Pan, Kłamca czy Szaleniec?

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

Słyszałeś kiedykolwiek, aby ktoś mówił coś takiego?:

„Moim zdaniem wyobrażenie o Jezusie Chrystusie to jakiś mit. Ta cała nieprawdopodobna historia została wymyślona wiele lat temu przez kilku religijnych fanatyków i od tamtej pory wielu ludzi zostało w ten sposób oszukanych.”

To jest to, co ludzie czasami mówią, kiedy zaczynasz opowiadać im o Jezusie Chrystusie. Wyobrażają Go sobie w tych samych kategoriach co Zeusa, Herkulesa i Pandorę. Jednakże wyobrażenie, że Jezus Chrystus jest mitem nie ma żadnych podstaw historycznych, ale jest oparty jedynie na osobistych uprzedzeniach pseudo-intelektualistów, którzy wygłaszają takie absurdy.

Jest historycznym faktem, że człowiek imieniem Jezus żył na ziemi około 2000 lat temu i ten, kto temu zaprzecza, odsłania swoją świadomą ignorancję na to, co każdy student historii wie i czego nie może inteligentnie podważyć. Taka osoba równie dobrze mogłaby twierdzić, że George Washington czy Abraham Lincoln byli postaciami fikcyjnymi. Jezus nie jest postacią fikcyjną. Encyklopedia Britannica zawiera ponad 20,000 słów pod wpisem Jezus Chrystus.

Skąd możemy mieć pewność, że Jezus jest postacią historyczną? Chociaż nie mamy kopii Jego aktu urodzenia czy śmierci, ani żadnej Jego fotografii, jest wiele wystarczających dowodów na to, że Jezus żył przez 33 lata na naszej planecie. Wielu nie-Chrześcijańskich pisarzy pierwszego wieku udokumentowało historyczność Jezusa i wczesnych Chrześcijan.

Oprócz tych dokumentów, największym historycznym dowodem są cztery biografie Jezusa. Dwie ewangelie zostały napisane przez uczniów, którzy znali Go osobiście, a pozostałe dwie przez mężczyzn, którzy byli Jego rówieśnikami.

Nowe spojrzenie na Nixona

Niektórzy mogą twierdzić, że ewangelie są po prostu fantastyczną fikcją. Ale zatrzymaj się i pomyśl, jak niedorzeczna jest ta teoria.

Co by się stało, gdyby ktoś wydał książkę o prezydencie Nixonie i napisał w niej, że pan Nixon uczynił w swoim życiu wiele cudów – uzdrawiał nieuleczalnie chorych, wskrzeszał z martwych, mnożył jedzenie i chodził po wodzie? A nawet nie tylko to, ale że pan Nixon twierdził, że jest Synem Bożym i z tego powodu został zamordowany. A następnie w cudowny sposób powstał z martwych po trzech dniach od swojej śmierci, wypełniając tym samym to, co sam przewidywał, że się wydarzy.

Jak wiele kopii takiej książki można by sprzedać? Jak dużo czasu zajęłoby, aby ta książka znalazła się na liście najlepiej sprzedających się książek New York Timesa? Oczywiście, tylko głupiec kupiłby taką książkę, wiedząc, że jest to farsa. Autor zostałby wyśmiany albo zignorowany.

Jakie są w takim razie szanse, że czterech różnych autorów mogło napisać powszechnie akceptowane biografie Jezusa, w ciągu kilku lat Jego życia, opisując Jego cuda, stwierdzenia, że jest Synem Bożym i Jego zmartwychwstanie? Jak to mogłoby się wydarzyć, gdyby w rzeczywistości, On nigdy nie żył albo prowadził typowe, zwykłe życie? Czy ktokolwiek uwierzyłby w ich opowieści? Oczywiście nie.

Wierzono, że Ewangelie nie tylko były opisem życia Jezusa, ale były szanowane i dokładnie przepisywane ręcznie wiele, wiele razy. W ciągu kilku lat zostały przetłumaczone na inne języki, tak, że dzisiaj posiadamy tysiące starożytnych manuskryptów, które zawierają części Nowego Testamentu (a w niektórych przypadkach cały Nowy Testament), które datujemy pomiędzy 130 r. n.e. a 400 r. n.e.

Porównaj to z pracami Arystotelesa, który pisał 350 lat przed Chrystusem. Najstarsze kopie jego dzieł są datowane na 1100 r. n.e. – czyli 1400 lat po tym jak Arystoteles napisał oryginały!

Z ust męczenników

Gdyby ewangelie były fałszywe, wtedy w świetle niewiarygodnych wydarzeń, które opisuje każdy z autorów byłoby banalną rzeczą zdyskredytować je. Ale prawda jest taka, że nikt nie jest w stanie zakwestionować ich zawartości, ponieważ było tysiące ludzi, którzy mogliby uzasadnić autentyczność tych faktów.

Tysiące ludzi widziało Jezusa; tysiące słyszało jak się modlił; tysiące było cudownie przez Niego uzdrawianych; tysiące jadło pokarm, który On rozmnożył; tysiące było świadkami Jego ukrzyżowania. Wiemy także, że przynajmniej 500 ludzi widziało Go po tym, jak powstał z martwych (zobacz 1 Kor 15:6).

Biografie Jezusa, które napisali Mateusz, Marek, Łukasz i Jan zostały zaakceptowane przez ogół odbiorców, ponieważ większość z tego, co napisali, było powszechnie znane większości ludzi.

Współcześni Jezusowi ludzie nie tylko uwierzyli temu, co mówią cztery ewangelie o życiu Jezusa, ale uwierzyli im w takim stopniu, że oddawali swoje życie za to, w co wierzyli. Pierwszymi męczennikami było dziesięciu spośród dwunastu uczniów Jezusa. Czy chcieliby umrzeć za coś, o czym wiedzieliby, że jest jedynie mistyfikacją? Oczywiście nie.

Szacuje się, że około sześciu milionów ludzi umarło śmiercią męczeńską w przeciągu trzech wieków po Jezusie. Czy wszyscy ci ludzie umarliby za kogoś, czyjego istnienia nie można by udowodnić historycznie?

Dokładność ewangelii

To samo rozumowanie można zastosować, aby udowodnić historyczną dokładność wszystkich poszczególnych wydarzeń zawartych w czterech ewangeliach. Gdyby Mateusz, Marek, Łukasz i Jan opisali chociaż jedno zdarzenie z życia Jezusa, które nie miało miejsca, tysiące ludzi żyjących w pierwszym wieku od razu rozpoznałoby je jako błędne. A jeśli potrafiliby wskazać jedną nieścisłość, to wiarygodność wszystkich ewangelii mogłaby zostać zakwestionowana.

Na przykład, co jeśli Jezus nie wskrzesił Łazarza z grobu? Jeśli tego nie zrobił, to w łatwy sposób można było to udowodnić. Człowiek mógł odwiedzić Betanię (miasto rodzinne Łazarza), leżące zaledwie kilka mil od Jerozolimy i przeprowadzić wywiady nawet kilka lat po tym wydarzeniu. Wszystko, o co należałoby zapytać najstarszą osobę w Betanii to:

„Czy mieszkał tutaj człowiek imieniem Łazarz? Czy znałeś go? Czy umarł? Jak długo był martwy? Czy człowiek imieniem Jezus przyszedł do Betanii i wskrzesił go z martwych? Czy byłeś tam, kiedy Łazarz wyszedł z grobu? Czy on naprawdę był żywy? Czy ktokolwiek jeszcze to widział? Jak długo żył po tym, jak wrócił do żywych?” Nie zabrałoby to dużo czasu, aby sprawdzić, czy Jezus naprawdę wskrzesił Łazarza.

Wiemy z Biblii, że tłum ludzi był świadkiem wskrzeszenia Łazarza (zobacz J 12:17). Ci ludzie nie byli fanatycznymi naśladowcami Jezusa, którzy cierpieli na masowe halucynacje. To ten cud przekonał zazdrosnych faryzeuszy, że Jezus musi zostać zabity (zobacz J 11:47-53).

Jeśli Jezus w rzeczywistości nie wskrzesił Łazarza, wtedy wszystko, co faryzeusze musieli zrobić to pokazać ciało Łazarza wiwatującemu tłumowi witającemu Jezusa podczas Jego triumfalnego wjazdu do Jerozolimy. To udowodniłoby, że Jezus jest oszustem i tym samym zakończyło Jego służbę. Ale oni nie mogli zaprzeczyć, że Łazarz był naprawdę martwy i został przywrócony do życia. Sądzili, że jedyny sposób w jaki mogą powstrzymać Jezusa to morderstwo, ale nawet to im się nie udało!

Zatem, co jeśli Jezus jednak nie wskrzesił Łazarza, chociaż apostoł Jan opisuje, że to zrobił? Wtedy możesz być pewny, że ewangelia Jana nie przetrwałaby do drugiego wieku, a już na pewno nie do dwudziestego. Nawiasem mówiąc, posiadamy fragment ewangelii Jana datowany na 130 r. n.e.

Autor którejkolwiek z czterech ewangelii nie zaryzykowałby opisania czegokolwiek w sposób nieścisły. Gdyby popełnił choć jeden błąd, jego cała książka mogłaby zostać zakwestionowana, a on sam okazałby się autorem niegodnym zaufania. To dlatego Łukasz, który nie był naocznym świadkiem wydarzeń z życia Jezusa (jak Mateusz i Jan), zaczyna swoją ewangelię słowami:

Skoro już wielu podjęło się sporządzenia opisu wydarzeń, które wśród nas się dokonały, jak nam to przekazali naoczni od samego początku świadkowie i słudzy Słowa, postanowiłem i ja, który wszystko od początku przebadałem, dokładnie ci to opisać, dostojny Teofilu, abyś upewnił się o prawdziwości nauki, jaką odebrałeś. (Łk 1:1-4; dodano uwydatnienie).

Przenosić się, Orson Wells

Jeśli ewangelie nie mówią prawdy, powinny być zakwalifikowane jako mit, bajka albo science fiction. Ale są one prawdziwe przynajmniej z dwóch powodów.

Po pierwsze: ewangelie odnotowały wiele cudownych wydarzeń jako niezaprzeczalne fakty, z których wszystkie wskazują na autentyczną boskość Jezusa.

Po drugie: z powodu słów Jezusa – jak twierdzą ewangelie Jego słowa mają wpływ na wieczne przeznaczenie każdej osoby, w zależności od tego czy dana osoba uwierzy w nie czy też nie.

Jeśli zawartość ewangelii nie jest prawdziwa, wtedy jest ona najbardziej diabolicznym dokumentem, jaki kiedykolwiek został napisany. Dokumentem, który prowadzi miliony ludzi w oszustwo, w którym pokładają nadzieję na życie wieczne, i dla którego miliony ludzi bezcelowo poświęca swoje życie.

Jeśli ewangelie nie są dokładnym dokumentem historycznym, wtedy ich autorzy są najbardziej podłymi osobami i nie powinni być czczeni jako święci. Zamiast tego, powinni być uważani za gorszych niż najbardziej nikczemne osoby historii.

Być może słyszałeś o tym, jak Orson Wells czytał w noc Halloween w 1938 roku Wojnę światów. Ten dramat, uznany przez wielu słuchaczy za aktualne wieści informacyjne, doprowadził do wielu później żałowanych szaleńczych zachowań wystraszonych ludzi, którzy przygotowywali się na inwazję przybyszy z Marsa.

To oszustwo blednie milion razy w porównaniu do szkód, jakie zostałyby wyrządzone przez ewangelie, jeśli nie byłyby one prawdziwe. Mnóstwo uczciwych ludzi, w ciągu wieków, uwierzyło w słowa autorów ewangelii i utwierdziło na nich swoje życie i swoją przyszłość. Wielu z nich cierpiało z powodu swojej wiary.

Zatem to niemożliwe, aby zawartość ewangelii była zakwalifikowana jako nieszkodliwy mit czy bajka. Cuda, które one opisują jako prawdę, są zbyt spektakularne; wiadomość, którą zawierają jest zbyt znacząca.

Albo są one częścią najbardziej okrutnego i diabolicznego spisku, jaki został kiedykolwiek popełniony, albo są dokładnym opisem pełnego cudów działania Syna Bożego, który stał się człowiekiem. Albo musisz pokochać ewangelie, albo musisz je znienawidzić. Ale nie możesz powiedzieć, że są po prostu jedynie jeszcze jednym mitem, jak te o Pandorze czy Zeusie.

Kim jest Jezus?

Z powodu historycznej dokładności ewangelii, możemy założyć, że zawierają one faktyczne słowa, które wypowiedział Jezus. Jezus nie pozostawił nam domyśleń na temat tego, kim On jest. Twierdził, że jest Bożym Synem.

Niektórzy ludzie nie są na tyle głupi, aby zaprzeczać, że Jezus jest postacią historyczną, ale wolą myśleć, że był On jedynie dobrą osobą – wielkim przywódcą religijnym, który nauczał wielu cudownych rzeczy.

Jednakże ewangelie nie dają nam szansy, abyśmy wierzyli, że Jezus był tylko dobrym człowiekiem. Ten, kto twierdzi, że jest Synem Bożym i jedynym źródłem zbawienia dla całej ludzkości nie może być określony jako „po prostu dobry człowiek”.

Pomyśl o tym przez moment. Jezus twierdził, że jest Synem Bożym. On przebaczał grzechy (Mk 2:5, Łk 7:48), akceptował uwielbienie (Mt 4:10, 14:33, 28:9), twierdził, że jest wieczny (J 8:56-58, 17:5) i przedstawiał siebie samego jako jedyną drogę zbawienia (J 14:6).

Podczas przesłuchania Jezusa przed Sanhedrynem, najwyższy kapłan zapytał Go wprost: „Czy ty jesteś Chrystus, Syn Błogosławionego?” Jezus odpowiedział: „Jam jest; i ujrzycie Syna człowieczego, siedzącego na prawicy mocy Bożej i przychodzącego z obłokami niebieskimi” (Mk 14:61-62).

Możemy wywnioskować, że Jezus albo mówił prawdę, albo kłamał. Jeśli mówił prawdę, wtedy jest Synem Bożym. Jeśli kłamał na temat tego, kim jest to albo robił to świadomie, co czyniłoby z Niego okrutnego oszusta, albo mylnie sądził, że mówił prawdę, co czyniłoby z Niego szaleńca.

Zatem taki mamy wybór: albo Jezus był 1) Bogiem w ludzkim ciele; 2) złym, obłudnym kłamcą; albo 3) był szaleńcem. To są jedyne opcje jakie mamy. Myślenie, że był jedynie dobrym człowiekiem – miłym nauczycielem moralności – jest wykluczone.

Każdy z nas musi zdecydować. Możemy gardzić Jezusem jako najgorszym oszustem, jaki kiedykolwiek się narodził; możemy śmiać się z Niego jak z głupca z kompleksem Mesjasza; albo możemy czcić Go jako Boga. Ale nie możemy rozważać pomysłu, że Jezus był tylko dobrym, moralnym nauczycielem.

Odrodzenie

ROZDZIAŁ ÓSMY

Ciekawy jestem, czy bezbarwna gąsienica rozumie, co jej się wkrótce przydarzy kiedy okręca się swoim kokonem. Czy ciężko pracuje instynktownie, nie pojmując tego czy raczej oczekuje z ekscytacją, aż stanie się nowym i rozwiniętym stworzeniem? Czy dzieje się tak dlatego, że wyobraża sobie siebie jako pięknego motyla, podejmując tak wielki wysiłek? Oczywiście nikt z nas nie wie, o czym może myśleć gąsienica.

Ale mimo wszystko, gąsienica jest doskonałym przykładem Bożej mocy, która zmienia coś zwykłego, przeciętnego w coś niezwykle pięknego. Najpierw larwa ograniczona do powolnego czołgania się z jednej rośliny na drugą, teraz motyl frunący w doskonałym stylu do egzotycznych miejsc. Najpierw niedostrzegany przez nikogo robak, teraz motyl doceniany za niezwykłą delikatność, kiedy trzepocze skrzydłami. Najpierw w niebezpieczeństwie zdeptania przez nieuważne dzieci, teraz motyl, który jest nieuchwytną nagrodą. Najpierw pogardzany, teraz rywalizuje z kwiatami.

Czy jest możliwe, aby Bóg ponownie stworzył ludzkie stworzenie, zmienił je z potępionej, chorej z powodu grzechu, samolubnej istoty w kogoś kto promieniuje miłością, żyje w harmonii z innymi oraz znajduje największą radość w służeniu innym?

To nie tylko jest możliwe, ale Bóg rozpoczął już ten proces w tobie. Twoja metamorfoza jest czymś, co rozpoczyna się wewnątrz i co objawia się na zewnątrz. Jezus objawił cud przemiany człowieka w jednej ze swoich rozmów z Nikodemem:

A był człowiek z faryzeuszów imieniem Nikodem, dostojnik żydowski. Ten przyszedł do Jezusa w nocy i rzekł mu: „Mistrzu! Wiemy, że przyszedłeś od Boga jako nauczyciel; nikt bowiem takich cudów czynić by nie mógł, jakie Ty czynisz, jeśliby Bóg z nim nie był.”

Odpowiadając Jezus, rzekł mu: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego.”

Rzekł mu Nikodem: „Jakże się może człowiek narodzić, gdy jest stary? Czyż można powtórnie wejść do łona matki swojej i urodzić się?”

Odpowiedział Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego. Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest. Nie dziw się, że ci powiedziałem: ‘Musicie się na nowo narodzić.’ Wiatr wieje, dokąd chce, i szum jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie; tak jest z każdym, kto się narodził z Ducha.” (J 3:1-8).

Zauważ, że Jezus powiedział, że jest to niemożliwe, aby wejść do Królestwa Bożego bez powtórnego narodzenia. Wyjaśnił Nikodemowi, że ktoś jest nowonarodzony, kiedy pokłada swoją wiarę w Jezusie i w tym, co On zrobił na krzyżu (zobacz J 3:14-16). Jeśli tak uczyniłeś, to wtedy, mój drogi, jesteś narodzony na nowo!

Jezus w oryginale użył terminu odrodzony, ale niestety został on wyeksploatowany poprzez zbyt częste używanie go w naszym społeczeństwie. Czyste znaczenie tej frazy zostało zanieczyszczone kiedy wszyscy mówią o „odrodzonym doświadczeniu” – wszystko jedno czy chodzi o znalezienie nowej żony czy o nowe płatki śniadaniowe.

Jednakże Jezus mówił o odrodzeniu, które jest znaczące – nikt nie może wejść do nieba, jeśli go nie doświadczy. To odrodzenie jest duchowe. My, którzy wierzymy w Jezusa mamy dosłowne doświadczenie duchowego odrodzenia. Przypatrzmy się temu dokładniej.

Ukryty ty

Biblia naucza, że każda osoba jest czymś więcej niż tylko ciałem posiadającym mózg, kości i mięśnie. Według Słowa Bożego, mamy trzy sfery – ducha, duszę i ciało. Apostoł Paweł mówi o tym jasno w swoim błogosławieństwie do chrześcijan w Tessalonice:

A sam Bóg pokoju niechaj was w zupełności poświęci, a cały duch wasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa. (1 Tes 5:23; dodano uwydatnienie).

Oczywiście, twoje ciało jest tym, co możesz zobaczyć w lustrze. Twoja dusza jest w twoim umyśle, emocjach i intelekcie. Współcześni ludzie mają jednak znikome pojęcie o ludzkim duchu, nazywając go „podświadomością”. Pozostaje on ukryty przed ludzkim zrozumieniem. Jednakże Boże Słowo wyjaśnia dokładnie, czym jest ludzki duch.

Jezus powiedział, że Bóg jest duchem (zobacz J 4:24). To nie oznacza, że jest On jedynie bezosobową siłą czy niewyraźną chmurą. Jezus powiedział, że Bóg ma postać (zobacz J 5:37), a my zostaliśmy stworzeni na Jego podobieństwo. Jednakże Bóg nie jest zbudowany z ciała i krwi, ale z „materii duchowej”. Oczywiście, możemy zrozumieć to jedynie w pewnym stopniu.

