięciu darów Ducha), i ten wypowiedziałby słowa w formie błogosławieństwa lub przekleństwa, jak to się działo okazjonalnie w życiu niektórych starotestamentowych bohaterów (zob. Rdz 27,27-29.38-41; 49,1-27; Joz 6,26 wraz z 1Krl 16,34; Sdz 9,7-20.57; 2Krl 2,23-24). Nawet i w tamtych przypadkach błogosławieństwa lub przekleństwa pochodziły od Boga, a nie od człowieka. Zatem pomysł, że ktoś może „obłożyć klątwą” innego człowieka jest tylko przesądem. Dlatego Jezus nie kazał nam „łamać przekleństw wypowiedzianych przeciwko nam”, ale po prostu „błogosławić tych, którzy nas przeklinają”. Nie musimy się bać niczyich przekleństw, bo wtedy wykazalibyśmy brak wiary w Boga. Niestety, wciąż spotykam pastorów, którzy chyba mają więcej wiary w moc szatana niż Boga. Co miesiąc podróżuję do różnych krajów i wyrządzam wiele szkód królestwu szatana, lecz ani na jotę nie boję się ani jego ani żadnych rzucanych na mnie przekleństw. Nie ma powodu się bać.
Klątwy okultystyczne?
Czy jest możliwe żyć pod jakąś szatańską klątwą z powodu zaangażowania się w przeszłości w okultyzm?
Nie wolno nam zapominać, że kiedy rodzimy się na nowo, zostajemy wyzwoleni z mocy szatana i z jego królestwa ciemności (zob. Dz 26,18; Kol 1,13). Szatan nie ma do nas żadnego prawa, o ile sami mu go nie damy. Chociaż czytamy, że wierzący w Efezie przed nawróceniem byli mocno zaangażowani w uprawianie magii (zob. Dz 19,18-19), nie ma zapisu, by po ich nawróceniu Paweł łamał nad nimi jakieś „szatańskie klątwy” lub związywał szatańską moc. Nie robił tego, bo w chwili, gdy uwierzyli w Jezusa, zostali automatycznie uwolnieni spod władzy szatana.
Ponadto, kiedy pisał do Efezjan, nie podał żadnych wskazówek, jak uwalniać ludzi od pokoleniowych czy szatańskich przekleństw. Powiedział im tylko: „nie dawajcie miejsca diabłu” (Ef 4,27) i „przywdziejcie pełną zbroję Bożą”, abyście mogli „stawić czoła zasadzkom diabła” (Ef 6,11). To są obowiązki każdego chrześcijanina.
To dlaczego, w niektórych przypadkach, chrześcijanie doznali pomocy, kiedy złamano nad nimi „pokoleniowe” lub „szatańskie przekleństwo”? Może taka osoba miała wiarę, że diabeł ucieknie, kiedy zostanie złamana „klątwa”. Diabeł ucieka przed wiarą. Każdy chrześcijanin może i powinien mieć wiarę, że kiedy przeciwstawi się diabłu, on ucieknie. Nie ma zatem potrzeby wzywać „specjalisty od uwalniania”, aby kazał szatanowi zmykać.
I wreszcie, Biblia nam mówi, iż Chrystus „stał się za nas przekleństwem” i w ten sposób „wykupił nas od przekleństwa Prawa” (Ga 3,13). Kiedyś wszyscy znajdowaliśmy się pod Bożym przekleństwem, ponieważ zgrzeszyliśmy, ale Jezus poniósł naszą karę i zostaliśmy od tego przekleństwa uwolnieni. Chwała niech będzie Bogu! Już nie przeklęci, teraz możemy się cieszyć, że zostaliśmy pobłogosławieni „w Chrystusie wszelkim duchowym błogosławieństwem niebios” (Ef 1,3 BW).
Biblijna walka duchowa
Przyjrzeliśmy się wielu współczesnym mitom na temat walki duchowej. Ale czy istnieje jakaś forma walki duchowej, która jest biblijna? Tak, i teraz się na niej skupimy.