My także jesteśmy istotami duchowymi i tak jak Bóg, nasz duch ma kształt i formę. Biblia odnosi się do ludzkiego ducha jako do „wewnętrznego człowieka.” Na przykład apostoł Paweł stwierdza:

Bo choć zewnętrzny człowiek niszczeje, to jednak ten nasz wewnętrzny odnawia się z każdym dniem (2 Kor 4:16; dodano uwydatnienie).

Zatem istnieje zewnętrzny człowiek i wewnętrzny człowiek. Zewnętrzny człowiek to ciało, które niszczeje czy starzeje się, a wewnętrzny człowiek to nasz duch. Raz jeszcze zauważ, że duch jest opisywany jako człowiek. Wewnętrzny człowiek nie staje się starszy, ponieważ jest wieczny. On będzie żyć na zawsze i dlatego jak mówi Paweł „odnawia się z każdym dniem.”

Apostoł Piotr opisuje ducha jako „ukrytego wewnętrznego człowieka” (1 P 3:4). Ponownie duch jest nazywany „osobą”, która jest ukryta. Twój duch jest osobą. Twój duch jest prawdziwym tobą. W pewnym sensie, twoje ciało jest jedynie opakowaniem, w którym żyje twój duch. Kiedy twoje ciało umrze, twój duch będzie żył dalej, idąc do jednego z dwóch miejsc: nieba lub piekła.

Odrodzenie ducha

Kiedy Jezus rozmawiał z Nikodemem i powiedział mu, że potrzebuje narodzić się na nowo, Nikodem natychmiast pomyślał o fizycznym odrodzeniu: „Jakże się człowiek może narodzić, gdy jest stary? Czy może wejść powtórnie do łona matki swojej i urodzić się?” (J 3:4)

Jezus wyjaśnił to mówiąc, że tu nie chodzi o fizyczne odrodzenie, które jest wymagane, aby wejść do nieba, ale o odrodzenie duchowe: „Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest” (J 3:6).

Kiedy pokutujemy i zawierzamy ewangelii, to jest to wynik odrodzenia naszego ducha, który jest prowadzony przez Ducha Bożego. Te niesamowite zmiany, które mają miejsce są raczej wewnętrzne niż zewnętrzne. Ale te wewnętrzne zmiany manifestują się na zewnątrz, jak to powiedział Jezus: „Wiatr wieje, dokąd chce, i szum jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie; tak jest z każdym, kto się narodził z Ducha” (J 3:8).

Chociaż nie widzimy wiatru, to wiemy kiedy nadchodzi, ponieważ porusza liśćmi i wygina gałęzie. Ta sama prawda dotyczy odrodzenia ludzkiego ducha. Kiedy człowiek się odradza, nie możesz zobaczyć swoimi fizycznymi oczami tego, co wydarza się w jego niewidzialnym duchu. Ale możesz zobaczyć dowody tego w jego życiu. Jego życie zaczyna cechować niezwykła miłość do Boga i innych.

To jest też przyczyna dla której jedna z tych nowo narodzonych osób podarowała ci tę książkę! On albo ona kocha cię i jest bardziej skupiona na twoim wiecznym przeznaczeniu niż na swojej własnej reputacji.

Jeden z najlepszych sposobów, aby dowiedzieć się, czy dana osoba naprawdę narodziła się na nowo przez Ducha Świętego to zobaczyć, czy koncentruje się na wiecznym przeznaczeniu innych ludzi. Ty prawdopodobnie odczułeś już potrzebę dzielenia się tym, czego się ostatnio nauczyłeś z tymi, którzy jeszcze tego nie wiedzą. Ale zanim przekażesz tę książkę dalej, upewnij się, że sam przeczytałeś wszystkie jej rozdziały!

Narodzić się w Bożej rodzinie

Zadziwiająco, kiedy nasz duch odradza się przez Ducha Bożego w cudowny sposób stajemy się dziećmi Samego Boga. Nasz duch jest dosłownie narodzony z Boga i On staje się naszym Niebiańskim Ojcem. Nie ma piękniejszej prawdy niż ta!:

Albowiem wszyscy jesteście synami Bożymi przez wiarę w Jezusa Chrystusa… Patrzcie, jaką miłość okazał nam Ojciec, że zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i nimi jesteśmy… Umiłowani, teraz dziećmi Bożymi jesteśmy (Gal 3:26, 1 J 3:1-2; dodano uwydatnienie).

Co więcej, kiedy rodzimy się na nowo, Boży Duch wchodzi do naszego życia:

Albo czy nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który jest w was i którego macie od Boga…? (1 Kor 6:19).

Boży Duch, Duch Święty jest trzecią Osobą Trójcy. Dlatego możemy mówić, że Sam Bóg poprzez Ducha Świętego, wchodzi do naszego życia! Wiem, że to brzmi nieprawdopodobnie, ale tak jest! Nie powinniśmy być zaskoczeni, ponieważ sam Jezus obiecał nam:

„Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby był z wami na wieki – Ducha prawdy, którego świat [ci, którzy nie są zbawieni] poznać nie może, bo go nie widzi i nie zna; wy go znacie, bo przebywa wśród was i w was będzie” (J 14:16-17; dodano uwydatnienie).

Zauważ, że Duch Święty to nie jest „to”, ale jest opisywany przez zaimek osobowy On. On jest osobą. On jest Bogiem. I On żyje w tobie. Ale dotyczy to tylko tych, którzy uwierzyli w Jezusa. Nikt inny nie ma w sobie Ducha Bożego.

Naturalnie kiedy Bóg przychodzi, aby żyć w tobie, to nadejdą zmiany w twoim życiu. Jeśli Bóg jest miłością, to byłoby niemożliwe dla Niego, aby żył w tobie bez Swojej miłości. Dlatego możemy powiedzieć z pewnością, że Boża miłość współistnieje z twoim duchem. Jest to zbieżne z tym, co mówi Biblia:

Miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który jest nam dany (Rz 5:5).

Zatem: jeśli pokutowałeś i uwierzyłeś w Jezusa, Bóg uczynił dużo więcej dla ciebie niż tylko wybaczył ci twoje grzechy! On zapewnił ci sprawiedliwość i traktuje cię tak, jakbyś nigdy nie zgrzeszył. Dodatkowo, On sprawił, że odrodziłeś się na nowo i możesz być teraz Jego dzieckiem. Bóg dał ci Swojego Świętego Ducha i Sam zamieszkał w tobie i dał ci nową naturę bezinteresownej miłości w twoim duchu! Należysz do Boga i On należy do ciebie!

Wiesz, myślę, że to jest początek cudownej znajomości!

§

„Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe” (2 Kor 5:17).

To subscribe to David Servant's periodic e-teachings, click here.


Wybacz, że tak długo czekałem, aby ci o tym powiedzieć » Odrodzenie

Otwieranie Drzwi

ROZDZIAŁ SIÓDMY

Czy jesteś gotowy, aby odpowiedzieć na to, co Bóg, poprzez Swojego Syna Jezusa, zrobił dla ciebie – teraz, kiedy zrozumiałeś dlaczego On musiał umrzeć na krzyżu?

Być może zastanawiasz się: „Co mógłbym kiedykolwiek zrobić, aby być wartym tego, by posiąść korzyści płynące z cierpienia Jezusa? Może powinienem wspiąć się na kolanach na jakąś wysoką górę? Może życie mnicha w odosobnieniu uczyniłoby mnie tego wartym? A co jeśli obiecam chodzić do kościoła każdego dnia? Czy to wystarczy?”

Odpowiedź na te pytania może cię zaskoczyć: Nie ma absolutnie nic, co mógłbyś zrobić, aby uczynić samego siebie wartym otrzymania Bożego przebaczenia.

To jest właśnie wiadomość krzyża Jezusa: Grzeszni ludzie nie mają nawet cienia szansy, aby uzyskać prawo przebywania z Bogiem w oparciu o swoje własne zasługi.

Jedyną nadzieją, jaką mamy, aby zostać wybawionym od należnej nam kary jest to, że w jakiś sposób Bóg nam przebaczy. Ofiarna śmierć Jezusa zapewnia sposób, za pomocą którego Bóg może sprawiedliwie wybaczyć nasze grzechy. Zbawienie jest dziełem Boga – nie człowieka.

Nasze grzechy mogą być przebaczone jedynie przez Jego łaskę. Myślenie, że sami możemy w jakikolwiek sposób zasłużyć na to, co Bóg dobrowolnie nam oferuje jest pysznym znieważeniem przeciwko konieczności okropnego cierpienia, którego doświadczył Jezus i Bożej niezasłużonej łaski nad nami.

Co musimy zrobić?

W jaki sposób możemy skorzystać z tego, co Bóg uczynił dostępnym dla nas przez Jezusa Chrystusa?

W Biblii są wymienione dwa warunki: pokuta i wiara. Żaden z nich osobno nie czyni nas godnymi, ale razem otwierają drzwi dla Bożego zbawienia, które wejdzie w nasze życie.

Przyjrzyjmy się najpierw pokucie.

Większość z nas kiedy słyszy słowo „pokutować” ma przed sobą obraz groźnego kaznodziei, który wchodzi do miasta, aby potępiać mieszkańców za ich grzechy. Jego przesłanie nigdy nie jest dobrze przyjęte, ponieważ mówi jedynie o tym, jak niegodziwi są mieszkańcy i o nadchodzącym sądzie. Jego słuchacze odchodzą z przekonaniem, że jeśli tylko się poprawią to zasłużą na miejsce w Bożej chwale.

Ten rodzaj przesłania niezmiernie wypacza wyobrażenie prawdziwego obrazu Bożego planu dla ludzkości. Mówienie grzesznikom, że powinni oczyścić swoje życie nie wspominając im o śmierci Jezusa na krzyżu powinno być zbrodnią.

Biblia jasno mówi, że pokuta jest absolutnie konieczna do zbawienia. Żadna osoba nie może mieć nadziei na odpuszczenie grzechów, jeśli nie pokutuje. Z drugiej strony, pokuta sama w sobie nie może nikogo zbawić. Ona musi iść w parze z wiarą.

Ponieważ konieczność pokuty dla uzyskania zbawienia została w niektórych kręgach teologicznych umniejszona, zamierzam na kilku następnych stronach wykazać, że nie możesz być zbawiony od Bożego gniewu bez wcześniejszego żalu za grzechy. Omówię również, co dokładnie znaczy upamiętanie się.

Głoszący upamiętanie

Jan Chrzciciel, prekursor Jezusa, głosił bardzo proste przesłanie:

Upamiętajcie się, albowiem przybliżyło się Królestwo Boże” (Mt 3:2; dodano uwydatnienie).

Biblia mówi, że odkąd Jezus po raz pierwszy zaczął głosić, Jego przesłanie było takie same jak Jana Chrzciciela:

Odtąd począł Jezus kazać i mówić: „Upamiętajcie się, przybliżyło się bowiem Królestwo Niebios” (Mt 4:17; dodano uwydatnienie).

Prawdopodobnie pamiętasz słowa, które cytowałem mówiąc o komentarzu Jezusa do dwóch ówczesnych tragedii. W odniesieniu do ludzi, którzy umarli, Jezus dwukrotnie powiedział swoim uczniom:

„Powiadam wam … jeśli się nie upamiętacie, wszyscy tak samo poginiecie” (Łk 13:3, 5; dodano uwydatnienie).

Kiedy Jezus posyłał swoich dwunastu uczniów, aby głosili w różnych miastach, jaką wieść nieśli? Biblia mówi:

A oni poszli i wzywali do upamiętania (Mk 6:12; dodano uwydatnienie).

Jakie było przesłanie, które Jezus powiedział uczniom już po swoim zmartwychwstaniu?

I rzekł im: „Jest napisane, że Chrystus miał cierpieć i trzeciego dnia zmartwychwstać i że począwszy od Jerozolimy, w imię jego ma być głoszone wszystkim narodom upamiętanie dla odpuszczenia grzechów” (Łk 24:46-47; dodano uwydatnienie).

Apostołowie byli posłuszni instrukcjom Jezusa. Kiedy Piotr głosił w dzień Pięćdziesiątnicy, jego oskarżeni słuchacze po uświadomieniu sobie prawdy o Człowieku, którego niedawno ukrzyżowali, zapytali Piotra, co powinni zrobić. Odpowiedział, że przede wszystkim najpierw powinni upamiętać się (zobacz Dz 2:38).

Drugie publiczne wystąpienie Piotra w portyku Salomona zawierało identyczne przesłanie:

„Przeto upamiętajcie się i nawróćcie się, aby były zgładzone grzechy wasze” (Dz 3:19; dodano uwydatnienie).

Czy apostoł Paweł głosił upamiętanie? Zdecydowanie tak. W Atenach słyszymy, jak ogłasza:

„Bóg wprawdzie puszczał płazem czasy niewiedzy, teraz jednak wzywa wszędzie wszystkich ludzi, aby się upamiętali, gdyż wyznaczył dzień, w którym będzie sądził świat sprawiedliwie przez męża, którego ustanowił, potwierdzając to wszystkim przez wskrzeszenie go z martwych” (Dz 17:30-31; dodano uwydatnienie).

W swoim pożegnalnym kazaniu do starszych w Efezie, Paweł stwierdza:

„…Jak nie uchylałem się od zwiastowania … wzywając zarówno Żydów, jak i Greków do upamiętania się przed Bogiem i do wiary w Pana naszego, Jezusa.” (Dz 20:20a, 21; dodano uwydatnienie).

Podczas swojej obrony przed królem Agryppą, Paweł mówi:

„Dlatego też, królu Agryppo, nie byłem nieposłuszny temu widzeniu niebieskiemu, lecz głosiłem najpierw tym, którzy są w Damaszku, potem w Jerozolimie i po całej krainie judzkiej, i poganom, aby się upamiętali i nawrócili do Boga i spełniali uczynki godne upamiętania.” (Dz 26:19-20; dodano uwydatnienie).

Autor listu do Hebrajczyków mówi, że „odwrócenie się od martwych uczynków” jest najbardziej fundamentalną doktryną Jezusa (zobacz Hb 6:1).

Na szczęście, lista biblijnych dowodów jest wystarczająca, aby przekonać każdego, że relacja z Bogiem zaczyna się od upamiętania. Bez tego nie ma przebaczenia grzechów.

Czym jest upamiętanie?

Jeśli upamiętanie jest konieczne do zbawienia, jest sprawą najwyższej wagi, abyśmy zrozumieli, co dokładnie oznacza „pokutować” czy „upamiętać się”. Właściwie, kiedy zrozumiemy, że grzech jest tym, co oddziela nas od Boga i zdamy sobie sprawę, że grzech pochodzi z egoizmu, wtedy definicja upamiętania stanie się oczywista. Upamiętać się oznacza odwrócić się od wszelkiego grzechu i egoizmu. Oznacza być posłusznym Bogu. Oznacza zejść z tronu swojego życia i posadzić na nim Jezusa. To oznacza, że uznajemy Jezusa naszym Panem i stajemy się Jego niewolnikami. Oznacza, że przestajemy żyć dla samych siebie, a zaczynamy żyć dla Boga i dla innych.

Jeśli przyczyną, dla której zostaliśmy wcześniej oddzieleni od Boga były nasze nieposłuszne grzeszne czyny, wtedy jeśli planujemy nawiązać relację z Bogiem konieczna jest pokuta.

Pokuta wymaga więcej niż tylko zmiany naszego myślenia z naszej strony. Konieczna jest również zmiana w naszych czynach.

Jan Chrzciciel, który wzywał ludzi do upamiętania, nie mógł wyrazić jaśniej tego, że pokuta wymaga działania. Posłuchaj, co mówił:

Wydawajcie więc owoce godne upamiętania. A nie próbujcie wmawiać w siebie: Ojca mamy Abrahama; powiadam wam bowiem, że Bóg może z tych kamieni wzbudzić dzieci Abrahamowi. A już i siekiera do korzenia drzew jest przyłożona; wszelkie więc drzewo, które nie wydaje owocu dobrego, zostaje wycięte i w ogień wrzucone” (Łk 3:8-9; dodano uwydatnienie).

Prawdziwe upamiętanie przynosi owoce, albo czyny. Zauważ, że Jan Chrzciciel ogłasza, że ludzie, którzy nie pokutują pójdą do piekła. Kontynuujmy:

I pytały go tłumy: „Cóż więc mamy czynić?” A on odpowiadając, rzekł im: „Kto ma dwie suknie, niechaj da temu, który nie ma, a kto ma żywność, niech uczyni podobnie” (Łk 3:10-11).

Pamiętaj, że upamiętanie zawiera w sobie odwrócenie się od egoizmu. Jeśli ktoś prawdziwie pokutuje, to ma to wpływ na to, co czyni ze swoim mieniem. Współczuje tym, którzy mają mniej szczęścia. Jeśli Jezus jest prawdziwie naszym Panem, wszystko, co posiadamy jest Jego.

Jan kontynuuje:

Przychodzili też celnicy, by dać się ochrzcić, i mówili do niego: „Nauczycielu, co mamy czynić?” On zaś rzekł do nich: „Nie pobierajcie nic ponad to, co dla was ustalono” (Łk 3:12-13).

Jeśli ktoś prawdziwie pokutuje, to wpływa to na jego uczciwość wobec pracowników i klientów. Jan stwierdza:

Pytali go też żołnierze, mówiąc: „A my co mamy czynić?” I rzekł im: „Na nikim nic nie wymuszajcie ani nie oskarżajcie fałszywie dla zysku, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie” (Łk 3:14).

Jeśli ktoś szczerze pokutuje, przestaje kraść, zaczyna dbać o innych i odwraca się od chciwości.

Czy widzisz, że upamiętanie się wymaga zmiany w postawie oraz w działaniu? I czy zauważyłeś, że wszystko to, co Jan powiedział do swoich rozmówców można by podsumować w tych słowach: „Przestań być samolubny”?

Jeśli ma miejsce prawdziwe upamiętanie, nie będziemy już dłużej działać pod wpływem naszych egoistycznych pobudek, ale pod wpływem miłości. Znakiem rozpoznawczym Chrześcijanina jest największa miłość do Boga i bezinteresowna miłość do innych.

Mały człowiek, który prawdziwie pokutował

Jest w Biblii historia o niskim człowieku zwanym Zacheuszem, który był celnikiem. Aby zrozumieć tę historię, musisz najpierw zrozumieć, że w Izraelu za czasów Jezusa, słowa celnik i oszust były synonimami. Rząd rzymski sprzedawał prawo do pobierania podatków tym, którzy zaoferowali najwyższą cenę i im więcej pieniędzy zebrał poborca podatkowy, tym więcej mógł zatrzymać dla siebie. Ludzka natura jest jaka jest (samolubna), a celnicy zwyczajnie oszukiwali wielu podatników.

Zacheusz był typowym celnikiem: nieuczciwym i zamożnym. Przeczytajmy jego historię:

I wszedłszy [Jezus] do Jerycha, przechodził przez nie. A oto mąż, imieniem Zacheusz, przełożony nad celnikami, człowiek bogaty, pragnął widzieć Jezusa, kto to jest, lecz nie mógł z powodu tłumu, gdyż był małego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wszedł na drzewo sykomory, aby go ujrzeć, bo tamtędy miał przechodzić.

A gdy Jezus przybył na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: „Zacheuszu, zejdź śpiesznie, gdyż dziś muszę się zatrzymać w twoim domu.” I zszedł śpiesznie, i przyjął go z radością.

A widząc to, wszyscy szemrali, mówiąc: „Do człowieka grzesznego przybył w gościnę.” [Oczywiście, żaden z tych zrzędzących nigdy nie zachował się samolubnie, nieprawdaż?] Zacheusz zaś stanął i rzekł do Pana: „Panie, oto połowę majątku mojego daję ubogim, a jeśli na kim co wymusiłem, jestem gotów oddać w czwórnasób.”

A Jezus rzekł do niego: „Dziś zbawienie stało się udziałem domu twego, ponieważ i on jest synem Abrahamowym. Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby szukać i zbawić to, co zaginęło” (Łk 19:1-10).

Wiemy, że Zacheusz pokutował. Jego zachowanie pokazuje to ewidentnie. Jezus musiał być o tym przekonany, ponieważ powiedział, że zbawienie przyszło do domu tego poborcy podatkowego w ten dzień, w którym się upamiętał.

Jeśli prawdziwie pokutujemy, musimy przestać wykorzystywać innych ludzi. Jedną rzeczą jest zarabianie pieniędzy przez pobieranie odpowiednich opłat za towary i usługi, a czym innym jest zarabianie pieniędzy przez oszukiwanie ludzi.

Zatem, jeśli chcesz wypełnić pierwszy wymóg, aby być zbawionym od gniewu Bożego, to pokutuj. Każdy akt egoizmu, którego jesteś świadom powinien być natychmiast przerwany. Módl się i proś o Boże przebaczenie dla twojego samolubnego życia. A jeśli przyjdą łzy, pozwól im płynąć.

Pokuta nie sprawi, że staniesz się godny – nie sprawi, że zasłużysz na zbawienie – tylko ofiarna śmierć Jezusa nas zbawia. Ale upamiętanie się pokazuje – bardziej niż cokolwiek innego – że spełniłeś także drugi warunek: uwierzyłeś ewangelii.

Pokuta i wiara idą ręka w rękę. Nie możesz mieć jednego bez drugiego. Dokładnie tak, jak powiedział Jezus: „Upamiętajcie się i wierzcie ewangelii” (Mk 1:15; dodano uwydatnienie).

Czym jest ewangelia?

Słowo „ewangelia” oznacza „dobra nowina”. To jest to, w co musimy uwierzyć.

Co jest dobrą nowiną? To, że Jezus Chrystus, bezgrzeszny Boży Syn, umarł na krzyżu, cierpiał płacąc za nasze grzechy, odwrócił gniew Boga, na który zasłużyliśmy i zmartwychwstał, aby żyć na wieki.

Jeśli pokutowałeś i szczerze uwierzyłeś tej dobrej nowinie, jesteś zbawiony. Nie pójdziesz do piekła. Masz zagwarantowane miejsce w niebie, na zawsze! To jest coś, co jest niezwykle ekscytujące! (Nawiasem mówiąc, aniołowie w niebie naprawdę się tym ekscytują; zobacz Łk 15:1-10).

Spójrzmy na kilka fragmentów, które mówią nam, że wiara w ewangelię jest absolutnie konieczna do zbawienia. Najpierw przeczytajmy prawdopodobnie najlepiej znany werset z całej Biblii, ewangelia Jana 3:16:

„Albowiem Bóg tak umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (dodano uwydatnienie).

To znaczy o wiele więcej niż stwierdzenie, że Jezus był postacią historyczną, która chodziła po ziemi 2000 lat temu. Uwierzyć w Niego oznacza uwierzyć we wszystko, co Bóg objawił o Nim. Musimy wierzyć w to, kim On jest i czego dokonał.

Przede wszystkim i po pierwsze musimy uwierzyć, że Jezus jest Synem Boga. Jeśli Jezus nie jest Bożym Synem, wtedy był splamiony grzechem, jak każdy z nas i w związku z tym nie mógłby być naszym zastępcą. Człowiek w celi śmierci nigdy nie mógłby zaoferować swojego życia, aby zapłacić za uwolnienie innego współtowarzysza z celi śmierci, ponieważ jest winny swoje własne życie. Tylko Ten, kto jest bez grzechu może być naszym prawowitym zastępcą.

W Dziejach Apostolskich, Filip ewangelista nie mógł ochrzcić eunucha Etiopczyka dopóki ten nie wyznał swojej wiary, że Jezus Chrystus jest Synem Boga:

A Filip otworzył swoje usta i zwiastował mu dobrą nowinę o Jezusie, począwszy od tego ustępu Pisma. A gdy tak jechali drogą, przybyli nad jakąś wodę, a eunuch rzekł: „Oto woda; cóż stoi na przeszkodzie, abym został ochrzczony?” Filip zaś powiedział mu: „Jeśli wierzysz z całego serca, możesz.” A odpowiadając, rzekł: „Wierzę, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym”. I kazał zatrzymać wóz, zeszli obaj, Filip i eunuch do wody i ochrzcił go. (Dz 8:35-38; dodano uwydatnienie).

Oczywiście czym innym jest powiedzieć, że wierzy się, że Jezus jest Synem Boga, a czym innym naprawdę w to uwierzyć. Wielu ludzi mówi, że wierzy, że Jezus jest Synem Boga, ale jest oczywiste, że tak naprawdę nie wierzą w to, bo nie widać tego w ich czynach.

Jeśli ja rzeczywiście wierzę, że Jezus jest Synem Boga, wtedy będę zainteresowany zgłębianiem tego, co powiedział Jezus. Zdam sobie sprawę z tego, że On ma prawo mówić mi, jak mam przeżyć swoje życie. A ja chcę być Mu posłuszny.

Kiedy ktoś prawdziwie uwierzy, że Jezus jest Synem Boga, to będzie pokutować. Jak już wcześniej stwierdziłem, upamiętanie się i wiara idą ze sobą ręka w rękę. Jeśli szczerze wierzysz, będziesz pokutować. Twoje działania będą dowodem twojej wiary.

Nie wystarczy tylko uwierzyć, że Jezus jest Synem Boga, ale musimy także uwierzyć, że On umarł za nasze grzechy. To Jego śmierć sprawiła, że nasze zbawienie stało się możliwe. Jak mówi apostoł Paweł:

A przypominam wam, bracia, ewangelię, którą wam zwiastowałem, którą też przyjęliście i w której trwacie, i przez którą zbawieni jesteście, jeśli ją tylko zachowacie tak, jak wam ją zwiastowałem, chyba że nadaremnie uwierzyliście. Najpierw bowiem podałem wam to, co i ja przejąłem, że Chrystus umarł za grzechy według pism… (1 Kor 15:1-3; dodano uwydatnienie).

Raz jeszcze powtórzę: jeśli uwierzymy, że Jezus umarł zamiast nas, to w sposób naturalny chcemy pokutować z powodu naszych grzechów. Nie pragniemy już dłużej żyć dla samych siebie, chcemy żyć dla Jezusa:

A umarł za wszystkich, aby ci, którzy żyją, już nie dla siebie samych żyli, lecz dla tego, który za nich umarł i został wzbudzony (2 Kor 5:15; dodano uwydatnienie).

W końcu musimy także uwierzyć, że Jezus powstał z martwych. Zmartwychwstanie Jezusa jest ostatecznym dowodem na to, że kara za nasze grzechy została zapłacona całkowicie i że Boży gniew odwrócił się od tych wszystkich, którzy uwierzą w Jezusa.

Co więcej, zmartwychwstanie Jezusa pokazuje, że my także będziemy żyć po śmierci. Ci, którzy prawdziwie wierzą są połączeni z Nim w jedno poprzez Bożą pracę. Jesteśmy w Chrystusie. Teraz, ponieważ Jezus żyje, my także będziemy żyć na wieki:

Który został wydany za grzechy nasze i wzbudzony z martwych dla usprawiedliwienia naszego [nasz wyrok został spłacony całkowicie – teraz mamy prawo stanąć przed Bogiem] (Rz 4:25; dodano uwydatnienie).

A jeśli Chrystus nie został wzbudzony, daremna jest wiara wasza; jesteście jeszcze w swoich grzechach. Zatem i ci, którzy zasnęli w Chrystusie [ci chrześcijanie, którzy umarli], poginęli [w piekle] … A jednak Chrystus został wzbudzony z martwych i jest pierwiastkiem tych, którzy zasnęli (1 Kor 15:17-18,20; dodano uwydatnienie).

Czy naprawdę wierzysz, że Jezus jest Synem Bożym i że umarł za twoje grzechy? Czy wierzysz, że śmierć Jezusa w pełni odwróciła Boży gniew, na który zasłużyłeś? Czy wierzysz, że Jezus powstał z martwych?

Dobrze! Twoje wszystkie grzechy zostały przebaczone; twoja wina została odsunięta; i nie musisz się martwić tym, że staniesz twarzą w twarz z Bożym gniewem, na który zasługujesz! Masz przed sobą wspaniałą przyszłość!

Czy mogę być pewny, że pójdę do nieba?

Wielu ludzi nigdy sobie nie uświadomiło, że to jest możliwe, aby wiedzieć z całą pewnością już tutaj na ziemi, że po swojej śmierci pójdą do nieba. Kiedy pokutujemy i wierzymy w ewangelię to natychmiast mamy taką gwarancję, jak wyraził to apostoł Jan:

To napisałem wam, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie żywot wieczny (1 J 5:13; dodano uwydatnienie).

Przyczyną, dla której wiele osób nie uważa, że to możliwe, aby mieć pewność wiecznego życia jest ta, że myślą oni, że to ich dobre uczynki zbawią ich. Zbyt wielu ludzi ma jedynie nadzieję, że zrobili wystarczająco dużo dobrych rzeczy i niewiele złych rzeczy, więc nie pójdą do piekła tylko do nieba.

A prawda jest taka, że nikt nie jest wystarczająco dobry, aby dostać się do nieba – to niemożliwe, aby zasłużyć na ten przywilej, co jak myślę uświadomiłeś sobie czytając poprzednie sześć rozdziałów tej książki.

Biblia jest zupełnie przejrzysta w tej kwestii: dobre uczynki nie mogą nas zbawić. Tylko nasza wiara może zagwarantować nam zbawienie. Nasze zbawienie jest darmowym podarunkiem, jaki daje nam Bóg ze względu na swoją miłość, łaskę i miłosierdzie. Poniżej przedstawiłem kilka wybranych fragmentów z wielu w Piśmie, które pokazują tę sprawę:

Albowiem łaską [niezasłużoną przychylnością] zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; nie z [dobrych] uczynków, aby się kto nie chlubił (Ef 2:8-9; dodano uwydatnienie).

Zbawił nas nie z uczynków sprawiedliwości, które spełniliśmy, lecz dla miłosierdzia swego … (Tyt 3:5a; dodano uwydatnienie).

Gdyż wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej, i są usprawiedliwieni [ustanowieni sprawiedliwymi przed Bogiem] darmo, z łaski jego, przez odkupienie w Chrystusie Jezusie, którego Bóg ustanowił jako ofiarę przebłagalną przez krew jego, skuteczną przez wiarę (Rz 3:23-25a; dodano uwydatnienie).

Jeśli byłoby możliwe, abyśmy zostali zbawieni dzięki naszym dobrym uczynkom, wtedy nie byłoby potrzeby, aby Jezus umierał. Jak powiedział apostoł Paweł – wtedy Jego śmierć byłaby stratą czasu:

Nie mogę odrzucić łaski danej przez Boga. Jeżeli zaś usprawiedliwienie [prawo do stania przed Bogiem], dokonuje się przez Prawo [wypełnienie go], to Chrystus umarł na darmo. (Gal 2:21).

Pobożny czy sprawiedliwy?

Prawdopodobnie słyszałeś historię, jaką Jezus opowiedział o Faryzeuszu i celniku. Faryzeusze za czasów Jezusa byli bardzo religijni, żyli dokładnie według kodeksu ustanowionego przez człowieka. Słowo celnik jest innym określeniem poborcy podatkowego, co jak zapewne pamiętasz w czasach Jezusa było synonimem słowa oszust.

Historia o Faryzeuszu i celniku idealnie ilustruje, że ci, którzy ufają swoim dobrym uczynkom nie będą zbawieni. Ale ci, którzy przyznają się do swojej grzeszności i przychodzą do Boga z wiarą w Jezusa, będą zbawieni:

Powiedział też [Jezus] do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam. Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika.

Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony. (Łk 18:9-14).

Zauważ, że poborca podatkowy modlił się „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika”. Dosłownie greckie tłumaczenie mówi: „Panie, bądź mi przychylny.” Czy pamiętasz co oznacza przychylność? Oznacza „odwrócić złość” albo „odwrócić gniew”.

Boży gniew nie może być powstrzymany, jeśli ma On pozostać doskonałą miłością i doskonałą sprawiedliwością. Zatem Boży gniew nie został powstrzymany – został skierowany na Jezusa, naszego zastępcę. I to jest właśnie sposób, w jaki uniknęliśmy tego, na co zasłużyliśmy. Nasze zbawienie jest darmowe dla nas, ale nie dla Jezusa – ono kosztowało Go niewyobrażalne cierpienie.

Kiedy ktoś stara się zbawić siebie samego poprzez dobre uczynki, to pysznie oznajmia, że nie potrzebuje Jezusa, ponieważ może być swoim własnym zbawicielem. Co więcej, nieświadomie wyraża opinię, że Jezus był głupcem, ponieważ cierpiał tak bardzo bez żadnej istotnej przyczyny. Taka osoba myśli także, że Stwórcy musiało się coś pomieszać, kiedy planował kulminacyjny punkt całej historii świata – śmierć swojego jednorodzonego Syna na górze Kalwaria.

Bez jakiejkolwiek przesady idea, że możemy zbawić siebie sami dzięki naszym dobrym uczynkom jest najbardziej nikczemną herezją jaką kiedykolwiek wymyślono i stoi całkowicie w opozycji do wszystkiego, czego naucza Biblia, co prezentuje prawdziwe chrześcijaństwo, do wszystkiego, co mądry i kochający Bóg zaplanował dla ludzkości.

Modlitwa grzesznika o zbawienie

Najlepiej by było, gdybyś pomodlił się do Boga wprost ze swojego serca, używając swoich własnych słów, mówiąc jak żałujesz i ogłaszasz swoją wiarę w Jezusa. Ale jeśli masz trudności z mówieniem do Boga, poniżej jest modlitwa, którą możesz wykorzystać jeśli tylko pomodlisz się z głębi swego serca. Mów głośno:

Boże, przyznaję, że jestem winnym grzesznikiem, który zasługuje, aby otrzymać twoją sprawiedliwą karę. Dziękuję, że mnie ostrzegłeś o ostatecznych konsekwencjach mojego grzechu i że mogę uniknąć spędzenia wieczności w piekle. Byłem samolubny, ale dzisiaj pokutuję, a zmiana w moim zachowaniu udowodni to. Wierzę, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym, że umarł na krzyżu za moje grzechy, że odwrócił Boży gniew, na który zasłużyłem i że powstał z martwych. On jest Panem i odtąd jest moim Panem, któremu będę posłuszny. Nie wierzę, że jakikolwiek mój dobry uczynek zbawi mnie, ale wierzę, że moje zbawienie jest możliwe jedynie przez to, co Jezus dokonał na krzyżu. Od dzisiaj On jest moim Zbawicielem. Dziękuję za zbawienie mnie! W imieniu Jezusa, Amen.

To subscribe to David Servant's periodic e-teachings, click here.


Wybacz, że tak długo czekałem, aby ci o tym powiedzieć » Otwieranie Drzwi

Urodzony po to, by umrzeć

ROZDZIAŁ SZÓSTY

Czy widziałeś film Dziesięć przykazań, nakręcony przez legendarnego Cecila B. DeMille’a? Nawet jeśli jesteś wśród nielicznych, którzy w jakiś sposób przegapili ten film, na pewno znasz historię Mojżesza i exodusu Izraelitów z egipskiej niewoli. Pamiętasz różne plagi – żaby, szarańcze, grad itd. – które spadły na Egipt? Poprzez dziesięć okropnych katastrof Bóg w końcu przekonał Faraona, że w jego najlepszym interesie leży uwolnienie wszystkich izraelskich niewolników.

Uwielbiam tę scenę w filmie, kiedy Mojżesz podnosi laskę, a Bóg dzieli Morze Czerwone tak, że Izraelici mogą przejść przez nie suchą stopą. Jednakże dzisiaj, kiedy wspominam ten film, który oglądałem jako dziecko, zdaję sobie sprawę, że pominąłem wtedy najważniejszy aspekt historii wyjścia Izraelitów z ziemi egipskiej. Ten dramat zawiera w sobie sekret Bożego planu dla ludzkości. Pozwól, że się z tobą nim podzielę.

Bezstronność Bożego sądu

Księgę Wyjścia rozpoczyna opis bestialskiego planu Faraona, którym – poprzez dokonanie dzieciobójstw – chciał ograniczyć rosnącą liczbę ludności Izraela. Bojąc się, że Izrael mógłby stać się mocniejszy niż Egipt, Faraon zarządził, że każde izraelskie niemowlę płci męskiej zostanie żywe wrzucone do Nilu.

Właśnie w tym tragicznym momencie narodził się Mojżesz. Może pamiętasz, jak dzięki pływającemu koszykowi, który zrobiła jego matka, stało się możliwym uratowanie Mojżesza przez córkę Faraona.

Osiemdziesiąt lat później, Bóg przykuł uwagę Mojżesza poprzez płonący krzew i powołał go, by wyprowadził Izraelitów z Egiptu do Ziemi Obiecanej. Był tylko jeden problem: Faraon nie chciał uwolnić swojej taniej siły roboczej.

Bóg konsekwentnie zsyłał nieprawdopodobne plagi na Egipt. Zakończyły się nocą, podczas której zmarli wszyscy pierworodni synowie egipscy. Dopiero tej nocy Faraon i Egipcjanie pozwolili, aby Izraelici opuścili ich kraj.

Niektórzy ludzie, którzy nigdy nie zastanawiali się nad tym głębiej, zadają pytania o uczciwość Bożego sądu nad Egipcjanami. Pytają: „Co było takiego szczególnego w Izraelitach, że Bóg faworyzował ich bardziej niż Egipcjan?”

Odpowiedź nie jest taka trudna: Bóg działał w doskonałej miłości i dlatego również w doskonałej sprawiedliwości. Egipcjanie wykorzystywali Izraelitów przez lata, używali ludzi stworzonych na Boży obraz jako swoich niewolników. Wprowadzili w życie barbarzyński system dzieciobójstwa, który przyniósł niewypowiedziane cierpienie do izraelskich rodzin. Kochający Bóg nie mógł pozostać obojętny.

Na co zasłużyli starożytni Egipcjanie? Zasłużyli na śmierć. Ludzie, którzy zabijają dzieci innych ludzi zasługują na śmierć. Jednak Bóg okazywał im łaskę przez lata, dając im czas, aby pokutowali. Ale w końcu musiał zadziałać. To miłość i sprawiedliwość tego wymagały.

Bóg posłał Mojżesza, aby Izrael otrzymał wolność. Kiedy Faraon odmówił, a dodatkowo dodał Izraelitom pracy, Bóg zesłał pierwszą plagę – woda w Egipcie zamieniła się w krew. Nieprawdopodobne, ale Faraon zatwardził wtedy swoje serce! Dlatego Bóg zesłał drugą, a potem trzecią i czwartą uciążliwą plagę.

Po każdej pladze Faraon zatwardzał swoje serce. W końcu przyszedł ostatni sąd: wszyscy pierworodni synowie egipscy umarli w ciągu jednej nocy.

Każdy Boży sąd zawiera w sobie łaskę

Zbyt wielu ludzi widzi w tej historii jedynie Boży sąd. Ale czy możesz dostrzec w niej także niesamowitą Bożą łaskę? Faraon mógł odsunąć ostateczną Bożą karę, jeśli tylko by wziął pod uwagę Boże ostrzeżenie. Ale nie zrobił tego.

Myślę, że wszyscy zgodzimy się z tym, że Faraon i Egipcjanie zasłużyli nawet na gorszą karę niż ta, którą otrzymali. Nie ma wątpliwości, że gdyby śmierć ich pierworodnych synów nie doprowadziła do tego, że uwolnili Izraelskich niewolników, Bóg zesłałby na nich jeszcze bardziej surową karę. Ostatecznie mogli otrzymać to, na co zasłużyli naprawdę: całkowite unicestwienie.

Czy to było uczciwe, że wszyscy pierworodni synowie Egiptu zmarli? Tak, Egipcjanie jedynie zebrali to, co posiali. I co ważne: nadal otrzymali mniej niż na to zasłużyli.

Koszt, który nie jest poniesiony w tym życiu, będzie poniesiony w przyszłym. Częściowe poniesienie kosztów w tym życiu służy temu, aby nas ostrzec, ponieważ Bóg jest doskonale sprawiedliwy. Jak mówi Biblia, Bóg „odda każdemu według uczynków jego” (Rz 2:6). Tego możesz być pewny.