Przede wszystkim musimy wiedzieć, że walka duchowa nie powinna być sprawą najważniejszą w naszym chrześcijańskim życiu. Powinniśmy koncentrować się na Chrystusie, podążać za nim w posłuszeństwie, stając się być coraz bardziej do Niego podobni. Tylko niewielki odsetek tekstów nowotestamentowych zajmuje się tematem walki duchowej, a to wskazuje, iż ta sprawa powinna być dla nas drugorzędna.
Po drugie, wszystko, co musimy wiedzieć o walce duchowej, mówi nam Biblia. Nie potrzebujemy jakiegoś szczególnego rozeznania (czy kaznodziei twierdzącego, że je ma) w „głębszych sprawach dotyczących szatana”. Biblijna walka duchowa jest prosta. Podstępy szatana są wyraźnie objawione w Piśmie Świętym. Nasza odpowiedzialność jest jasno zarysowana. Kiedy wiemy, co Bóg powiedział i temu wierzymy, mamy zagwarantowane zwycięstwo w tej duchowej potyczce.
Wróćmy do początku
Wróćmy do Księgi Rodzaju, gdzie po raz pierwszy spotykamy diabła. W pierwszych rozdziałach pojawia się w postaci węża. Wszelkie wątpliwości, czy wąż to szatan, rozwiewa Ap 20,2: „I schwycił Smoka, Węża starodawnego, którym jest diabeł i szatan”.
Rdz 3,1 mówi: „A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył”. Kiedy pomyślimy, jak sprytne są niektóre stworzenia w walce o przetrwanie i w skradaniu się do zdobyczy, uświadamiamy sobie, jak przebiegły musi być szatan. Z drugiej strony, nie jest on wszechwiedzący i tak mądry jak Bóg. Nie powinniśmy się obawiać, że w walce z nim nie mamy umysłowej przewagi. Jezus polecił, byśmy byli „czujni jak węże” (Mt 10,16). Paweł stwierdził, że jest świadomy knowań szatana (zob. 2Kor 2,11) oraz tego, że my mamy „sposób myślenia Chrystusa” (1Kor 2,16).
Szatan wystrzelił swoją pierwszą ognistą strzałę pytając Ewę o to, co powiedział Bóg. Jej odpowiedź miała mu wyjawić, czy ma szansę ją zwieść, nakłonić do nieposłuszeństwa Bogu. Szatan nie ma możliwości zwieść kogoś, kto wierzy i jest posłuszny temu, co Bóg powiedział. Cała jego strategia obraca się wokół koncepcji sprzecznych z Bożym Słowem.
Szatan ją zapytał: „Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?” (Rdz 3,1). Brzmi to prawie jak niewinne pytanie przypadkowego rozmówcy, ale szatan dobrze wiedział, dokąd zmierza.
Ewa odpowiedziała: „Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest pośrodku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli” (3,2-3).
Ewa niezupełnie miała rację. Właściwie Bóg nigdy im nie zabronił dotykać drzewa poznania dobra i zła, ale nie wolno im było z niego jeść.
Ewa najwyraźniej nie dość dobrze znała prawdę, by dostrzec kłamstwo w odpowiedzi szatana: „Na pewno nie umrzecie” (3,4). Było to oczywiście zupełnie sprzeczne z tym, co powiedział Bóg, i wątpliwe, by Ewa uwierzyła temu bez wahania. Dlatego szatan „osłodził” swoje kłamstwo szczyptą prawdy, jak to często czyni, by łatwiej było je przełknąć: „Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (3,5).
Szatan po swoim początkowym kłamstwie powiedział trzy rzeczy prawdziwe. Wiemy, że kiedy Adam i Ewa skosztowali zakazanego owocu, otworzyły się im oczy (zob. 3,7), jak powiedział szatan. Ponadto, sam Stwórca później stwierdził, że człowiek stał się taki jak Bóg i teraz zna dobro i zło (zob. 3,22). Zauważmy: Szatan często miesza prawdę z fałszem, aby ludzi zwieść.
Zauważmy też, jak oczernił charakter Boga. Bóg zakazał Adamowi i Ewie jeść ten owoc ze względu na ich własne dobro i szczęście, a szatan przedstawił to tak, jakby Bóg zabraniał im korzystać z czegoś dobrego. Większość kłamstw szatana oczernia charakter, wolę i motywy Boga.
Niestety, pierwsza para na ziemi odrzuciła prawdę, by uwierzyć kłamstwu i poniosła tego konsekwencje. Zauważmy, że w ich historii wystąpiły wszystkie elementy walki duchowej. Jedynym orężem szatana było kłamstwo przyprawione prawdą. Ludzie stanęli wobec wyboru: uwierzyć słowom Boga czy szatana. Wiara w prawdę mogła być ich „tarczą wiary”, ale się nią nie posłużyli.
Walka duchowa Jezusa
Czytając o spotkaniu Jezusa z szatanem podczas kuszenia na pustyni, od razu widzimy, że szatan od tysięcy lat nie zmienił swych metod. Jego sposobem ataku było zdyskredytowanie tego, co powiedział Bóg. Wiedział, że Syna Bożego może pokonać tylko poprzez nakłonienie Go do tego, by przestał wierzyć lub nie podporządkował się prawdzie. Boże Słowo znowu znajduje się w centrum walki. Szatan atakował kłamstwami, a Jezus odpierał je prawdą, bo wierzył i podporządkowywał się temu, co powiedział Bóg. Oto biblijna walka duchowa.
Jezus znalazł się w podobnej sytuacji jak Ewa, Adam i my wszyscy. Musiał zdecydować, czy ma posłuchać Boga czy szatana. Jezus w swej duchowej walce używał „miecza Ducha”, czyli Bożego Słowa. Zobaczmy, czego możemy się nauczyć z Jego walki duchowej z szatanem.
O drugiej pokusie Mateusz pisze:
Potem diabeł zabrał Go do świętego miasta, postawił na szczycie świątyni i powiedział: Jeśli jesteś Synem Boga, rzuć się w dół. Napisane jest bowiem: Aniołom swoim rozkaże i będą Cię nosić na rękach, abyś nie uderzył nogą o kamień. Jezus mu odpowiedział: Jest też napisane: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego (4,5-7).
Tutaj znowu chodzi o to, co powiedział Bóg. Szatan nawet zacytował fragment Psalmu 91, ale go przekręcił starając się, aby znaczył co innego, niż Bóg zamierzył.
W odpowiedzi Jezus przytoczył słowo, które zrównoważyło Bożą obietnicę ochrony z Psalmu 91. Bóg nas ochroni, ale nie wtedy, gdy postępujemy głupio, „wystawiając Go na próbę”.
Dlatego ważnym jest, by nie wyrywać wersetów z kontekstu całej Biblii. Każde słowo musi być zrównoważone pełnym tekstem Pisma.
Przekręcanie Biblii to najpowszechniejsza taktyka szatana w walce duchowej i, niestety skuteczna w przypadku wielu chrześcijan wciągniętych we współczesny ruch walki duchowej. Klasycznym przykładem takiego przekrętu jest wykorzystanie określenia „burzenie warowni”, by uzasadnić koncepcję zwalczania złych duchów na powietrzu. Jak już widzieliśmy, to wyrażenie w swoim kontekście nie ma absolutnie żadnego zastosowania do tejże praktyki. Ale diabeł chce, byśmy uważali inaczej i marnowali czas na wykrzykiwanie do zwierzchności i władz na nieboskłonie.
O trzeciej pokusie czytamy u Mateusza:
W końcu diabeł wziął Go na bardzo wysoką górę i pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz całą ich wspaniałość, i oznajmił: Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz na twarz i złożysz mi hołd. Na to Jezus mu odpowiedział: Odejdź szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu twemu, będziesz oddawał hołd i Jemu samemu będziesz służył (4,8-10).