Nikt, naprawdę nikt, nie ma prawa narzekać, że Bóg potraktował go niesprawiedliwie. Nie tylko Bóg nie traktuje nas niesprawiedliwie, ale On traktuje nas bardzo łaskawie.

Nie jest tak, że otrzymaliśmy to, na co nie zasłużyliśmy, ale raczej że nie otrzymaliśmy tego, na co tak naprawdę zasłużyliśmy. Każdemu z nas została okazana większa łaska niż na nią kiedykolwiek zasłużyliśmy – zupełnie tak jak ludziom w starożytnym Egipcie.

Kiedy ktoś cierpiący mówi: „Czym sobie na to zasłużyłem?” okazuje pychę. Powinien raczej zapytać: „Dlaczego przechodzę przez to tak łatwo?”

Kiedy woda zamieniła się w Egipcie w krew, żaden Egipcjanin nie mógł powiedzieć: „Czym sobie na to zasłużyliśmy?”. Tylko dwa pytania mogły być słuszne w Bożych uszach: „Dlaczego Bóg był tak dobry, że odkładał obecny sąd przez tak długi czas?” i „Dlaczego teraz, kiedy Bóg nas sądzi, nadal nie otrzymujemy w pełni tego, na co naprawdę zasłużyliśmy?”

Egipcjanie powinni na swoich kolanach wyznawać: „Byliśmy samolubni, ale dziękujemy Bogu za całą łaskę, którą nam okazywał przez tak wiele lat. Doceniamy to, że nas ostrzega przed wiecznym sądem poprzez ten obecny. Teraz wiemy, że jeśli nie będziemy pokutować, w końcu dostaniemy wszystko na co zasługujemy.”

Nikt, nigdy, nie ma prawa być złym na Boga.

Dlaczego złe rzeczy dzieją się dobrym ludziom

W jednym ze swoich nauczań, Jezus wspomniał dwie tragedie, które w jasny sposób pokazują, jak – z Bożego punktu widzenia – powinna wyglądać nasza postawa wobec cierpienia. Zwłaszcza wtedy, gdy wygląda ono na niezasłużone:

W tym samym czasie przybyli do niego [Jezusa] niektórzy z wiadomością o Galilejczykach, których krew Piłat pomieszał z ich ofiarami. I odpowiadając, rzekł do nich: Czy myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż wszyscy inni Galilejczycy, że tak ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam, lecz jeżeli się nie upamiętacie, wszyscy podobnie poginiecie. Albo czy myślicie, że owych osiemnastu, na których upadła wieża przy Syloe i zabiła ich, było większymi winowajcami niż wszyscy ludzie zamieszkujący Jerozolimę? Bynajmniej, powiadam wam, lecz jeżeli się nie upamiętacie, wszyscy tak samo poginiecie. (Łk 13:1-5).

Jezus wskazał na to, że ci, którzy zmarli w tych dwóch tragediach byli grzesznikami – ale nie większymi niż ktokolwiek inny. Grzesznik, który umarł otrzymał to, na co zasłużył. Grzesznik, który nadal żyje nie otrzymał jeszcze tego, na co zasłużył. Łaskawie dostaje czas, aby pokutować. Ale jeśli nie będzie pokutować on także otrzyma to, na co zasłużył.

Ci, którzy słuchali Jezusa (zupełnie jak ludzie dzisiaj) zadawali złe pytanie. Zamiast pytać „Chciałbym wiedzieć, co ci ludzie zrobili, że zasłużyli sobie na śmierć?” powinni zadać pytanie „Chciałbym wiedzieć, dlaczego ja jeszcze żyję?”

Jeśli bylibyśmy uczciwi i patrzyli na siebie tak, jak widzi nas Bóg, wtedy właściwe pytanie, które wszyscy powinniśmy sobie zadać brzmi: „Dlaczego nie cierpię bardziej za mój egoizm?” W zasadzie najbardziej odpowiednim pytaniem byłoby: „Dlaczego już teraz nie smażę się w piekle?”

Odpowiedź oczywiście jest taka, że Bóg okazuje nam wszystkim niezwykłą łaskę. Kiedy pytamy o Bożą sprawiedliwość, obnażamy naszą pychę. Sądzimy, że zasługujemy na lepsze traktowanie.

Dlaczego złe rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom? To pytanie zawiera błędne założenie. Wszyscy powinniśmy się zastanowić „Dlaczego cokolwiek dobrego dzieje się komukolwiek?” Według Jezusa, nikt nie jest dobry, tylko jeden Bóg (zobacz Mk 10:18). Ponieważ nikt z nas nie jest dobry, wszyscy zasłużyliśmy jedynie na zło.

Jezus kontynuuje swoją lekcję na temat Bożej niezasłużonej łaski:

I powiedział to podobieństwo: Pewien człowiek miał figowe drzewo zasadzone w winnicy swojej i przyszedł, by szukać na nim owocu, lecz nie znalazł. I rzekł do winogrodnika: Oto od trzech lat przychodzę, by szukać na tym figowym drzewie owocu, a nie znajduję. Wytnij je, po cóż jeszcze ziemię próżno zajmuje? A tamten odpowiadając rzecze: Panie, pozostaw je jeszcze ten rok, aż je okopię i obłożę nawozem, może wyda owoc w przyszłości; jeśli zaś nie, wytniesz je (Łk 13:6-9).

To jest doskonały obraz Bożej sprawiedliwości i łaski. Drzewo figowe, na którym nie ma owocu zasługuje na to, by je wyciąć. Ale została okazana mu łaska na jeszcze jeden rok – w nadziei, że przyniesie owoc. Jeśli nie zrodzi owocu w czwartym roku, zostanie ścięte. Kiedy ten czas nadejdzie, pytanie nie będzie brzmiało „Dlaczego zostało ścięte?” ale „Dlaczego nie zostało ścięte rok wcześniej?”

Niezasłużona łaska nad Izraelem

A co z Izraelitami? Czy oni zasłużyli poprzez swoją świętość i czystość, na to, by zostać uwolnionymi z egipskiej niewoli? Nie, Izraelici z całą pewnością także byli samolubni podczas swoich kontaktów z innymi. Na pewno nie byli tak okrutni jak Egipcjanie, ale nie prowadzili swojego życia w poświęceniu dla innych. Wiemy, że Mojżesz usiłował przerwać walkę dwóch Izraelitów (2 Moj 2:13). Co więcej, jedna z żydowskich tradycji mówi, że przyczyną dla której Bóg pozwolił, by Izraelici zostali podbici przez Egipt był ich grzech. Ponad to wielokrotnie już po wyjściu z Egiptu, Izraelici okazywali swój egoizm i chciwość (zobacz 4 Moj 11 :4, 31-34, 12:1-10, 14:1-4, 16:1-3).

Więc dlaczego Bóg ich uwolnił? Czy ich cierpienie w ciągu wielu lat – śmierć ich maleńkich dzieci, konieczność ciężkiej pracy – wystarczyło, by zapłacić za ich grzechy? Czy otrzymali wszystko, na co zasłużyli? Czy Bóg był zobligowany, by ich uwolnić ponieważ ich rachunek w relacji z Nim został wyrównany?

Zdecydowanie nie.

Jeśli Bóg pokazał coś oczywistego w noc wyjścia z Egiptu, to pokazał Izraelowi, że oni także otrzymali łaskę, na którą nie zasłużyli.

W dzień przed wyjściem z Egiptu, Bóg rozkazał, aby każda żydowska rodzina wzięła jednoroczną owcę i zabiła ją o zmierzchu. Następnie mieli wziąć trochę krwi z tej owcy i zrobić nią znak na drzwiach wejściowych, ponieważ Bóg zamierzał przejść przez Egipt i zabić każdego pierworodnego syna. Jednak Bóg obiecał, że pominie te domy izraelskie, na których zobaczy znak krwi. W ten sposób Izraelici mogli uniknąć Jego kary.

To była pierwsza Pascha Żydowska. Chrześcijanie w tym samym czasie świętują Wielkanoc, i mają rację, co wkrótce zobaczymy.

Co było doniosłego w święcie Paschy? Po pierwsze, zobaczyliśmy, że Bóg rozkazał każdej rodzinie podciąć gardło – jednorocznej owieczce – całej bialutkiej, puszystej i obrazującej niewinność – nie dorosłej owcy.

To brzmi nieco barbarzyńsko, zwłaszcza dla tych, którzy są jedynie przyzwyczajeni do kupowania nóżek owczych na stoisku mięsnym. Kiedy cieszymy się naszym posiłkiem, raczej nie myślimy o tym, jak ta śliczna, mała owieczka musiała być zabita zanim została ugotowana.

Dlaczego Bóg zarządził taką rzecz? Jeśli już coś musi być zabite to dlaczego nie stary koń czy wycieńczona świnia? Dlaczego niewinna, mała owieczka?

Bóg uczył w ten sposób Izraela zasady reprezentacyjnego zastąpienia, która mówi, że niewinny umiera za grzechy winnych. Owieczka została wybrana, ponieważ jest przykładem niewinności. Została zabita ponieważ otrzymała to, na co zasłużył każdy Izraelita – śmierć. I krew, która była pomazana na drzwiach domów chroniła tych, którzy byli wewnątrz przed Bożym gniewem, zobowiązując Go do „pójścia dalej”. Krew oznaczała, że sprawiedliwość została już dokonana w sprawie tych, którzy są w środku.

Doskonała ofiara

Jak śmierć owcy mogła wystarczająco zapłacić za grzechy ludzi? Odpowiedź brzmi: nie mogła. Nowy Testament naucza, że jest niemożliwym, aby krew zwierzęcia mogła zgładzić grzechy (zobacz Hb 10:4).

Te małe owieczki jedynie służyły do tego, aby reprezentować Doskonałą Ofiarę, która pewnego dnia całkowicie zadośćuczyni wymogom boskiej sprawiedliwości dla wszystkich ludzi.

Tą Doskonałą Ofiarą nie mogłoby być żadne zwierzę. Musiał to być człowiek. Tylko śmierć człowieka mogła całkiem zrekompensować ludzkie grzechy.

Ta osoba musiałaby być kimś więcej niż tylko człowiekiem, ponieważ śmierć jednej osoby może sprawiedliwie odkupić winę jedynie jednej innej osoby. Doskonałą Ofiarą mógłby być ktoś, kto jest wart o wiele więcej niż wszystkie ludzkie istoty połączone razem.

Ta osoba musiała być bez grzechu, doskonale niewinna, bez cienia egoizmu. Osoba splamiona grzechem nigdy nie mogłaby zadośćuczynić grzechom innych ludzi, ponieważ sama byłaby Bożym dłużnikiem.

Ta osoba, która mogłaby być Doskonałą Ofiarą mogła być jedynie Bogiem w ludzkim ciele.

Tą osobą był Jezus Chrystus.

To o Jezusie anioł mówił Józefowi, że „zbawi lud swój od grzechów jego” (Mt 1:21).

To Jezusa zapowiadał Jan Chrzciciel jako „Baranka Bożego, który gładzi grzechy świata” (J 1:29).

To Jezusa apostoł Paweł nazwał „naszą paschą” (1 Kor 5:7).

To był Jezus – ten, który zdecydowanie szedł do Jerozolimy i który został ukrzyżowany podczas święta Paschy w 32 roku n.e.

To wydarzenie było kulminacją Bożego zamierzonego planu. Planu, który zawierał sposób na to, by potępieni mężczyźni i kobiety mogli uniknąć zasłużonego gniewu Bożego. Tego dnia boska sprawiedliwość została wykonana przez nieprzymuszonego, bezgrzesznego zastępcę. Teraz grzesznicy mogą skorzystać z wiecznej Bożej łaski.

Śmierć Chrystusa na krzyżu wypełniła to, co każdego święta Paschy przez tysiąclecia zwiastowała śmierć owcy: cena za nasze uwolnienie od Bożego gniewu została całkowicie zapłacona.

Kiedy Jezus zawołał z krzyża w swoim ostatnim tchnieniu „Wykonało się”, nasze zbawienie zostało nabyte – raz i dla wszystkich. To jest główny temat Biblii.

Odwrócenie Bożego gniewu

Zbyt wielu myśli, że celem dla którego Jezus przyszedł na świat było „pokazać nam, jak żyć.” Inni uważają, że Jego śmierć była jedynie jeszcze jednym nieszczęśliwym wypadkiem, kiedy dobra osoba jest męczennikiem jakiejś ważnej sprawy. Jezus na pewno uczył nas, jak żyć i to prawda, że umarł za ważną sprawę. Ale o wiele istotniejszą przyczyną dla której Jezus przyszedł na ziemię było to, by oddać swoje życie za nasze grzechy.

Jezus urodził się po to, aby umrzeć.

On wiedział o tym i ogłaszał:

„Albowiem Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz by służyć i oddać swe życie na okup za wielu” (Mk 10:45; dodano uwydatnienie).

To był Boży zamierzony plan. Siedemset lat przed narodzinami Jezusa w Betlejem, prorok Izajasz zapowiedział Jego przyjście i cel, dla którego nadejdzie:

Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich… [On] wielu usprawiedliwi i sam ich winy poniesie (Iz 53:5-6, 11b; dodano uwydatnienie).

Apostoł Paweł napisał, że śmierć Jezusa za nasze winy jest najważniejszą duchową prawdą chrześcijańskiej wiary:

Najpierw bowiem podałem wam to, co i ja przejąłem, że Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism… (1 Kor 15:3; dodano uwydatnienie).

Jeden biblijny termin używany na opisanie tego, co Jezus zrobił na krzyżu to przebłaganie. Oznacza to „odwrócić gniew.” Apostoł Jan wyjaśnia, że Boża miłość najpełniej okazała się w przebłagalnym dziele Jego Syna:

W tym objawiła się miłość Boga do nas, iż Syna swego jednorodzonego posłał Bóg na świat, abyśmy przezeń żyli. Na tym polega miłość, że nie On nas umiłował i posłał Syna swego jako ubłaganie za grzechy nasze. (1 J 4:9-10; dodano uwydatnienie).

Największa korzyść, która dzięki ofierze Jezusa jest dla nas możliwa to odwrócenie Bożego gniewu (zobacz Rz 5:9). A to z kolei sprawia, że dla każdej osoby, która dostąpiła przebaczenia, dostępnych jest wiele innych błogosławieństw.

Czy ofiarna śmierć Jezusa automatycznie gwarantuje, że każda osoba uniknie piekła i będzie żyła na wieki w niebie? Nie, każdy musi spełnić pewne wymagania, jeśli chce doświadczyć tego, co Chrystus uczynił możliwym.

Zauważ w poniższym słowie, że chociaż śmierć Jezusa zapewnia nasze pojednanie z Bogiem, to naszą odpowiedzialnością jest, aby dostąpić pojednania:

Wszak Chrystus, gdy jeszcze byliśmy słabi, we właściwym czasie umarł za bezbożnych. Rzadko się zdarza, że ktoś umrze za sprawiedliwego; prędzej za dobrego gotów ktoś umrzeć. Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł. Tym bardziej więc teraz, usprawiedliwieni krwią jego, będziemy przez niego zachowani od gniewu. Jeśli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Syna jego, tym bardziej, będąc pojednani, dostąpimy zbawienia przez życie jego. A nie tylko to, lecz chlubimy się też w Bogu przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przez którego teraz dostąpiliśmy pojednania. (Rz 5:6-11; dodano uwydatnienie).

Jak dostępujemy pojednania, które zostało nam dane? W następnym rozdziale odpowiem na to pytanie. Zobaczymy, czego Bóg oczekuje od każdego z nas.

Manifestacja krzyża

W śmierci Jezusa na krzyżu, widzimy Bożą świętość, sprawiedliwość i miłość doskonale złączone w jednym akcie. Boża miłość objawiła się w tym, że Jezus umarł w nasze miejsce, abyśmy nie cierpieli naszej zasłużonej kary.

Jezus powiedział „Większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich” (J 15:13). Jak Bóg mógłby okazać większą miłość?

Boża sprawiedliwość objawiła się w tym, że On nie wybaczył nam bez poniesienia kary. Jeśli tak by zrobił, byłby słusznie oskarżony o niesprawiedliwość i w konsekwencji niedoskonałą miłość i moralność. Zatem Bóg wydał należny wyrok – Jego gniew wyleje się w sposób sprawiedliwy – ale na Bezgrzesznego Zastępcę, który dobrowolnie pójdzie na krzyż zamiast nas.

W jaki sposób Boży gniew mógł spaść na naszego Zastępcę?

Po pierwsze, Boży gniew spadł na Jezusa podczas męki biczowania i ukrzyżowania.

Kiedy krew sącząca się od korony cierniowej wciśniętej na głowę spływała po Jego twarzy, plecy Jezusa były poszarpane na kawałki przez rzymskie bicze. Każdy skórzany sznur bicza był zakończony kawałkami metalu i szarpał kości, zanurzając się w nich i rozdzierając bez litości. Każdy z nich wdzierał się w plecy Jezusa trzydzieści dziewięć razy. Historia podaje, że w tej samej sytuacji słabsi ludzie umierali z bólu. Ale to był dopiero początek cierpień Jezusa.

Następnie Jezus był zmuszony do niesienia na swoich krwawiących plecach krzyża, aż do momentu kiedy upadł na kolana z wyczerpania. Na miejscu ukrzyżowania, kaci zdarli z Niego ubranie i rozpostarli Jego ramiona, które były już splamione krwią. Z okrutną precyzją wbijali metalowe gwoździe w nadgarstki i stopy.

W końcu krzyż, do którego został przybity został podniesiony i postawiony w dołku, który utrzymywał go prosto.

Podczas ukrzyżowania, całe ciało ofiary opierało się na miejscach, w których gwoździe przechodziły przez stopy i nadgarstki. Ból był rozdzierający. Każdy oddech stawał się nieustającą walką. Jeśli skazany chciał wziąć oddech, musiał podciągnąć się na gwoździu wbitym w jego stopy. Tylko w ten sposób mógł uwolnić płuca.

To było najgorsze dla tych, których plecy zostały poranione przez biczowanie. Kiedy ofiara nabierała powietrza krzyż mógł obetrzeć jej dopiero co złamane kości, a wtedy z powodu bólu ofiara mogła zsunąć się z krzyża i zawisnąć jedynie na swoich przybitych rękach.

Większość z tych, którzy byli ukrzyżowani umarła na skutek uduszenia, ponieważ w końcu nie mieli siły, by nabrać powietrza na jeszcze jeden oddech. To dlatego żołnierze rzymscy na koniec złamali nogi dwóch złoczyńców, którzy byli ukrzyżowani po obu stronach Jezusa. To przyspieszyło ich śmierć.

Jezus był umęczony już wcześniej. Nie było potrzeby łamać Mu nóg. Jezus umarł na krzyżu w zaledwie kilka godzin.

Opuszczony dla ciebie

Tortura ukrzyżowania jest zbyt straszna, aby ją sobie wyobrazić, ale Jezus cierpiał o wiele więcej i to w sposób zupełnie niepojęty dla naszego ludzkiego umysłu.

W niewyjaśniony sposób, Boży gniew spadł na Jezusa i spowodował o wiele większy ból i cierpienie niż fizyczne doznanie krzyża. Cała wina ludzkości – nienawiść, pożądliwość, zło, duma, egoizm – została umiejscowiona w Jezusie.

W strasznym oczekiwaniu sprawiedliwości, Jezus upadł na swoją twarz i modlił się, aby jeśli to możliwe, ten kielich został od Niego oddalony. Ale raczej zamiast powiedzieć „Amen”, dodał „Wszakże nie moja, lecz twoja wola niech się stanie” (Łk 22:42).

Nie możemy ogarnąć cierpienia Jezusa na krzyżu – tortury wiecznego piekła zostały złączone w trzy godziny i złożone na jednego człowieka. On odczuł dotkliwą samotność, beznadzieję i rozpacz, winę, żal, strach, rosnące pragnienie tych, którzy cierpią niekończące się tortury potępienia.