Była to pokusa zdobycia władzy. Gdyby Jezus pokłonił się szatanowi, a ten by dotrzymał obietnicy, Jezus zająłby drugą co do ważności pozycję w królestwie ciemności. Rządziłby każdym niezbawionym człowiekiem i złym duchem, posiadając globalną władzę, jaką dotychczas miał tylko szatan. Można tylko spekulować i snuć najgorsze koszmary, co by się stało, gdyby Jezus uległ tej pokusie.
Na propozycję szatana Jezus odparł Bożym Słowem. Każdą z trzech pokus Jezus odrzucił mówiąc: – Jest napisane. – My także musimy znać Boże Słowo i mu wierzyć, by uniknąć zwiedzenia i nie dać się złapać w szatańskie pułapki. Na tym polega biblijna walka duchowa.
Pole bitwy
W zasadzie jedyną możliwością działania szatana i jego demonów jest zasiewanie myśli w serca i umysły ludzi (ale nawet to Bóg ograniczył, zob. 1Kor 10,13). Mając to na uwadze, rozważmy poniższe urywki Pisma Świętego:
„Wtedy Piotr powiedział: Ananiaszu, czym to szatan wypełnił twoje serce, że okłamałeś Ducha Świętego i odłożyłeś sobie część zapłaty za ziemię?” (Dz 5,3)
Podczas wieczerzy. Gdy w sercu Judasza, syna Szymona Iskarioty, diabeł wzniecił zamiar, by Go wydać… (J 13,2).
„Duch zaś wyraźnie mówi, że w ostatecznych czasach niektórzy odejdą od wiary, dając posłuch zwodniczym duchom i naukom demonów… (1Tm 4,1).
Lękam się jednak, tak jak w swojej przebiegłości wąż zwiódł Ewę, tak i wasze umysły nie zostały przypadkiem odwiedzione od prostoty i czystości wobec Chrystusa (2Kor 11,3).
Nie strońcie jedno od drugiego, chyba że za obopólną zgodą i na pewien czas, abyście mogli oddać się modlitwie. Potem znowu bądźcie razem, aby szatan nie kusił was z powodu waszego nieopanowania (1Kor 7,5).
Dlatego ja, nie zwlekając już dłużej, posłałem go, aby rozeznał się w waszej wierze, czy przypadkiem nie zwiódł was kusiciel i czy nasz trud nie był daremny (1Tes 3,5).
… dla niewierzących, których umysły zaślepił bóg tego świata, tak że nie dostrzegają blasku Ewangelii chwały Chrystusa, który jest obrazem Boga (2Kor 4,4).
I został strącony wielki Smok, Wąż starodawny, zwany diabłem i szatanem, ten, który zwodzi cały świat. Został strącony na ziemię i razem z nim zostali strąceni jego aniołowie (Ap 12,9).
Waszym ojcem jest diabeł i chcecie spełniać żądze waszego ojca. Od początku był on mordercą i nie wytrwał w prawdzie, bo nie ma w nim prawdy. Kiedy kłamie, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (J 8,44).
Te oraz inne wersety mówią jasno, że podstawowym polem bitwy w walce duchowej są nasze serca i umysły. Szatan atakuje przy pomocy myśli – złych sugestii, pomysłów, fałszywych filozofii, pokus, różnych kłamstw itd. Naszą obroną jest znajomość Bożego Słowa, wiara w nie i działanie oparte na nim.
Trzeba zrozumieć, że niekoniecznie każda nasza myśl pochodzi od nas. Szatan ma wielu rzeczników, którzy mu pomagają zasiewać jego myśli w ludzkie umysły. Stara się na nas wpływać poprzez gazety, książki, telewizję, czasopisma, radio, przyjaciół i sąsiadów, a nawet kaznodziejów. Sam apostoł Piotr wystąpił kiedyś nieświadomie jako rzecznik szatana, sugerując Jezusowi, że nie jest Bożą wolą, by umarł (zob. Mt 16,23).
Szatan i złe duchy działają na ludzkie umysły również bezpośrednio, bez pośrednictwa człowieka. Każdy chrześcijanin znajduje się czasem w polu ich bezpośredniego rażenia. Wtedy zaczyna się walka.
Kiedyś przyszła do mnie chrześcijanka, by wyznać swój problem. Powiedziała, że kiedykolwiek się modli, w jej umyśle pojawiają się bluźniercze myśli i przekleństwa. Była jedną z najmilszych, najbardziej uprzejmych, drogich i oddanych członkiń w moim kościele, a jednak gnębiły ją te okropne myśli.
Wyjaśniłem jej, że te myśli nie pochodzą od niej, ale atakuje ją szatan, próbując zniszczyć jej życie modlitewne. Wtedy dodała, iż przestała się codziennie modlić z obawy przed tymi myślami. Szatanowi się udało.
Powiedziałem, żeby ponownie zaczęła się modlić, a jeśli te bluźniercze myśli pojawią się w jej umyśle, powinna je odeprzeć prawdą Bożego Słowa. Jeśli nasunęłaby się jej myśl, że: „Jezus jest tylko ————”, to powinna w modlitwie powiedzieć: „Nie, Jezus był i jest Synem Boga”. Jeśli pojawiłaby się myśl będąca przekleństwem, to od razu powinna pomyśleć o wielbieniu Jezusa, itp.
Powiedziałem też, że obawiając się tych złych myśli, tak naprawdę je zapraszała, gdyż strach jest niejako odwrotnością wiary, czyli wiarą w diabła. Starając się o czymś nie myśleć, musimy o tym myśleć, aby próbować o tym nie myśleć.
Na przykład, jeśli ci powiem: – Nie myśl o swojej prawej ręce – natychmiast zaczniesz o niej myśleć, starając się mnie posłuchać. Im bardziej się starasz, tym jest trudniej. Jedynym sposobem, aby o niej nie myśleć jest świadome myślenie o czymś innym, na przykład o butach. Kiedy skoncentrujesz swe myśli na butach, przestaniesz myśleć o prawej ręce.
Zachęciłem tę miłą kobietę, żeby „się nie lękała”, bo do tego wzywa nas Biblia. I zgodnie z nią, kiedykolwiek pojawi się myśl sprzeczna z Bożym Słowem, niech zamienia ją na inną.
Z radością stwierdzam, że posłuchała mojej rady, i choć kilkakrotnie była atakowana w czasie modlitwy, odniosła całkowite zwycięstwo. Zwyciężyła w walce duchowej, prowadzonej w sposób biblijny.
Co ciekawe, odkryłem, badając tę sprawę w różnych kościołach, że jej problem był dość powszechny. Zwykle ponad połowa pytanych przeze mnie chrześcijan ujawnia, że w jakimś okresie miewali bluźniercze myśli w czasie modlitwy. Szatan nie jest zbyt oryginalny.
„Uważajcie na to, czego słuchacie”
Nie możemy zabronić szatanowi i złym duchom atakować naszego umysłu, ale nie musimy pozwalać, by ich myśli stawały się naszymi. Nie musimy przyjmować demonicznych pomysłów i sugestii jako własnych. Ktoś powiedział: – Nie mogę zabronić ptakom latania nad moją głową, ale mogę nie pozwolić, by uwiły mi na niej gniazdo.
Ponadto uważajmy, na ile to od nas zależy, by nie poddawać swego umysłu bezbożnym wpływom. Jeśli przez godzinę siedzimy przed telewizorem lub czytamy gazetę, to niejako zapraszamy szatana, by wpływał na nasze myśli. Opowiedziawszy przypowieść o siewcy i różnych rodzajach gleby, Jezus ostrzegł słuchaczy: „Uważajcie na to, czego słuchacie” (Mk 4,24). Jezus wiedział o niszczącym wpływie kłamstw, jakich słuchamy, jeśli pozwalamy szatanowi zasiewać swoje „nasiona” w naszym sercu i umyśle. Z nasion tych mogą wyrosnąć „ciernie i osty”, które w końcu zagłuszą Boże Słowo w naszym życiu (zob. Mk 4,7.18-19).