Najgorsze ze wszystkiego było to, że Jezus czuł strach tych, którzy zdają sobie sprawę, że nie ma żadnej nadziei na ich pojednanie z Bogiem. Są wypędzeni na zawsze, wrzuceni w największe ciemności. Kiedy ta przygniatająca rzeczywistość bycia wypędzonym przez Jego Ojca wypełniła Jego świadomość, Jezus powiedział:

„Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”

Jego własny Ojciec odwrócił się od Niego, wylewając swój gniew na grzech tego świata tak długo, aż został zaspokojony – wtedy ciało Jezusa zawisło na krzyżu.

Tam zawisł Baranek Boży. Zbity, skopany, opluty, wyszydzony, obnażony i pokryty brudem, potem i krwią.

Tak Bóg nienawidzi egoizmu. Tak sprawiedliwy i prawy jest Bóg. I tak bardzo Bóg kocha ciebie.

Wbudowana kara

ROZDZIAŁ PIĄTY

Cieszę się, że czytając dotarłeś już tutaj, ponieważ wkrótce twoje życie będzie się dramatycznie zmieniać. W rzeczywistości, twoje wieczne przeznaczenie właśnie zmienia kierunek.

Podsumujmy to, czego dowiedzieliśmy się do tej pory.

Po pierwsze: Bóg istnieje. Jest to oczywiste patrząc na to, co stworzył.

Po drugie: Bóg jest wszechmocny, wielki, inteligentny, mądry, kochający i moralny. To również jest oczywiste, kiedy patrzymy na jego stworzenie.

Po trzecie: wszyscy wiemy, że egoizm jest niewłaściwy, ponieważ każdy z nas urodził się z sumieniem danym nam przez Boga.

Po czwarte: każdy z nas staje samooskarżając się przed Bogiem, ponieważ osądzamy innych ludzi. Krytykujemy ich za to, czego sami się dopuszczamy.

W końcu: Bóg jest uosobieniem doskonałej miłości i musi reagować, kiedy są popełniane czyny samolubne, ponieważ kocha każdego tak samo. Jeśli nie zareagowałby będąc świadkiem niesprawiedliwości, to słusznie mógłby zostać oskarżony o to, że kocha bardziej przestępcę niż ofiarę. Dlatego Bóg musi ukarać tego, który zachowuje się samolubnie.

Wielu ludzi uważa, że kochający Bóg nie mógłby nikogo ukarać, ale musisz zauważyć, że prawdą jest coś wprost przeciwnego: kochający Bóg musi karać czyny samolubne.

Wyobraźmy sobie, że jesteś rodzicem dwójki dzieci. Jedno twoje dziecko jest bardzo dobre, a drugie bardzo złe. Złe dziecko ciągle krzywdzi to dobre. W rzeczywistości, dobre dziecko jest całe posiniaczone i ma rany na całym ciele.

Kochasz swoje dzieci, ale czy to oznacza, że nigdy nie ukarzesz złego dziecka za to, że bije to dobre? Oczywiście, że nie! Jeśli nie zdyscyplinujesz złego dziecka, sąsiedzi powiedzą: „Ten człowiek jest okropnym rodzicem. On w ogóle nie kocha swojego dziecka.” Czy nie mam racji? Oni oskarżą cię o to, że nie jesteś kochającym rodzicem! Jeśli kochasz dziecko, które jest zaczepiane, to ukarzesz to samolubne. (A złe dziecko ukarzesz dlatego, bo także je kochasz i nie chcesz, by wyrosło na bandytę.)

Bóg nie jest inny, z wyjątkiem tego, że Jego miłość do nas o wiele przewyższa miłość, jaką jakikolwiek rodzic ma dla swojego własnego dziecka. O ile więcej więc Bóg musi ukarać tych, którzy zachowują się egoistycznie! Jeśli wierzysz, że Bóg jest kochający, to nie masz wyboru i musisz również uwierzyć, że On ukarze tych, którzy są samolubni. Jeśli On nie karze nieposłusznych, to by znaczyło, że w ogóle nie jest kochający.

Dzień zapłaty jest blisko

To, że Bóg gniewa się za popełniane zło jest kolejną oczywistością. Bóg stworzył system, który automatycznie sprowadza gniew na ludzi, którzy kierują się wyłącznie swoim własnym interesem, nie dbając o to, czy ktoś inny z tego powodu nie cierpi. I to wie każdy.

Wiele dramatów, które były wyprodukowane dla telewizji, kina czy teatru, przedstawia fundamentalny temat jakim jest dobro kontra zło. Każdy ma nadzieję, że dobry bohater wygra, a zły „dostanie to, na co zasłużył”. I tak się zazwyczaj dzieje.

W rzeczywistości nie każdy konflikt jest rozwiązywany w ciągu godziny. Nie każdy zły czyn prowadzi też do natychmiastowego wymierzenia sprawiedliwości. Ale dzień zapłaty nadchodzi. Ci, którzy mieczem wojują, od miecza zginą. Co zasiejesz, to zbierzesz. Co dajesz, to do ciebie wróci.

To jest wbudowane w system – samolubni cierpią za swój egoizm. Na pewno niektórzy ludzie pozornie „wyłamują się z systemu”. Kontynuują swoją skupioną na sobie drogę przez lata. Ale w końcu i oni padną ofiarą swoich własnych czynów.

Wróćmy raz jeszcze do cudzołóstwa. Mąż oszukuje swoją żonę. Postępuje samolubnie. Co sprawia, że cierpi? Po pierwsze, ma wyrzuty sumienia. Sumienie zostało mu dane przez Boga. I to sumienie jest częścią systemu, w którym Boża kara za egoizm jest tak oczywista.

Czy rozumiesz? Ludzie nie mówią: „Cieszę się życiem z powodu nieczystego sumienia”. Nie, oni mówią: „Cierpię z powodu nieczystego sumienia”. To ich cierpienie jest częścią systemu, który Bóg uczynił, aby ukarać egoizm.

Samolubny mężczyzna, który oszukał swoją żonę może także zniszczyć swoje małżeństwo i stracić dzieci. Ale nie tylko – może kosztować go to również płacenie przez wiele lat alimentów. Utraci szacunek ze strony swoich znajomych, a także innych członków rodziny. Czy widzisz, że te konsekwencje są częścią wbudowaną w system?

Winny łoś?

Pomyśl o tym: Bóg nie musiał stworzyć nas w sposób, w jaki to uczynił – na swój obraz i podobieństwo. Mogliśmy być stworzeni, aby się rozmnażać bez małżeństwa jak łosie: najsilniejszy samiec ma przywilej wyłączności – to on łączy się z wszystkimi samicami. Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale nie dla łosi! To jest jedyny sposób, jaki zna łoś, aby zbliżyć się, kiedy nadchodzi czas godów. Nie martwi się, co się stanie kiedy złączy się z dziesięcioma samicami w jednym sezonie. A dlaczego? Ponieważ łoś nie został stworzony na obraz Boga.

Nie wszystkie łosie są jednakowo stworzone. Ich królestwem rządzi dobór naturalny. Kiedy samiec łosia połączy się z samicą, z którą w poprzednim sezonie połączył się inny łoś, nie musi się on obawiać tego, czego obawia się cudzołożnik. Dlaczego? Ponieważ Bóg tak to zaprojektował. Czy rozumiesz? Kara jest wbudowana w społeczeństwo ludzi, ale nie w społeczność łosi.

Cudzołożnicy ponoszą również ryzyko zakażenia się syfilisem, grzybicą oraz AIDS. Czy myślisz, że łosie, które mają wiele partnerek martwią się o te okropne rzeczy? Oczywiście, że nie. Dlaczego? Ponieważ w taki sposób stworzył to Bóg.

Ludzie, którzy mówią, że nie wierzą, że kochający Bóg mógłby ukarać grzech, muszą otworzyć wreszcie swoje oczy na rzeczywistość. Grzech jest karany każdego dnia. To jest wbudowane w system. Nawet nauka medyczna mówi nam, że takie egoistyczne uczucia jak nienawiść, zgorzkniałość i zazdrość sprawiają, że nasze ciała są bardziej podatne na chorobę. To jest kolejny dowód na to, że Bóg sądzi i będzie osądzał wszelki grzech.

Biblia, nawet w ostrzejszych słowach niż ja, potwierdza tę ewidentną prawdę:

Albowiem gniew Boży z nieba objawia się… (Rz 1:18a; dodano uwydatnienie).

Zauważ, że jest napisane „objawia się”, a nie „zamierza się objawić”. Tak, Boży gniew objawi się w przyszłości, ale apostoł Paweł zaznacza w tym miejscu, że Boży gniew objawia się również właśnie teraz. Czytajmy dalej:

Albowiem gniew Boży z nieba objawia się przeciwko wszelkiej bezbożności i nieprawości ludzi, którzy przez nieprawość tłumią prawdę. Ponieważ to, co o Bogu wiedzieć można, jest to dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił… lecz znikczemnieli w myślach swoich, a ich nierozumne serce pogrążyło się w ciemności…

… Dlatego wydał ich Bóg na łup sromotnych namiętności; kobiety ich bowiem zamieniły przyrodzone obcowanie na obcowanie przeciwne naturze, podobnie mężczyźni zaniechali przyrodzonego obcowania z kobietą, zapałali jedni ku drugim żądzą, mężczyźni z mężczyznami popełniając sromotę i ponosząc na sobie samych należną za ich zboczenie karę. (Rz 1:18-19, 21b, 26-27; dodano uwydatnienie).

Nie musisz czytać Biblii, aby wiedzieć, że homoseksualizm jest niewłaściwy. Wszystko, czego potrzebujesz to podstawowa znajomość anatomii człowieka, a wtedy z łatwością odkryjesz, że mężczyźni nie są stworzeni do tego, aby uprawiać seks z innymi mężczyznami. To jest oczywiste.

Mimo tego, mężczyźni i kobiety buntując się przeciwko Bogu są nieposłuszni Jego prawu i ostatecznie doświadczają konsekwencji swoich czynów. Jest to szczególnie oczywiste w naszym współczesnym świecie, w którym rozprzestrzenia się plaga AIDS.

Nie zrozum mnie źle, nie potępiam przemądrzale homoseksualistów, sam bowiem wielokrotnie buntowałem się przeciwko Bożemu prawu. Ja, tak samo jak ty, byłem nieposłuszny swojemu sumieniu popełniając wiele samolubnych czynów. I tak jak ty, cierpiałem wewnętrzne konsekwencje z powodu mojego grzechu.

Co to oznacza dla mnie i dla ciebie?

Jest oczywiste z wielu przyczyn, że Bóg jest święty i że karze egoizm. Jakie to przyczyny?

Po pierwsze, On musi ukarać egoizm, jeśli jest Bogiem miłości, którym jest.

Po drugie, ponieważ widzimy Boży system kar – jest on częścią naszej rzeczywistości.

I po trzecie, ponieważ Biblia potwierdza to, czego uczy nas nasza rzeczywistość: Bóg jest sprawiedliwy i święty i On karze i będzie karał każdy grzech. W rzeczywistości, Biblia więcej mówi o Bożej złości, wściekłości i gniewie niż o Jego miłości.

Co to oznacza dla mnie i dla ciebie? To oznacza, że jeśli popełnimy jakikolwiek samolubny czyn, musimy zostać ukarani. Do jakiego stopnia musimy być ukarani? Czy te wbudowane kary, które są częścią naszej codziennej rzeczywistości rekompensują nasze egoistyczne zachowania?

Po pierwsze, musimy wziąć pod uwagę kogo obraziliśmy. A obraziliśmy Stwórcę wszystkiego, Tego, który jest przedwiecznym, wszechmocnym i wszystkowiedzącym Bogiem.

Po drugie, musimy wziąć pod uwagę okropną naturę naszego grzechu. Niewielu z nas w pełni rozumie jak ohydny jest egoizm. W Bożych oczach jest najbardziej obrzydliwą, wstrętną rzeczą. Egoizm dumnie szuka swojego samozadowolenia, zarozumiale wspina się coraz wyżej używając ludzi, którzy są stworzeni na Boże podobieństwo, za kamień ułatwiający przejście. Jest to sprzeczne z Bożą naturą ponieważ, jak mówi Biblia, On jest miłością (zobacz 1 J 4:8).

Po trzecie, musimy przyznać jak bardzo Bóg kocha tych, przeciwko którym zachowujemy się egoistycznie. Bardziej niż to możemy zrozumieć, Bóg kocha tych ludzi, których my używamy lub zaniedbujemy albo osądzamy czy ranimy. Jeśli Bóg puściłby to płazem to doszlibyśmy do wniosku, że On nie kocha tak naprawdę tych, którzy przez nas cierpią.

Po czwarte, musimy wziąć pod uwagę, że Bóg jest uosobieniem doskonałej moralności i doskonałej sprawiedliwości. Moralny Sędzia wszechświata musi wymagać rekompensaty za złamane prawo, w przeciwnym razie nie byłby sprawiedliwym sędzią.

Co Biblia mówi o tych, którzy wydają sąd nad innymi, a sami prowadzą życie pełne samolubnych ambicji? Raz jeszcze, przeczytaj dla siebie:

Nie ma przeto usprawiedliwienia dla ciebie, kimkolwiek jesteś, człowiecze, który sądzisz; albowiem, sądząc drugiego, siebie samego potępiasz, ponieważ ty, sędzia, czynisz to samo. Bo wiemy, że sąd Boży słusznie spada na tych, którzy takie rzeczy czynią. Czy mniemasz, człowiecze, który osądzasz tych, co takie rzeczy czynią, a sam je czynisz, że ujdziesz sądu Bożego? [Tutaj Paweł pisze o Bożym przyszłym sądzie.] Albo może lekceważysz bogactwo dobroci i cierpliwości, i pobłażliwości, nie zważając na to, że dobroć Boża do upamiętania cię prowadzi?

Ty jednak przez zatwardziałość swoją i nieskruszone serce gromadzisz sobie gniew na dzień gniewu i objawienia sprawiedliwego sądu Boga, który odda każdemu według uczynków jego: tym, którzy przez trwanie w dobrym uczynku dążą do chwały i czci, i nieśmiertelności, da żywot wieczny; tych zaś, którzy o uznanie dla siebie zabiegają i sprzeciwiają się prawdzie, a hołdują nieprawości, spotka gniew i pomsta. Tak, utrapienie i ucisk spadnie na duszę każdego człowieka, który dopuszcza się zła… (Rz 2:1-9; dodano uwydatnienie).

Kiedy apostoł Paweł pisze o przyszłym cierpieniu i boleści to oczywiste, że ma na myśli to co Biblia nazywa piekłem.

Piekło

Wygląda na to, że coraz mniej kaznodziejów wspomina piekło, ale Jezus nigdy nie mógłby być do nich zaliczony. Ponieważ Jezus kochał swoich słuchaczy i nie chciał, aby spędzili tam wieczność, ostrzegał ich przed piekłem dość często.

W samej ewangelii Mateusza znalazłem 38 odnośników wprost lub nie-wprost do przyszłego Bożego sądu i piekła.[1] Pozwól, że podzielę się z tobą kilkoma z nich. W ewangelii Mateusza 18:8-9 Jezus mówi:

„Jeśli więc ręka twoja albo noga twoja cię gorszy, utnij ją i odrzuć od siebie; lepiej jest dla ciebie wejść do żywota kalekim lub chromym, niż mając obydwie ręce lub obydwie nogi być wrzuconym do ognia wiecznego. A jeśli cię twoje oko gorszy, wyłup je i odrzuć od siebie; lepiej jest dla ciebie z jednym okiem wejść do żywota, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła ognistego” (dodano uwydatnienie).

Czy Jezus naprawdę chciał, żebyśmy odcięli swoje ręce i wyłupali sobie oczy, jeśli prowadzą nas one do grzechu? Jeśli ktoś odczytuje te słowa dosłownie, to wszyscy powinniśmy być ślepi, kulawi i kalecy! Nie, Jezus użył tej figury retorycznej, którą nazywamy hiperbolą, aby wyolbrzymić efekt.

Kiedy mówisz swoim dzieciom: „Muszę cię wołać tysiąc razy, zanim w końcu mi odpowiesz!” to jest to hiperbola. Używasz jej, kiedy chcesz coś wzmocnić.

Jezus miał szczególnie słuszną uwagę do ukazania, a mianowicie to, że „Piekło jest tak strasznym miejscem, że warto byłoby nawet uciąć sobie ręce czy stopy czy wydłubać oczy, aby tylko trzymać się od niego z daleka.” To oznacza, że piekło musi być bardzo okropnym miejscem.

Zauważ, że w cytowanym wersie Jezus dwa razy opisuje piekło jako miejsce pełne ognia. Raz mówi, że jest to wieczny ogień. W grece, w której Nowy Testament był oryginalnie pisany, słowo tłumaczone jako piekło brzmi „gehenna”. Wszyscy, którzy słuchali Jezusa dokładnie wiedzieli, o czym On mówi, kiedy używał tego słowa.

Gehenną była gigantyczna kupa śmieci w dolinie Hinnom, która znajdowała się tuż za bramami Jerozolimy. Ciągłe wysypywanie tam śmieci z całej Jerozolimy powodowało permanentnie zapalanie się ognia. Odrzucający fetor i zjełczały smród powodował mdłości. Tego, co nie strawił ogień, zjadały larwy i robaki. Według ewangelii Marka, Jezus wspominał to robactwo:

„A jeśli cię gorszy ręka twoja, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie wejść kaleką do żywota, niż mieć dwoje rąk, a pójść do piekła, w ogień nieugaszony, gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie” (Mk 9:43-44; dodano uwydatnienie).

Jezus nas kocha i dlatego tak bardzo ostrzega nas przed ostateczną karą za grzech. Piekło jest miejscem wiecznego, nieugaszonego ognia. Ludzie, którzy tam skończą będą ukarani na zawsze, tak jak Jezus powiedział:

„Wtedy powie i tym po lewicy: Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny, zgotowany diabłu i jego aniołom… I odejdą ci na kaźń wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego” (Mt 25: 41,46; dodano uwydatnienie).

Przy innej okazji Jezus opisał przyszłe cierpienia, których będą wiecznie doświadczać ludzie niezbawieni:

„Tak będzie przy końcu świata; wyjdą aniołowie i wyłączą złych spośród sprawiedliwych, i wyrzucą ich w piec ognisty; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów” (Mt 13: 49-50; dodano uwydatnienie).

Niektórzy mogą protestować, mówiąc: „Nie wierzę, że Bóg mógłby ukarać kogoś na wieki!”

Ci, którzy tak mówią nie rozumieją Kim jest ten, któremu się sprzeciwiają – Bóg Wszechświata.

Nie do końca pojmują także okropnej natury swojego trwającego całe życie egoizmu.

Nie zdają sobie także sprawy z tego, jak bardzo Bóg kocha tych, przeciwko którym popełniają swoje samolubne czyny.

Ani nie rozumieją doskonałej Bożej moralności i sprawiedliwości.

Nie uwzględniają także nieprawdopodobnej łaski, którą Bóg okazywał im przez ich całe życie, cierpliwie czekając aż się upamiętają i będą żałować swoich samolubnych ścieżek.

Nie zastanawiają się, jak Bóg wielokrotnie ostrzegał ich przed ich strasznym losem poprzez konsekwencje, których doświadczali za swoje egoistyczne czyny – m. in. dręczące sumienie i pozostałe negatywne reperkusje, które są rezultatem grzechu.

Piekło na ziemi

Tymczasowe cierpienie, które przechodzimy służy jedynie po to, aby ostrzec nas przed wiecznym cierpieniem, którego doświadczymy, jeśli będziemy kontynuować nasz samolubny styl życia.

Ludzie, którzy mówią: „Myślę, że to życie jest tym wszystkim, czym jest piekło”, mają częściowo rację. Ten sam Bóg, który wbudował tymczasową karę w strukturę naszej rzeczywistości jest tym samym Bogiem, który pośle niesprawiedliwych do piekła. Kiedy cierpimy za nasze grzechy na ziemi, doświadczamy odrobinę tego, czym jest piekło.

Ale to nie ma znaczenia co myślą niektórzy. Ważne jest bowiem, co powiedział Bóg. Jeśli Bóg mówi, że istnieje wieczne piekło, w którym ludzie będą wiecznie cierpieć, to tak jest. Nie ma różnicy co ktoś o tym sądzi, nikt też nie ma prawa osądzać Boga.