Piotr na temat walki duchowej
Apostoł Piotr rozumiał, czym jest prawdziwa, biblijna walka duchowa. Nigdzie w swoich listach nie polecał chrześcijanom zwalczać zwierzchności i władze nad miastami. Nawoływał jednak, by dawać odpór diabelskim atakom, skierowanym na nasze życie, i dokładnie mówił, jak to robić:
Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Wasz przeciwnik, diabeł, jak lew ryczący krąży i szuka, kogo pożreć. Przeciwstawcie się jemu, silni wiarą, wiedząc, że te same cierpienia znoszą wasi bracia na świecie (1P 5,8-9).
Po pierwsze zauważmy, że zajmujemy pozycję obronną a nie ofensywną. To szatan krąży dokoła, nie my. Szuka nas, nie my jego. Naszym zadaniem nie jest atak, ale obrona, przeciwstawienie się mu.
Po drugie, szatan jak lew szuka, kogo by mógł pożreć. Jak mógłby pożreć chrześcijanina? Czy miałby dosłownie, jak lew, zjeść jego ciało? Oczywiście, że nie. Szatan może pożreć wierzącego tylko wtedy, kiedy go omami, by uwierzył kłamstwu, które zniszczy jego wiarę.
Po trzecie, Piotr każe nam przeciwstawić się diabłu wiarą. To nie jest walka fizyczna, na pięści. On atakuje nas kłamstwami, a my się im opieramy wiarą, stojąc mocno „na Bożym Słowie”. I to jest biblijna walka duchowa.
Adresaci Listu Piotra znosili ciężkie prześladowanie i byli kuszeni, by wyrzec się wiary w Chrystusa. Szatan często atakuje nas wątpliwościami i kłamstwami, kiedy znajdujemy się w przykrych okolicznościach. Wtedy musimy stać mocno w wierze. W taki „zły dzień”, o którym pisał Paweł, musimy przywdziać „pełną zbroje Bożą, abyśmy mogli stawić czoła [ang. stać mocno przeciwko] zasadzkom diabła (Ef 6,11).
Jakub na temat walki duchowej
W swoim Liście Jakub również wspomina o walce duchowej. Czy mówi chrześcijanom, że ich modlitwy mogą rozstrzygnąć anielskie wojny? Nie. Czy każe im zwalczać duchy pożądliwości, apatii i pijaństwa nad ich miastami? Nie. Czy każe im studiować historię tych miast, aby określić, jakiego rodzaju duchy panoszą się tam od początku? Nie.
Jakub wierzył w biblijną walkę duchową i pisał:
Bądźcie więc posłuszni Bogu, przeciwstawcie się zaś diabłu, a on ucieknie od was (4,7).
Zauważmy znowu, że chrześcijanin przyjmuje postawę obronną, ma się przeciwstawiać a nie atakować, a wtedy, obiecuje Jakub, szatan ucieknie. On nie ma powodu trzymać się blisko chrześcijanina, który nie daje się przekonać jego kłamstwom, nie słucha jego sugestii i nie ulega jego pokusom.
Jakub wzywa, by najpierw poddać się Bogu. Czynimy to poddając się Jego Słowu. Nasz opór wobec diabła zależy od naszej uległości Bożemu Słowu.
Jan na temat walki duchowej
W swoim Pierwszym Liście apostoł Jan również pisze o walce duchowej. Czy każe nam wchodzić na wzgórza, aby rozwalać diabelskie twierdze? Nie. Czy każe wypędzać ducha złości z chrześcijan, którzy czasem się złoszczą? Nie.
Jan, podobnie jak Piotr i Jakub, wierzył tylko w biblijną walkę duchową, a zatem jego wskazówki są takie same:
Umiłowani, nie wierzcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, ponieważ wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie. Po tym rozpoznacie Ducha Boga: każdy duch, który wyznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga. Każdy zaś duch, który nie wyznaje Jezusa, nie jest z Boga i jest duchem antychrysta, o którym słyszeliście, że nadchodzi, a nawet już jest na świecie. Wy jesteście z Boga, dzieci, i ich zwyciężyliście, gdyż Ten, który jest w was, jest większy niż ten, który jest w świecie. Oni są ze świata, dlatego mówią jak świat, i świat ich słucha. My jesteśmy z Boga i ten, kto zna Boga, słucha nas, a ten, kto nie zna Boga, nas nie słucha. W ten sposób poznajemy ducha prawdy i ducha zakłamania (1J 4,1-6).