Jak Bóg sam powiedział przez proroka Izajasza:

„Biada temu, kto się spiera za swoim stwórcą, skorupka wśród glinianych skorupek! Czy glina może powiedzieć do tego, kto ją formuje: Co robisz?” (Iz 45:9).

Ogromnie znaczące jest, że człowiek, który myśli, że Bóg nie mógłby nikogo posłać do wiecznego piekła, nie zauważa czegoś innego, a mianowicie tego, że Bóg przygotował sposób, dzięki któremu każdy może uciec od kary, na jaką zasłużył.

Cena za tę potencjalną ucieczkę została zapłacona przez samego Boga – który cierpiał niewyobrażalne męki po to, aby nam mogła zostać okazana łaska.

O tym jest kolejny rozdział. To jest ten rozdział, na który do tej pory cię przygotowywałem. Jestem pełen nadziei, że jesteś już teraz gotowy, aby odpowiedzieć na najlepszą nowinę, jaką kiedykolwiek usłyszało ludzkie ucho!

§

„Albowiem Bóg poddał wszystkich w niewolę nieposłuszeństwa, aby się nad wszystkimi zmiłować. O głębokości bogactwa i mądrości, i poznania Boga!” (Rz 11:32-33).

Przypisy

[1.] Zobacz ew. Mateusza 3:7, 3:10-12, 5:20, 5:22, 5:29, 7:1-2, 7:13-14, 7:19, 7:21-23, 7:26-27, 8:12, 10:15, 10:28, 10:33, 11:22, 11:24, 12:32, 12:36-37, 12:41-42, 13:30, 13:41-42, 13:49-50, 15:13-14, 18:6-9, 18:34-35, 21:41-44, 22:7, 22:11-13, 23:13-15, 23:33, 24:21-31, 24:37-42, 24:48-51, 25:11-13, 25:30, 25:41, 25:46, 26:24

To subscribe to David Servant's periodic e-teachings, click here.


Wybacz, że tak długo czekałem, aby ci o tym powiedzieć » Wbudowana kara

Anioł na twoim ramieniu

ROZDZIAŁ CZWARTY

„Kto mówi, że seks z czyjąś żoną jest czymś niewłaściwym? Mogę robić, co mi się podoba. Nie ma czegoś takiego jak absolut moralny. Nie jestem ograniczony zasadami wymyślonymi przez starożytnych religijnych malkontentów.”

Jeśli spotkałbym osobę, która konsekwentnie żyje według powyższej filozofii do tego stopnia, że stale ją wprowadza w życie, wtedy mógłbym jej posłuchać. Ale nie spotkałem jeszcze osoby, która w każdym dniu swojego życia, chodziłaby i mówiła tak, jakby nie istniał żaden absolut moralny.

Nawet najbardziej hedonistyczny playboy ma swój kodeks etyczny, według którego sam żyje i oczekuje, aby inni postępowali tak samo. Jak powiedziałem wcześniej, kodeks etyczny został wbudowany w nas przez Boga. Bez względu na to, czy to przyznamy czy nie, wszyscy wiemy co jest dobre, a co jest złe.

Spójrzmy – oto playboy, który mówi, że nie widzi nic złego w romansie z żoną innego mężczyzny. Jego motto to: „Jeśli to sprawia ci przyjemność, zrób to.” Gdyby naprawdę wierzył, że nie ma żadnego absolutu moralnego, to nie powinien nigdy narzekać kiedy inni ludzie, którzy przyjęli to samo motto co on, zachowają się egoistycznie, aby zranić właśnie jego.

Jeśli zatem zdecyduję się wziąć młot kowalski i zdemoluję przednią szybę w jego samochodzie, nie ma on żadnego prawa, aby mnie skrytykować. Jeśli zrobi to, po prostu mu powiem: „Hej, czułem się dobrze robiąc to. Sprawiło mi to przyjemność. A przy okazji, nie ma czegoś takiego jak absolut moralny. Nie ma czegoś takiego jak dobro i zło. Nie zamierzam ograniczać się jakimś głupim prawem, które wymyślili starożytni malkontenci.”

Jak myślisz, jak ten człowiek mógłby zareagować na mój logiczny wywód? Mógłby sprzeciwić się brutalnie, ponieważ tak naprawdę wierzy w kodeks etyczny. Wie, że nie jest niczym dobrym niszczenie cudzej własności. Każdy na świecie to wie, nawet ludzie, którzy żyją w najbardziej prymitywnych społecznościach. Co więcej, ludzie zawsze wiedzieli, że działanie w swoim własnym interesie – kiedy ktoś inny może być przez to skrzywdzony – jest złe.

Oczywisty absolut moralny

Nasi Ojcowie Założyciele wyrazili to elokwentnie, kiedy napisali: „Zatrzymujemy te prawdy, aby było oczywiste, że wszyscy ludzie są sobie równi…” Te prawdy oczywiste. Egoizm jest zły, ponieważ wszyscy ludzie stworzeni na Boże podobieństwo są równi – są kochani przez Boga dokładnie w taki sam sposób.

Kiedy działamy na swój własny rachunek w sposób, który rani innych, to grzeszymy. To dlatego kradzież jest zła. To dlatego kłamstwo jest złe. To dlatego cudzołóstwo jest złe. To dlatego plotka jest zła. To dlatego aborcja jest zła. Każde prawo, które kiedykolwiek istniało zostało oparte na podstawowej zasadzie: że istnieje oczywisty absolut moralny – a w szczególności, że działania egoistyczne, które ranią innych są złe. A prawa, które nie uwzględniają tej zasady, prawa, które wywyższają jedną osobę ponad inne – tych nienawidzimy.

Kiedy nasz hedonistyczny playboy stanie przed Bogiem, Stwórca „nie kupi” jego wymówek, że nie wiedział co było dobre, a co było złe. Bóg będzie miał tomy niezaprzeczalnych dowodów z codziennego życia tego mężczyzny, które udowodnią jego przekonanie o istnieniu kodeksu postępowania. Za każdym razem, kiedy ten człowiek krytykował innych za zachowania egoistyczne, jego własne słowa pokazywały jego wiarę w absolut moralny i tym samym oskarżały jego samego.

To jest dokładnie to, co będzie miało miejsce podczas sądu Bożego. Bóg ma nagranie każdego bezmyślnego słowa. Przeczytaj, co powiedział Jezus:

„A powiadam wam, że z każdego nieużytecznego słowa, które ludzie wyrzekną, zdadzą sprawę w dzień sądu. Albowiem na podstawie słów twoich będziesz usprawiedliwiony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony” (Mt 12:36-37; dodano uwydatnienie).

A teraz, zanim według własnej sprawiedliwości osądzimy każdego playboya, nie zapominajmy, że wszyscy „jedziemy na tym samym wózku”. Każdy z nas złamał świętą zasadę, która zawiera się w nauczaniu Starego Testamentu: „Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie!”. Wszyscy stajemy samooskarżając się przed Bogiem z powodu sądu, jaki wydajemy innym.

Najstarszy kodeks prawny

Odpowiedzmy na pytanie skąd wzięła się idea moralnego absolutu. Kto zadecydował, że egoizm jest zły?

Przyjrzymy się dokładnie cudzołóstwu. Czy był jakiś starożytny, religijny malkontent, który zdecydował, że cudzołóstwo jest grzechem? Jeśli był, to kto?

Czy był to jakiś pruderyjny purytanin z Nowej Anglii, który to sobie wymyślił? Nie.

Czy była to grupa ascetycznych mnichów w średniowieczu? Nie.

Czy to Jezus to wprowadził? Nie.

Z pewnością zaczęło się to od Mojżesza i od Dziesięciu Przykazań. Jednak nie.

Archeolodzy odkryli kodeksy prawne kilku starożytnych kultur, które o setki lat poprzedzały Dziesięć Przykazań. Najprawdopodobniej najlepiej znanym wszystkim byłby Kodeks Hammurabiego (starożytnego króla Babilonu).

Został on odkryty w 1901 przez francuskiego archeologa Jacques’a de Morgana. Zawierał 282 prawa wypisane na kamieniu, datowane na około 1750 rok p.n.e. Obecnie jest przechowywany w Luwrze, w Paryżu.

A co Hammurabi, który żył 3 do 5 wieków przed tym, jak zostało nam dane Dziesięć Przykazań, powiedział na temat cudzołóstwa? Sam przeczytaj:

Jeśli żona mężczyzny zostanie przyłapana, kiedy leży z innym mężczyzną, należy związać ich [razem] i wrzucić do wody. [1]

To jest tak oczywiste: każdy, wszędzie, zawsze wiedział, że istnieje absolut moralny.

A zatem, kiedy pojawiła się po raz pierwszy myśl, że egoizm jest czymś złym? Jak powiedziałem już wcześniej, odpowiedź jest oczywista dla każdego kto kiedykolwiek słyszał głośny protest dwulatka: „To nie fair!” Ten protest jest oparty na zasadach pierwotnych.

Każda osoba rodzi się z wiedzą o absolucie moralnym. Ta wiedza jest dana przez Boga i jest dokładnie tym, czego naucza Biblia.

Nasze sumienie – miejsce gdzie jest zapisane Boże Prawo

W drugim rozdziale Listu do Rzymian apostoł Paweł porównuje Boże objawienie dla Żydów z Bożym objawieniem dla Pogan. Żydzi otrzymali Dziesięć Przykazań – wyryte Bożym palcem na kamiennych tablicach, ale nie-Żydzi – Poganie, nigdy nie mieli tego przywileju. Paweł twierdzi jednak, że każdy Poganin ma Boże prawo zapisane w swoim sercu przez samego Boga. To wewnętrzne Boże prawo my nazywamy sumieniem.

Skoro bowiem Poganie, którzy nie mają zakonu, z natury czynią to, co zakon nakazuje, są sami dla siebie zakonem, chociaż zakonu nie mają; dowodzą też oni, że treść zakonu jest zapisana w ich sercach; wszak świadczy o tym sumienie ich oraz myśli, które nawzajem się oskarżają lub też biorą w obronę; (Rz 2:14-16; dodano uwydatnienie)

Na pewno widziałeś kiedyś obrazek przedstawiający osobę, u której na jednym ramieniu siedzi diabeł, a na drugim anioł i każdy z nich mówi jej coś do ucha. W rzeczywistości ten obrazek ma w sobie więcej prawdy teologicznej, niż większość ludzi zdaje sobie sprawę. Błędem, który zawiera jest to, że nasze nakazy moralne nie przychodzą do nas z zewnątrz – pochodzą z wewnątrz. Jak mówi Paweł – są instynktowne.

Wszyscy dostrzegamy te wewnętrzne wskazówki, które prowadzą nas tak, abyśmy oparli się kuszeniu do bycia samolubnymi. Prawdopodobnie każdy z nas posłuchał kiedyś – przynajmniej w pewnym stopniu – tego wewnętrznego kierowania. Ale także bardziej lub mniej, naruszył je o wiele częściej niż jesteśmy skłonni przyznać.

Dlaczego Bóg dał nam sumienie? Apostoł Paweł objaśnia przyczynę w wyżej cytowanym wersie i tylko to logicznie rzecz ujmując ma sens: Pewnego dnia Bóg zamierza osądzić nas na podstawie tego, czy byliśmy posłuszni swojemu sumieniu, czy czyniliśmy to, co wiedzieliśmy, że powinniśmy robić.

Dlaczego jest to tak ważne dla Boga? Ponieważ Bóg ma ostateczny plan dla przyszłej, doskonałej społeczności, a egoiści nie będą do niej pasować. W ostatnim rozdziale, sprawdzimy co Biblia mówi o tej przyszłej społeczności.

Oczywiście, ponieważ każdy z nas pogwałcił swoje sumienie, wszyscy stajemy oskarżeni przed Bogiem, zasługując na każdą karę, którą On uzna za odpowiednią. Nie ma żadnej osoby czytającej tę książkę, która nie zachowałaby się kiedyś samolubnie. Większość z nas prowadziła życie, które charakteryzuje egoizm. I jak wskazałem w poprzednim rozdziale, nawet nasze „dobre uczynki” są często powodowane egoizmem.

Podejmujemy ludzi wytworną kolacją, aby coś od nich uzyskać.

Schlebiamy ludziom, aby uzyskać jakąś korzyść.

Postępujemy „bezinteresownie”, aby inni wiedzieli jak bezinteresowni jesteśmy.

Działamy wolontarystycznie, abyśmy mogli dodać paragraf autopromocyjny w naszym CV.

Przestrzegamy prawa powodowani raczej strachem przed byciem złapanym i ponoszeniem konsekwencji niż prawdziwym dbaniem o tych, których moglibyśmy zranić gdy je łamiemy.

Dajemy podarunki, aby obdarowani mogli mieć o nas lepsze zdanie. Zbyt często, nasze prezenty są po prostu łapówkami. I jeśli natychmiast obdarowany nie podziękuje nam adekwatnie do prezentu, który dostał, krytykujemy go za jego plecami! (Jakaż to bezinteresowna miłość!)

§

„A to wiedz, że w dniach ostatecznych nastaną trudne czasy: Ludzie bowiem będą samolubni…” (2 Tym 3:1-2a; dodano uwydatnienie).

Przypis

[1]. Samuel Noah Kramer, Cradle of Civilization. Alexandria, VA: Time-Life Books, 1978, s. 82.

To subscribe to David Servant's periodic e-teachings, click here.


Wybacz, że tak długo czekałem, aby ci o tym powiedzieć » Anioł na twoim ramieniu

Klub grzeszników

ROZDZIAŁ TRZECI

Przed upadkiem komunizmu we Wschodniej Europie spędziłem trochę czasu podróżując po Polsce, Wschodnich Niemczech, Czechosłowacji i Rumuni. Słuchałem historii tych, którzy byli więzieni za drutem kolczastym, przez karabiny maszynowe i tereny zaminowane – polisa bezpieczeństwa komunistycznej policji oznaczająca, że nikt nie mógł się wyrwać z ich „utopijnego społeczeństwa” bez zapłacenia za to swoim życiem.

Wielu z tych, z którymi rozmawiałem, cierpiało prześladowania z powodu swojej wiary. Większość ludzi nie miała wyboru, jak tylko stać godzinami w kolejce po żywność na mrozie i prawie wszyscy obawiali się mówić cokolwiek złego przeciwko władzy. Byłem świadkiem biedy, nędzy i beznadziei ludzi, którzy wydawali się nigdy nie uśmiechać i żyć tam, gdzie wszystko było pochmurne i szare.

Z obrzydzeniem przyglądałem się przywilejom członków partii rządzącej, którzy żyli w tym rzekomym „bezklasowym społeczeństwie” i myślałem o hipokryzji tego wszystkiego. Wydawało mi się, że przywódcy komunistyczni, którzy potępiali zło kapitalizmu byli najgorszymi kapitalistami ze wszystkich – wyzyskiwali swoich rodaków, aby osiągnąć własne cele.

Odbyłem również kilka podróży po Ameryce Środkowej i odkryłem, dlaczego niektórzy ludzie, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, są tak otwarci na ideę komunizmu. Przyczyna jest prosta – ponieważ ludzie ci są ofiarami chciwych kapitalistów, dla których ich własne dochody są ważniejsze niż powodzenie zubożałych ludzi, dzięki którym zarabiają – ludzie ci nie mają żadnej nadziei na ucieczkę z systemu, który uważają za zły.

To nasunęło mi myśl, że prawdziwe zło nie leży wewnątrz systemu ekonomicznego. Komuniści przypuszczalnie chcą równości dla wszystkich i kapitaliści teoretycznie też chcą, aby każdy miał równe szanse. Niestety mimo wszystko obydwa systemy nieuchronnie rodzą ludzi, którzy bogacą się kosztem innych. Obydwa systemy przyniosły najgorszą ludzką rządzę oraz rozprzestrzenianie się egoizmu.

Kapitalistyczne świnie czy komunistyczne wieprze – to nie ma znaczenia – będą cię pchać w błoto, aby samemu dojść do koryta. To nie teorie ekonomiczne są złe same w sobie – to ludzie, którzy używają systemów do osiągania swoich egoistycznych celów, nie dbając o to kto na tym ucierpi.

Demokracja i dyktatura

Tak samo wygląda sprawa, kiedy myślimy o demokracji i dyktaturze. Historia uczy nas, jak powiedział Lord Acton, że „Władza prowadzi do korupcji, a absolutna władza korumpuje absolutnie”. Oh, jak my Amerykanie ubolewamy nad gwałceniem praw człowieka przez dyktatorów z trzeciego świata!

Jednakże demokracja, co wszyscy, którzy żyją w Stanach Zjednoczonych wiedzą, nie rodzi automatycznie uczciwych przywódców. Jesteśmy bez przerwy zasypywani raportami o naszych rządzących, którzy naruszają zasady etyczne. Zaczynasz się zastanawiać, czy jeśli ci sami ludzie znaleźliby się w innym kraju, w innym systemie politycznym, nie zbudowaliby drutu kolczastego wzdłuż swoich granic?

Winston Churchill poczynił trafną obserwację: demokracja jest najgorszym ustrojem politycznym, z wyłączeniem wszystkich pozostałych”. Jakie to prawdziwe. A co sprawia, że demokracja jest najgorszym ustrojem, z wyjątkiem wszystkich pozostałych? (Innymi słowy, co czyni ją „lepszą”?)

Demokracja zapewnia system oparty na kontroli i równowadze. To dodaje kilka dodatkowych zachęt dla przywódców, by szli prostą i wąską ścieżką, jednocześnie chroniąc ludność, kiedy przywódcy tego nie robią. To dlatego demokracja jest lepsza niż dyktatura – możemy wyrzucić tych drani zanim narobią zbyt wiele szkód!

Zarówno dyktatura i demokracja, tak jak i komunizm oraz kapitalizm, obnażają zło, które tkwi w człowieku. Mając sposobność, aby kogoś wykorzystać, przeciętna osoba zazwyczaj skorzysta z takiej okazji – oczywiście jeśli jest pewna, że nie poniesie żadnych negatywnych konsekwencji.

Czyż my nie kochamy mówić o tych brudnych politykach i ich brudnych czynach? Z pewnością tak. Tylko, że kiedy nazywamy innych „brudnymi politykami” demaskujemy samych siebie.

Zatrzymaj się na moment i wyobraź sobie taką scenę: trzykrotnie skazany zbrodniarz siedzi za kratkami i potępia swojego współwięźnia jako tego, który złamał prawo. Jaka jest twoja reakcja? Bez wątpienia pomyślisz sobie „On nie miał prawa wydawać swojego sąsiada, przecież sam jest winny.”

A teraz powróćmy do naszych brudnych polityków. Czy rzeczywiście mam prawo potępić polityka za to, że używa swojej pozycji dla realizacji własnych celów? Nie mam, chyba że nigdy nie wykorzystałem w sposób egoistyczny innej osoby, bądź przyjaznych okoliczności dla własnych celów. Ale zrobiłem to. Więc kiedy potępiam tego brudnego polityka, nie różnię się od zbrodniarza, który oskarża swojego współwięźnia o bycie „przestępcą”. To jest właśnie jeszcze jeden przykład na to jak „przyganiał kocioł garnkowi”.

„Ty jesteś tym człowiekiem!”

Nie próbuj teraz udawać, że siedzisz z aureolą wokół swojej głowy. Ty również, mój drogi czytelniku, jesteś tak samo winny jak ja tego powszechnego grzechu. Każdy z nas zachował się egoistycznie w różnych sytuacjach podczas gdy inni cierpieli z tego powodu. Każdy z nas jest winny, bardziej lub mniej. A dodając kolejny grzech do naszych grzechów – w poczuciu wymierzania sprawiedliwości oskarżaliśmy innych, którzy zachowali się tak jak my. To czyni z nas hipokrytów.

To jest dokładnie ten nagminny grzech, o którym mówił apostoł Paweł w poniższym wersie:

Nie ma przeto usprawiedliwienia dla ciebie, kimkolwiek jesteś, człowiecze, który sądzisz; albowiem, sądząc drugiego, siebie samego potępiasz, ponieważ ty, sędzia, czynisz to samo (Rz 2:1, dodano uwydatnienie).