Cały wywód Jana dotyczy kłamstw szatana i Bożej prawdy. Mamy badać duchy, by stwierdzić, czy są z Boga. A badanie opiera się na prawdzie. Złe duchy są kłamcami, nie przyznają, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele.
Jan mówi, że zwyciężyliśmy złe duchy. To znaczy, że jako obywatele królestwa światłości nie pozostajemy już pod ich panowaniem. Mieszka w nas ktoś większy, Jezus. Tacy ludzie nie muszą się bać demonów.
Mówi również, że świat słucha złych duchów, co wskazuje, że muszą one mówić. Wiemy, że nie mówią na głos, ale zasiewają kłamstwa w ludzkich umysłach.
Jako naśladowcy Chrystusa nie powinniśmy słuchać ich kłamstw. Jan stwierdza, że ci, którzy znają Boga, słuchają nas, gdyż my mamy prawdę; mamy Słowo Boże.
Ponownie zauważmy, że strategia szatana polega na nakłanianiu ludzi, by uwierzyli jego kłamstwom. Jeśli znamy prawdę i jej wierzymy, szatan nie może nas pokonać. Na tym polega biblijna walka duchowa.
Kluczem jest wiara
Znajomość Bożego Słowa nie wystarczy, by wygrać walkę duchową. Trzeba szczerze wierzyć temu, co powiedział Bóg. Odnosi się to do przeciwstawiania się diabłu i do wypędzania demonów. Rozważmy ponownie urywek, kiedy to Jezus dał dwunastu uczniom „moc nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali” (Mt 10,1). Siedem rozdziałów dalej widzimy, że nie mogą wypędzić demona z chłopca chorego na epilepsję.[8] Kiedy Jezus dowiedział się o ich niepowodzeniu, odezwał się z wyrzutem:
O plemię niewierne [bez wiary – BW] i przewrotne! Jak długo jeszcze mam być z wami, jak długo jeszcze mam was znosić? (Mt 17,17).
Użalał się na ich niewiarę. Co więcej, kiedy uczniowie później dopytywali się, dlaczego nie mogli demona wypędzić, Jezus odpowiedział: „Dlatego, że zbyt słaba jest wasza wiara” (Mt 17,20). Widzimy zatem, że bez wiary ich moc do wypędzania demonów nie była skuteczna.
Powodzenie w wypędzaniu demonów i przeciwstawianiu się diabłu jest uzależnione od naszej wiary w Boże Słowo. Jeśli prawdziwie wierzymy temu, co powiedział Bóg, to będziemy zgodnie z tym się wypowiadać i postępować. Psy ganiają ludzi, którzy przed nimi uciekają, tak samo jest z diabłem. Jeśli uciekasz, diabeł będzie cię gonił. Lecz jeśli staniesz niewzruszenie w wierze, diabeł od ciebie ucieknie (zob. Jk 4,7).
Niewątpliwie brak wiary apostołów, kiedy bez powodzenia próbowali uwolnić chłopca od demona, był widoczny dla wszystkich obserwatorów. Jeśli demon dał taki sam pokaz uczniom, jaki zafundował Jezusowi, rzucając chłopca w silnych konwulsjach (zob. Łk 9,42), a z jego ust wytaczając pianę (zob. Mk 9,20), to całkiem możliwe, że ich wiara ustąpiła miejsca strachowi. To, co widzieli, bez wątpienia ich sparaliżowało.
Jednak na człowieka, który ma wiarę, nie wpływa to, co widzi, ale to, co powiedział Bóg. „Dzięki wierze kroczymy, a nie dzięki widzeniu” (2Kor 5,7). Bóg nie może kłamać (zob. Tt 1,2). Nawet kiedy okoliczności wydają się przeczyć Bożemu Słowu, powinniśmy trwać w wierze niewzruszenie.