Konieczne jest, aby pojąć tę ważną prawdę. Kiedy zauważamy grzechy innych, otwarcie dajemy świadectwo przed sądem w niebie, że wiemy jakie rzeczy są dobre, a jakie złe. Nasz własny sąd nad innymi jest niekwestionowanym dowodem na to, że wierzymy w powszechny system etyczny, który sami wielokrotnie łamaliśmy. W rezultacie nasz własny sąd nad innymi staje się potępianiem samego siebie.

Czy pamiętasz historię biblijną o królu Dawidzie, który popełnił cudzołóstwo z żoną Uriasza, Batszebą? Zaszła w ciążę, więc Dawid zaaranżował morderstwo jej męża w bitwie wojennej. Wyglądało to tak, jakby Uriasz umarł, ponieważ nie miał szczęścia na wojnie, ale jego śmierć była wcześniej zaplanowana przez jego wodza naczelnego, króla Dawida, który w świetle prawa poślubił skrzywdzoną wdowę po Uriaszu.

Przebiegły plan Dawida szedł gładko aż do dnia, kiedy Bóg posłał do niego proroka Natana. Natan zapytał króla Dawida o jego osąd dotyczący bardzo bogatego człowieka, który posiadając wspaniałe stado owiec zabrał jedną owcę biednemu sąsiadowi, aby ją przyrządzić na posiłek dla swojego gościa. Dawid był wściekły i sprawiedliwie orzekł, że bogaty człowiek powinien umrzeć za swój czyn.

Wtedy prorok wskazał swoim palcem na Dawida i zawołał „Ty jesteś tym człowiekiem!”

Historia Dawida ma ogólne przesłanie, ponieważ za każdym razem kiedy ty i ja oskarżamy kogoś innego, Suwerenny Duch Sprawiedliwości wskazuje nas swoim palcem i woła „Ty jesteś tym człowiekiem!”

Jak powiedziała kiedyś pewna sprawiedliwa osoba: „Kiedy wskazujesz na kogoś swoim palcem, zwróć uwagę na to, że twoje trzy pozostałe palce wskazują na ciebie.”

Źródło problemu

Czujesz się oskarżony? Powinieneś. Jeśli nie to coś jest nie tak.

Wygląda na to, jeśli jesteś jak większość z nas, to kiedy stajesz się przeświadczony o tym, że zgrzeszyłeś, próbujesz usprawiedliwiać samego siebie. Być może mówisz „Ale ja nigdy nie popełniłem cudzołóstwa czy morderstwa jak Dawid.” Może nie. Ale jest jeden grzech, który jest źródłem wszystkich innych, a jest nim egoizm. Korzeniem grzechu Dawida był jego egoizm; on „myślał tylko o sobie”.

Co Bóg myśli o egoizmie? Jezus powiedział, że drugim największym przykazaniem jest to, że powinniśmy miłować naszych bliźnich jak samych siebie (zobacz Mt 22:36-40). Biblia mówi, że przykazanie o miłości bezinteresownej łączy w sobie wszystkie przykazania zawarte w Starym Testamencie:

Kto bowiem miłuje bliźniego, zakon wypełnił. Przykazania bowiem: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj i wszelkie inne w tym słowie się streszczają: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Miłość bliźniemu złego nie wyrządza; wypełnieniem bowiem zakonu jest miłość (Rz 13:8-10).

Przyczyną tego, że ludzie cudzołożą, zabijają, kradną i pożądają tego, co mają inni, jest ich egoizm. Bóg nienawidzi egoizmu, ponieważ jest uosobieniem bezinteresownej miłości i kocha wszystkich w taki sam sposób. Kiedy jakiś czyn jest popełniany z pobudek samolubnych, ma miejsce niesprawiedliwość. Kiedy my popełniamy jakikolwiek samolubny czyn, to nasza motywacja jest tak samo grzeszna jak motywacja cudzołożnika czy mordercy.

Jezus potwierdził tę prawdę w swoim słynnym Kazaniu na Górze. Jego ówcześni słuchacze nie różnili się niczym ode mnie czy od ciebie. Być może nie popełniliśmy morderstwa. Może nie cudzołożyliśmy. Ale posłuchaj, co mówi Boży Syn:

„Słyszeliście, iż powiedziano przodkom: Nie będziesz zabijał, a kto by zabił, pójdzie pod sąd. A ja wam powiadam, że każdy, kto się gniewa na brata swego, pójdzie pod sąd, a kto by rzekł bratu swemu: Racha, stanie przed Radą Najwyższą, a kto by rzekł: Głupcze, pójdzie w ogień piekielny” (Mt 5:21-22; dodano uwydatnienie).

To nie ja to powiedziałem – to Jezus. Według Niego nie jest tak, że człowiek jest niewinny tylko dlatego, że nigdy nikogo nie zabił. Ta sama nienawiść, która pcha mordercę do piekła, jest udziałem także zagniewanego człowieka. Obaj są egoistami. Ale Jezus nie zatrzymuje się w tym miejscu:

„Słyszeliście, iż powiedziano: Nie będziesz cudzołożył. A ja wam powiadam, że każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim” (Mt 5:27-28; dodano uwydatnienie).

Ten egoizm, który popełnia cudzołóstwo jest tym samym egoizmem, który pożąda.

Rzucanie pierwszym kamieniem

Być może znasz historię z Nowego Testamentu o kobiecie przyłapanej na cudzołóstwie. Faryzeusze nakryli ją, kiedy cudzołożyła i przyprowadzili przed Jezusa, aby zastawić na Niego pułapkę. Przypomnieli Jezusowi prawo Mojżeszowe, które nakazywało takie kobiety skazywać na śmierć przez ukamienowanie.

Wnikliwa odpowiedź Jezusa była prostym ponownym potwierdzeniem zasady, którą wszyscy znamy: Nikt nie ma prawa oskarżać drugiej osoby, jeśli sam nie jest niewinny. Jezus wyraził to tak: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem” (J 8:7).

Jezus powiedział to, uklęknął i zaczął pisać na piasku. Biblia mówi, że oskarżyciele kobiety powoli odchodzili, najpierw najstarsi, potem młodsi. A co Jezus pisał na piasku? Jestem ciekawy, czy nie były to imiona kobiet, o których fantazjowali ci Faryzeusze? Może były to imiona ich partnerek?

Bez względu na to, co to było, dwie rzeczy są oczywiste w tym zajściu.

Po pierwsze, cudzołóstwo jest grzechem. Kiedy wszyscy odeszli, Jezus powiedział do kobiety „Idź i nie grzesz już więcej”.

Po drugie, oskarżanie innych jest grzechem. Pełni pychy mężczyźni, którzy tego dnia trzymali kamienie, zasłużyli na ukamienowanie tak samo jak kobieta, którą chcieli stracić. I tak jest zawsze.

Wszyscy jesteśmy winni osądzania innych za sprawy, które też robiliśmy: działaliśmy w swoim własnym interesie. Każdy z nas jest jak policjant, który po służbie jedzie za szybko samochodem do domu po tym, jak przez cały dzień wystawiał mandaty za przekraczanie prędkości zirytowanym kierowcom.

Czy nam się to podoba czy nie, wszyscy jesteśmy członkami Klubu Grzeszników. I ktoś kto myśli, że do niego nie należy zajmuje w nim najwyższą lokatę – to dlatego Jezus tak często potępiał ludzi pysznych. (Nawiasem mówiąc, On jest jedynym, który ma prawo potępiać hipokrytów, ponieważ sam był bez grzechu.)

Czy jesteśmy zasadniczo dobrymi ludźmi z kilkoma wadami?

Jeśli jesteś jak większość ludzi, postrzegasz siebie zasadniczo jako dobrą osobę. (Ankieterzy mówią nam, że 86% Amerykanów wierzy, że pójdzie do nieba.) Ale jest tak tylko dlatego, że porównujemy się z bliźnimi, a nie z Bożymi standardami. Jezus powiedział „Nikt nie jest dobry, tylko jeden Bóg” (Mk 10:18). W ten sposób jasno przedstawił, że ludzie nie są z gruntu dobrzy, ale z gruntu źli.

Pomyśl o swoim kodeksie postępowania. Czy obrabowałbyś bank z bronią w ręku? Prawdopodobnie nie. A czy kiedykolwiek ukradłeś coś o mniejszej wartości? Czy kiedykolwiek oszukałeś w sprawie podatku, w ten sposób okradając każdego obywatela Ameryki? Czy kiedykolwiek świadomie zaakceptowałeś więcej reszty w sklepie spożywczym niż ci się należało, w konsekwencji kradnąc kilka drobnych? Czy kiedykolwiek wziąłeś małe narzędzie, albo spinacz do papieru od swojego pracodawcy? Widzisz, jesteś złodziejem. Przyczyną, dla której nie napadasz na banki nie jest to, że jesteś z gruntu dobry czy bezinteresowny. Twoje małe kradzieże pokazują coś innego. To, że nie napadasz na bank jest spowodowane tym, że boisz się, że mógłbyś zostać złapany. Widzisz, „dobroć” którą naprawdę okazujesz jest niczym innym jak oznaką twojego egoizmu! Jeśli mógłbyś obrabować bank przy zachowaniu małego ryzyka dla swojej reputacji i przyszłej wolności – tak jak w przypadku kradzieży małego spinacza ze swojej firmy – zrobiłbyś to! Ten sam egoizm, który motywuje cię do kradzieży małej rzeczy, o której nikt się nie dowie, motywuje cię do bycia „dobrym” w przypadku większych spraw.

Tak samo jest z morderstwem. Czy kiedykolwiek byś kogoś zabił? „Oczywiście, że nie!” powiesz. A dlaczego nie? „Ponieważ jestem dobrą osobą, a tylko źli ludzie popełniają morderstwa!”

Pozwól zatem, że cię zapytam: jeśli nie strzeliłbyś w plecy komuś kogo nie lubisz, to dlaczego strzelasz oskarżeniami za jego plecami? Głównie dlatego, że nienawiść nie może posłać cię do więzienia, a morderstwo tak. Twoja reputacja jako mordercy byłaby zrujnowana. Natomiast rzucając nieustannie oskarżeniami jesteś nadal akceptowany przez znajomych. Jak widzisz, to właśnie egoizm jest tym, co powstrzymuje oskarżycieli przed morderstwem.

Jeśli morderstwo zostałoby kiedykolwiek zalegalizowane, nikt nie byłby bezpieczny i dobrze o tym wiesz. Możemy być tego pewni, ponieważ morderstwo już zostało zalegalizowane w naszym kraju, ale tylko dla ofiar, które jeszcze się nie narodziły. Czy ludzie są z gruntu dobrzy czy egoistyczni? Odpowiedź jest oczywista w sytuacji, kiedy miliony ludzi płaci, aby ich własne dzieci zostały rozerwane na kawałki lub otrute w ich łonie.

Boży punkt widzenia

Być może zastanawiasz się dlaczego próbuję sprawić, abyś poczuł się winny. Odpowiedź brzmi: musisz dostrzec prawdę o swoim własnym grzechu, aby w pełni zrozumieć to, że potrzebujesz Zbawiciela.

Nie zamierzam pozostawić cię w poczuciu winy na zawsze. Dwa rozdziały dalej opowiem ci najlepszą wiadomość, jaką kiedykolwiek usłyszało ludzkie ucho. Zmierzam do opowiedzenia ci o Bożym planie, który niesie dla ciebie całkowite uniewinnienie – zupełne przebaczenie. Ale absolutnie koniecznie, musisz zobaczyć siebie jako grzesznika, który potrzebuje Bożego przebaczenia.

Niektórzy ludzie są jak drżąca cudzołożnica – ona wiedziała, że jest winna i przygotowywała się na pierwszy kamień lądujący na jej plecach. Ale większość ludzi jest jak tłum, gromadzący się, aby ją oskarżyć, a który dokładnie tak samo jak ona zasługiwał na ukaranie.

Jak powiedział apostoł Paweł: oskarżyli samych siebie i nie ma dla nich usprawiedliwienia.

Teraz zobaczmy jak tę scenę widział Bóg: zobaczył grupę mężczyzn pełnych pożądliwości i cudzołożników, którzy szykowali się, aby ukamienować cudzołożnicę! Czysta hipokryzja! Ale czy nie jest to obraz rasy ludzkiej?

Plotkarze plotkują o swoich plotkujących bliźnich. Leniwi pracownicy (którzy kradną czas swoich pracodawców) narzekają na nadmierne wynagrodzenie swoich szefów. „Świętsi od papieża” nie chodzą do kościoła ponieważ „każdy tam myśli, że jest świętszy od papieża”. Pełni pożądliwości wydawcy piszą o upadłych ewangelistach. Obywatele oszukują na swoich podatkach, aby nie dawać pieniędzy „skorumpowanemu rządowi”. Wyborcy narzekają na samolubnych polityków, na których głosowali, aby ci służyli ich własnym interesom.

Ostatnio czytałem w lokalnej gazecie raport o przestępstwie, w którym trójka ludzi zgłosiła kradzież wykrywaczy radarów, które mieli w swoich samochodach. Byli źli ponieważ ktoś złamał prawo kradnąc rzeczy, które pomagały im łamać prawo!

Każdy z nas zachował się kiedyś samolubnie, każdy z nas kiedyś oskarżył i krytykował innych, a zatem każdy z nas sam oskarżył się przed Bogiem. To nie tylko komuniści, chciwi kapitaliści, brudni politycy, złodzieje i mordercy.

My wszyscy jesteśmy winnymi i pełnoprawnymi członkami Klubu Grzeszników. A to członkostwo ma swoje konsekwencje.

§

„Gdyż wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej” (Rz 3:23).

To subscribe to David Servant's periodic e-teachings, click here.


Wybacz, że tak długo czekałem, aby ci o tym powiedzieć » Klub grzeszników

Otwórz oczy

ROZDZIAŁ DRUGI

Bóg istnieje. A zatem – jaki jest?

Na szczęście Bóg nie pozostawił nas w niewiedzy dotyczącej Jego charakteru, osobowości czy przymiotów. Biblia stwierdza, że każdy może dowiedzieć się jaki Bóg jest poprzez spojrzenie na to, co stworzył:

Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę. (Rz 1:20)

Co w takim razie wszechświat dokładnie objawia o Bogu, poza faktem, że Bóg istnieje? Po pierwsze, możemy łatwo zobaczyć, że Bóg musi być niezmiernie wszechmocny, co potwierdza powyższy wers.

Jaka była twoja reakcja ostatnim razem, kiedy usłyszałeś postukujące i głośne grzmoty pobliskiej burzy za oknem? Twoje serce prawdopodobnie zaczęło bić nieco szybciej. Ale czy burza może przestraszyć Boga? Oczywiście, że nie, ponieważ to właśnie On ją stworzył.

To prowadzi do stwierdzenia, że Stwórca przewyższa to, co stworzył. Dlatego z całą pewnością możemy stwierdzić, że Bóg ma większą moc niż burza i pioruny.

Ale nie poprzestawajmy na tym.

Bóg musi mieć większą moc niż cokolwiek, co możemy sobie wyobrazić ponieważ, o czymkolwiek byśmy nie pomyśleli – Bóg to stworzył. Jeśli On stworzył coś mocnego, musiał mieć większą moc, aby to stworzyć.

Bóg musi mieć większą moc niż rozszalały huragan czy tornado. Musi mieć większą moc niż siła wzburzonych fal czy siła obrotowa Ziemi. Musi mieć większą moc niż grawitacja Słońca czy połączone grawitacje wszystkich gwiazd wszystkich galaktyk. Musi mieć większą moc niż energia nuklearna, która uwolniłaby się, gdyby każdy atom we wszechświecie rozpadł się.

Jak mocny jest Bóg? Trudno znaleźć słowa, które byłyby odpowiednim określeniem. To dlatego teolodzy używają terminu omnipotentny, co oznacza „wszech-mocny”.

Z tego samego powodu każdemu wydaje się oczywiste, że Bóg jest wielki. Ale określenie „wielki” jest również niewystarczającym określeniem. Pomyśl o bezmiarze wszechświata, który Bóg stworzył. Nawet jeśli potrafisz uchwycić jak wielki jest wszechświat, nadal nie potrafisz uchwycić jak wielki jest Bóg. Dlaczego? Ponieważ On to wszystko stworzył i dlatego musi być jeszcze większy.

Podróże gwiezdne

Jak ogromny jest wszechświat? Zanim zmierzymy się z tym pytaniem, skoncentrujmy się przez chwilę tylko na naszym układzie słonecznym.

Aby światło słoneczne podróżujące 186000 mil na sekundę (300 tys. km/s) dotarło do Plutonu, ostatniej z planet w układzie słonecznym, potrzebuje 5 godzin. Gdyby istniała międzyplanetarna autostrada pomiędzy Ziemią a Plutonem, a ty jechałbyś średnio 65 mil na godzinę (100 km/godz.), zajęłoby ci ponad 6000 lat, aby odbyć tę podróż. I to w jedną stronę.

Idźmy trochę dalej. Najbliższa nam gwiazda (inna niż Słońce) to Alfa Centaura. Aby jej światło dotarło do nas potrzebuje na to ponad 4 lata. Kiedy spoglądasz na Alfa Centaura, tak naprawdę widzisz, jak wyglądała ona 4 lata temu. Ale Alfa Centaura to mały skok z Ziemi w porównaniu z innymi miejscami we wszechświecie.

Nasz układ słoneczny nie jest zbyt daleko od zewnętrznego skraju Drogi Mlecznej, grupy bilionów powiązanych ze sobą grawitacją gwiazd, które krążą powoli w sposób zwarty wokół jądra. Nasz mały system słoneczny robi całkowity obrót dookoła tej galaktyki raz na około 230 milionów lat.

Jak duża jest nasza galaktyka? Ma przynajmniej 100 000 lat świetlnych średnicy. A Droga Mleczna jest tylko jedną galaktyką z bilionów znanych we wszechświecie.

Galaktyki gromadzą się w grupy, których są miliony, a te z kolei łączą się w „supergrupy”. Jak wielki jest zatem znany nam wszechświat? Tego nie wie nikt.

Astronomowie odkryli, że wszechświat nieustannie się rozrasta, wskazując jednocześnie, że miał on swój początek. Obecnie zabrałoby nam przynajmniej 20 bilionów lat, aby przejechać go wzdłuż – i to tylko gdybyś podróżował z prędkością światła.

Kiedy spojrzysz w górę na niebo w nocy, spojrzysz wstecz na wieki przeszłości. Wiele z gwiazd naszej galaktyki znajduje się nawet 80 000 lat świetlnych od nas. A to oznacza, że w danej chwili widzisz te gwiazdy tak, jak wyglądały one 80 000 lat temu, ponieważ to właśnie wtedy ich światło rozpoczęło swoją podróż do nas.

Jak wielki jest Bóg? On musi być większy niż Jego stworzenie. On musi być większy niż cały wszechświat.

Poza wykresem IQ

Bóg jest także, to oczywiste, bardzo inteligentny. Jeszcze raz jest to niewystarczającym określeniem, dlatego teolodzy używają słowa wszechwiedzący.

Nawet jeśli potrafiłbyś zebrać wiedzę każdej osoby, nadal nie znałbyś ułamka tego, co wie Bóg. Dla Niego nie ma tajemnic, ponieważ to On zaprojektował i stworzył wszystko.

Bóg zna odpowiedź na każdą zagadkę nauki i natury. To On obliczył siłę grawitacji tak, aby jedna galaktyka mogła wywierać nacisk na inną. On zaplanował skomplikowany system molekularny DNA w każdej komórce wszystkiego, co żyje. Jeśli zgodnie z tym, co mówią nam naukowcy, każda komórka w twoim ciele mieści w sobie kod DNA zawierający instrukcje funkcjonowania trylionów innych komórek, to Bóg musi być bardziej inteligentny niż ktokolwiek z nas może to sobie wyobrazić. Mówimy o mikrotechnologii!

Co więcej, oczywiste jest, że tak inteligentny Stwórca, który pobłogosławił swoje stworzenie ograniczoną mądrością, jest nieskończenie mądry. Skoro Bóg nas stworzył, musi mieć dla nas ostateczny plan. Musi On mieć jakieś zamierzenia, dzięki którym realizuje cel ostateczny.