Zauważmy, że Jezus uwolnił chłopca w ciągu kilku sekund. Uczynił to wiarą. Nie marnował czasu na „pokazową sesję uwalniania”. Ci, którzy wierzą, że Bóg udzielił im władzy nad złymi duchami, nie potrzebują godzin, by wypędzić demona.
Co więcej, nie czytamy, by Jezus na demona pokrzykiwał. Zatem i ci, którzy mają wiarę, nie muszą wykrzykiwać. Nie powtarzał też wielokrotnie rozkazu, by demon wyszedł. Wystarczył jeden raz. Ponowny rozkaz byłby przyznaniem się do wątpliwości.
Podsumowanie
Pozyskujący uczniów Boży sługa uczy, własnym przykładem i słowami, jak prowadzić biblijną walkę duchową, aby jego uczniowie także potrafili przeciwstawić się knowaniom szatana i kroczyć w posłuszeństwie przykazaniom Chrystusa. Nie prowadzi swych uczniów za aktualnymi „wiatrami nauki”, które promują niebiblijne metody walki duchowej. Wie bowiem, że ci, którzy je praktykują, pobłądzili i właściwie zostali zwiedzeni przez szatana, tego samego, którego rzekomo triumfalnie zwalczają.
Możesz kupić polskie tłumaczenie książki Pozyskujący uczniów sługa Boży klikając na link: [1] . Koncepcja ta jest szerzej omówiona w mojej książce God’s Tests, którą można przeczytać po angielsku na naszej stronie [2] . Wyjątkiem od tej zasady byłyby przypadki ludzi tak opanowanych przez demony, że nie potrafią w żaden sposób zakomunikować swego pragnienia uwolnienia. Wtedy do wyzwolenia potrzebne są szczególne dary Ducha, jako że przejawiają się one tak, jak chce Duch.
[3] . Pawłowy opis niewierzących w Rz 1,18-32 także potwierdza tę tezę.
[4] . Prawdą jest, oczywiście, iż różne obszary geograficzne są zamieszkałe przez większy lub mniejszy odsetek ludzi należących do któregoś królestwa.
[5] . Zwolennicy stanowiska „raz zbawiony na zawsze zbawiony” niewątpliwie się z tym nie zgodzą. Polecam, by przeczytali Rz 11,22; 1Kor 15,1-2; Flp 3,18-19; Kol 1,21-23 oraz Hbr 3,12-14, zwracając szczególną uwagę na występujące tam słowa „jeśli”, „o ile”.
[6] . Wspomniany w Lb 5,14-30 „duch podejrzenia” [ang. „duch zazdrości”] oraz „duch pyszny” z Prz 16,18 to dobre przykłady słowa duch użytego w celu określenia jakiejś dominującej postawy, a nie demona jako takiego. W Lb 14,24 czytamy, że Kaleb był „ożywiony innym duchem” [ang. „miał innego ducha”], co się odnosi do jego pozytywnej postawy.
[7] . Nie znaczy to, że dzieci nie cierpią z powodu grzechów rodziców, bo często tak się dzieje. Jednak wówczas to nie oznacza, że Bóg karze te dzieci za grzechy rodziców, ale raczej oznacza, że ludzie są tak źli, iż popełniają pewne grzechy ze świadomością, że z tego powodu będą cierpieć ich dzieci. Jasno wynika też z Pisma, iż Bóg może w swoim miłosierdziu powstrzymać się od karania kogoś, a ukarać później jego potomstwo, równie lub jeszcze bardziej zasługujące na karę. Podobnie może się powstrzymać od zesłania swych sądów na niegodziwe pokolenie, a wylać je na pokolenie późniejsze, równie lub jeszcze bardziej na nie zasługujące (zob. Jr 16,11-12). To zupełnie co innego niż karanie kogoś za grzechy dziadków.
[8] . Bądźmy bardzo ostrożni w wyrokowaniu, iż wszelką epilepsję powoduje zły duch, zamieszkujący w danym człowieku.