Z pewnością Bóg nie jest szalonym naukowcem tworzącym skomplikowane, wielkie eksperymenty. To, co stworzył jest zbyt złożone – jest zaplanowane w każdym najdrobniejszym szczególe – aby sugerować, że jesteśmy częścią jakiejś gry czy absurdalnego kaprysu.

Musi istnieć przyczyna, dla której Bóg nas stworzył.

Miłość Boga

Bóg musi potrafić kochać. W jaki sposób możemy wnioskować o Jego miłości patrząc tylko na Jego stworzenie?

Po pierwsze, Bóg jest dobry dla ciebie i dla mnie. Jak apostoł Paweł stwierdził w kazaniu „Jednakże nie omieszkał dawać o sobie świadectwa przez dobrodziejstwa, dając wam z nieba deszcz i czasy urodzajne, napełniając pokarmem i radością serca wasze” (Dz 14:17, dodano uwydatnienie).

Deszcz i pokarm są dowodem Bożej troski o nas. Każde zadowolone serce jest uznaniem dla miłości, którą On okazał.

Większość z nas uważa, że Boża dobroć nam się należy. Ale nie powinniśmy tak myśleć. Bóg mógłby dać nam tylko cebulę do jedzenia i to zarówno na śniadanie, obiad i na kolację! A jednym skinieniem ręki mógłby spowodować, że na zawsze przestałyby padać deszcze.

Dwa lata temu w mieście, w którym mieszkam było w czasie lata 30 dni suszy. Kiedy w końcu spadł deszcz, każdy to docenił. Nawet w TV pan pogodynka powiedział na wizji „Alleluja!”.

Chcę podkreślić, że Bóg jest dobry dla mnie i dla ciebie i powinniśmy być Mu za to wdzięczni.

Dlaczego Bóg jest dobry? Ponieważ Bóg jest kochający.

Po drugie, musimy przypuszczać, że jeśli my – jako Boże stworzenia – znamy i doświadczamy miłości, On także musi ją znać i jej doświadczać. Miłość pozbawiona egoizmu jest wszędzie uznawana za najwyższą cnotę, jaką ktoś może posiąść. Ludzie bezinteresowni są szanowani bardziej niż inni. Czy powinniśmy założyć, że Bóg jest mniej cnotliwy niż najbardziej cnotliwe ludzkie stworzenie? Porzuć tę myśl! Z pewnością Twórca miłości jest sam w sobie uosobieniem miłości.

Biblia potwierdza to, co głosi stworzenie: „Bóg jest miłością” (1 J 4:8). Wierzą w to nawet ci, którzy żyją w głębokiej dżungli. Nawet najbardziej niewykształcony czciciel bożków zdaje sobie sprawę z tego, że jest wiele rzeczy poza jego kontrolą, z których część kojarzy z przyjemnościami, a część z nieprzyjemnościami. Te przyjemne rzeczy mówią mu, że Stwórca go kocha, a to daje mu nadzieję na wygranie od swojego boga pełnej przychylności. Dlatego próbuje wpływać na bożka, mając nadzieję, że doświadczy więcej miłości.

Bóg jest moralny

W końcu, możemy wnioskować, że skoro Bóg jest miłością, to musi być także moralny i sprawiedliwy. Jest tak dlatego, ponieważ Jego doskonała miłość wymaga, aby kochał każdego w taki sam sposób. Gdyby Bóg kochał jakąś osobę bardziej niż inne, wtedy nie byłby doskonały w miłości.

W rezultacie, doskonała miłość nie może pozostać bierna, kiedy ma miejsce niesprawiedliwość. Jeśli jakaś osoba, którą Bóg kocha jest egoistycznie wykorzystywana przez inną osobę, którą także Bóg kocha, to Bóg musi zareagować. Gdyby nie zareagował, wtedy mógłby być słusznie oskarżony o niesprawiedliwe traktowanie i w konsekwencji o bycie niedoskonałym w miłości. Czy uznałbyś jakiegokolwiek sędziego za osobę kochającą, jeśli pozwalałby mordercom i handlarzom narkotyków odejść wolnymi bez ponoszenia kary? Jego zachowanie mogłoby wskazywać, że nie kocha on tych, którzy go wybrali!

Doskonała miłość musi ustanawiać standard zachowania, który jest przestrzegany przez tych, którzy są pełni miłości.

Ten standard zachowania, który Bóg ustanowił, jest znany wszystkim: „Czyń innym to, co chciałbyś, aby oni czynili tobie.” Kiedy działamy w naszym samolubnym interesie, co w pewnym stopniu rani innych, Bóg – który jest doskonały w miłości i kocha każdego tak samo – stwierdza, że grzeszymy.

Powszechnie znane prawo miłości nie jest czymś, czego musimy się nauczyć – jest instynktowne. Nazywamy ten głos naszym sumieniem. Każdy z nas urodził się z tym prawem zapisanym w naszych sercach, ponieważ zostało nam ono dane przez Boga. To staje się oczywiste dla każdego, kto kiedykolwiek słyszał protest dwulatka „to nie fair!”. Wyraża on uniwersalną, wewnętrzną wiarę, że niesprawiedliwość nie jest w porządku, a egoizm jest zły.

Bóg, który dał każdemu sumienie jest w swojej istocie moralny i sprawiedliwy. Nie mógłby wbudować w nas instynktownego standardu zachowania, jeśli sam nie żyłby według tych samych zasad. Byłby wtedy hipokrytą.

A jeśli Bóg nie jest moralny i sprawiedliwy, to nie jest doskonały, nie jest kochający i nie jest Bogiem.

Znajomość tych wszystkich cech Boga może być osiągnięta nawet bez czytania Biblii, słuchania kazań czy uzyskania dyplomu z filozofii. Wszystko czego potrzebujemy to otworzyć nasze oczy (które dał nam Bóg), włączyć nasz umysł (który dał nam Bóg) i wsłuchać się w nasze sumienie (które dał nam Bóg).

§

„Niebiosa opowiadają chwałę Boga, a firmament głosi dzieło rąk jego. Dzień dniowi przekazuje wieść, a noc nocy podaje wiadomość” (Ps 19:2-3).

To subscribe to David Servant's periodic e-teachings, click here.


Wybacz, że tak długo czekałem, aby ci o tym powiedzieć » Otwórz oczy

Boga nie ma oraz inne nieprawdopodobne opowieści

ROZDZIAŁ PIERWSZY

 

Pisząc te słowa mam na dłoni bardzo nietypowy zegarek. Chociaż wygląda jak oryginalny Seiko, nie pochodzi z Japonii jak inne zegarki Seiko. Mój zegarek nie został zaprojektowany przez kogokolwiek ani nikt nie pracował przy składaniu go. Mój zegarek Seiko po prostu się wydarzył.

Pozwól, że Ci o tym opowiem.

Kilka lat temu, latem, szedłem boso plażą w północnym Oregonie. Pogoda była doskonała, a widoki zapierały dech w piersiach. Wciąż pamiętam obraz okazałych wybrzeży skalistych oraz masywne klify opierające się prądom rozkołysanego oceanu.

Znalazłem wygodne miejsce, usiadłem na ciepłym piasku i oparłem się u podstawy wysokiego klifu. Kiedy tam odpoczywałem wpatrując się w zachodzące słońce, mały kawałek skały oderwał się nagle od szczytu urwiska i zaczął spadać w moją stronę. (Później uświadomiłem sobie, że ten mały kamień musiał być bogaty w żelazo a także zawierać cynk. To, co stało się później było zdumiewającym przeżyciem. Ten mały kawałek skały spadł z doskonałą prędkością i we właściwym czasie, pod precyzyjnym kątem, tak, że przez przypadek z tych rozrzuconych części uformowały się idealnie: małe ząbki, sprężyny, młoteczki, podstawa i obudowa zegarka! Możecie sobie wyobrazić moje zdziwienie.

A chyba nawet bardziej niesamowite było to, że wiatr wiał w tak niecodzienny sposób, że wszystkie te doskonale ułożone kawałki wylądowały razem na plaży obok mnie. Patrzyłem w zadziwieniu jak spadały jeden na drugim w taki sposób, że zegarek poskładał się i od razu zaczął tykać! I nie tylko to – wskazówki zegarka po prostu ułożyły się na swoim miejscu tak, że wskazywały prawidłowy czas! Nie wierzyłem własnym oczom!

Najprawdopodobniej jeden kawałek oderwał się od skały i w niezwykły sposób uderzył w krzemień blisko ptasiego gniazda, znajdującego się na grani. W rezultacie iskra zapaliła gniazdo pełne słomy! Ogień stopił cynk oraz porcję miedzi z małej skały i uformował ciekły mosiądz, który zaczął kapać z góry na plażę. Kiedy tak kapał, kilka kropli po prostu spłynęło na właśnie uformowany zegarek, doskonale go powlekając.

Kiedy wpatrywałem się na ten błyszczący zegarek leżący na piasku obok mnie, nagle poczułem drżenie jakby małego trzęsienia ziemi. A zaraz potem, w pobliżu pojawiła się mała rysa u podnóża klifu.

Patrzyłem w osłupieniu jak roztopiona magma wylewa się z rysy i sączy się małą strużką w dół plaży aż do wody. Z powodu intensywnego gorąca magmy niektóre z krzemowych cząsteczek w piasku zmieszały się formując mały kawałek przezroczystego szkła. Zdumiałem się kiedy uświadomiłem sobie, że ten kawałek szkła idealnie pasuje na przednią część zegarka.

Ale zanim mogłem go dosięgnąć, fala z nadchodzącego przypływu zmyła brzeg i podniosła go. Ku mojemu zaskoczeniu morska piana delikatnie wywróciła szkiełko na zegarek i ten wskoczył idealnie na miejsce!

Byłem pełen zachwytu widząc te wszystkie zbiegi okoliczności dziejące się na moich oczach. Ale to nadal nie wszystko.

O dziwo, krowa która w jakiś sposób musiała uciec ze swojego pastwiska, przywędrowała na plażę. Ku mojemu zupełnemu zadziwieniu, kiedy stanęła przede mną, nagle dostała ataku serca i zmarła. Kiedy zwierzę wydało swój ostatni oddech, wylądowało na dwóch ostrych kawałkach skały wystających z piasku.

Ze zdumieniem patrzyłem jak dwa, takie same, cienkie kawałki skóry oderwały się od krowy. Ale to nie wszystko, obydwa paski skóry spadły w taki sposób, że przyłączyły się do mojego nowego zegarka z każdej z jego stron formując wspaniale wyglądający pasek.

Wiem, że trudno w to wszystko uwierzyć, ale widziałem to na własne oczy.

W końcu, byłem świadkiem jak sześć czerwonych mrówek maszerujących od pobliskiej skały, posłusznie wyjadło sześć małych dziurek, wszystkie w rzędzie, w jednym ze skórzanych pasków. Z tego oczywiście powstały precyzyjne otwory na mosiężną klamrę. Zapomniałem dodać, że klamra także uformowała się z kapiącego mosiądzu, który spadł w taki sposób, że doskonale pasował do paska od zegarka!

Teraz już wiesz, jak powstał mój zegarek.

Uwierzyłeś w moją historię? Oczywiście, że nie. Ja też w nią nie wierzę. Prawda jest taka, że mój Seiko został wyprodukowany w fabryce. Chociaż nigdy nie widziałem japońskich mężczyzn i kobiet, którzy zaprojektowali i złożyli go, jestem raczej pewny, że istnieją.

Jestem przekonany, że istnieją inteligentni projektanci oraz składający je, ponieważ mogę zobaczyć inteligentnie zaprojektowany i złożony produkt ich pracy. Twierdzenie, że mój zegarek „po prostu się wydarzył” jest irracjonalne i wymaga niespotykanej wiary, która przewyższałaby głos rozsądku. Jeśli szczerze wierzyłbym, że mój zegarek po prostu się wydarzył, byłbyś zmuszony wątpić w moją inteligencję. Prawdopodobnie wiesz już do czego zmierzam: Wiemy, że Bóg istnieje ponieważ On w widoczny sposób objawił to w swoim niesamowitym stworzeniu. Każdy, kto jest szczery sam ze sobą, musi przyznać, że Stwórca istnieje.

Bóg nie wierzy w ateistów

Isaac Newton był niewątpliwie jednym z najbardziej inteligentnych ludzi w swoich czasach i nadal jest szanowany przez naukowców. Kiedyś, używając globusa, skonstruował mały model naszego układu słonecznego, w taki sposób, że wszystko obracało się wokół jednej centralnej kuli. W tym nietypowym wynalazku dzięki pręcikom, zębatym kołom oraz paskom cały model układu planet jednocześnie krążył wokół modelu słońca. Nawet ich orbity były w pewnym stopniu proporcjonalne do orbit znanych dzisiaj planet w naszym systemie słonecznym.

Przyjaciel Newtona, agnostyk, kiedy zobaczył ten wynalazek wykrzyknął: „Newton, co za zadziwiający mały wynalazek! Kto go dla ciebie zrobił?”

Newton odpowiedział: „Nikt!”

„Jak to Nikt?”

„Nikt go dla mnie nie zrobił! On się po prostu wydarzył! Wszystkie te kółeczka, paseczki, pręciki i kule po prostu zebrały się razem i przez zbieg okoliczności wszystkie zaczęły kręcić się wokół swoich własnych orbit tak jak planety, które przedstawiają!”

Jego niewierzący przyjaciel zrozumiał wiadomość.

Według Gallupa, 94% wszystkich Amerykanów wierzy, że Bóg istnieje. 6% nie wierzy albo nie jest pewnym Jego istnienia. Jeśli wsadziłbyś te 6% do samolotu, który jest bliski spadnięcia na ziemię, większość stałaby się wierzącymi w Boga jeszcze zanim samolot uderzyłby o ziemię. A wszyscy pozostali uwierzyliby chwilę po swojej śmierci.

W rzeczywistości, każdy ateista czy agnostyk, który już zmarł jest teraz osobą wierzącą w Boga.

Proszę, jeśli jesteś jednym z tych 6% i dopóki jeszcze żyjesz, daj mi szansę przekonania cię o istnieniu Boga, zanim nie będziesz miał innego wyboru jak tylko uwierzyć!

Jeśli już wierzysz w Boga, pozwól mi wzmocnić twoje inteligentne przekonanie.

Boży przepis na jabłka

Czy zdarzyło ci się kiedykolwiek ugryźć chrupiące, jesienne jabłko i pomyśleć o tym, że większa część tego, co właśnie jesz to ziemia? To prawda. Jabłka, tak jak pozostałe owoce i warzywa, składają się przede wszystkim z substancji znajdujących się wewnątrz ziemi.

W jaki sposób te substancje, na przekór grawitacji, przedostają się do korzenia, pnia i gałęzi jabłonek? I skąd jabłonka wie, że ma uformować jabłka, a nie na przykład pomarańcze czy arbuzy? Dlaczego czasami przez przypadek nie urosną na jabłonkach cytryny?

Nie tylko jabłka są zbudowane z różnych substancji z ziemi, ale nawet sama jabłonka składa się głównie z nich – jej kora, liście, a nawet delikatne białe płatki kwiatów. Jak to możliwe?

A jeszcze bardziej nadzwyczajny jest fakt, że zapach kwiatów jest ziemią, która doświadczyła aromatycznej metamorfozy! Kiedy zdasz sobie sprawę z tego, co Bóg robi każdego dnia z naszą planetą, już nie tak trudno uwierzyć w historię o Adamie stworzonym z pyłu ziemi.

Prawdopodobnie wiesz, że jabłoń nie może produkować swoich owoców bez pomocy z zewnątrz. Ktoś zdecydował, że ta pokorna, szukająca nektaru do swego plastra pszczółka może niechcący zapylić kwiat jabłoni.

Ta mała pszczółka sama w sobie jest zadziwiająca. Kiedy odkryje drzewo pełne kwiatów, wraca do swojego ula i odbywa tajemniczy taniec. Ten pszczeli balet „oświeca” brzęczące audytorium i wszyscy lecą znając dokładnie kierunek oraz odległość do miejsca, gdzie czeka na nie nektar.

A jak to się dzieje, że jabłoń wie kiedy zakwitnąć? Kto zaprogramował ją, aby monitorowała temperaturę i czas dnia w taki sposób, aby nie kwitnąć zimą albo jesienią?

Ale najprawdopodobniej najbardziej zdumiewające w jabłonkach jest to, że: wewnątrz każdego owocu znajdują się małe banki informacji – my nazywamy je nasionami – które zawierają wszystkie sekrety niezbędne do tego, aby wyrosła kolejna jabłoń. Kto spośród ludzi byłby w stanie odkryć te tajemnice z pojedynczego jabłkowego nasiona?

Oczywiście, jabłoń nie jest jedynym dowodem na istnienie Stwórcy. Istnieje niezliczona ilość różnorodnych tajemnic pod słońcem i każda z nich kieruje naszą uwagę na niezwykłego Boga. On pozostawił swój podpis na wszystkim, co zaprojektował.

Inne „zbiegi okoliczności” w przyrodzie

W jaki sposób łosoś, po tym jak przepłynie trzy tysiące dwieście kilometrów (2000 mil) w otwartym morzu, znajduje rzekę, potem jej dopływ i w końcu strumień, gdzie się narodził, w którym tak jak jego przodkowie złoży swoje jaja? I co sprawia, że walczy on z wodnym żywiołem, aby powrócić do miejsca, którego nie widział przez lata i to tylko po to, by złożyć ikrę i szybko po tym umrzeć?

Woda, która tworzy kaskady ukrywa w sobie kilka tajemnic. Prawdopodobnie wiesz, że chodniki i mosty kurczą się, kiedy robi się zimno i rozszerzają się kiedy robi się cieplej. Ale dlaczego woda jak żadna inna substancja, rozszerza się tuż przed tym, jak zamarznie? Nikt nie wie dlaczego, ale dobrze, że tak się dzieje, bo w innym przypadku lód byłby bardziej gęsty niż woda i nie mógłby unosić się na wodzie.

A gdyby lód nie unosił się na wodzie, mógłby pójść na dno jeziora po tym, jak skrystalizowałby się na powierzchni. Kiedy nadeszłaby odwilż na wiosnę, część lodu z dna jeziora mogłaby pozostać zamrożona. Kiedy ta sytuacja powtórzyłaby się kilkakrotnie w trakcie kolejnych lat, ostatecznie każde jezioro leżące na północy, a potem każde jezioro leżące na południu, byłoby zamarzniętą bryłą. Ziemia weszłaby w permanentną i postępującą epokę lodowcową. W rezultacie, życie nie byłoby tak przyjemne ani na Bahamach, ani w żadnym innym miejscu.

Jestem szczęśliwy, że Bóg zaprojektował molekularną strukturę wody w nieco inny sposób niż zrobił to z wszystkim innym!

Jest tak wiele innych „zbiegów okoliczności” w przyrodzie, że można by napisać tomy książek, aby je wszystkie opisać.

Pomyśl przez chwilę o naszym Słońcu. Wygląda na duże, ale jest tak na prawdę o wiele większe niż możesz to sobie wyobrazić. Gdyby je wydrążyć, mogłoby pomieścić w sobie 1.300.000 takich planet jak Ziemia. Chociaż znajduje się około dziewięćdziesiąt trzy miliony mil stąd (150 mln km), możesz poczuć jego ciepło na swojej twarzy. Światło, które oświetla nasze dni, podróżuje z prędkością 186.000 mil (300 tys. km/s) na sekundę i zabiera mu to około 8 minut na dotarcie do nas od Słońca.

A co by się stało, gdyby Słońce znajdowało się bliżej? Musisz zapytać kogoś, kto był na najbliższej planecie od Słońca, na Wenus. Temperatura na powierzchni Wenus wynosi średnio 875 Farenheita (480 °C). Te osoby mówią, że turyści opalają się tam szybciej.

A co by się stało, gdyby Słońce było dalej? Na Marsie, następnej dalszej od Słońca planecie, wskaźnik rtęci pokazuje około minus 200 stopni Farenheita (-128 °C). Ludzie w Minnesocie naprawdę powinni liczyć swoje błogosławieństwa.

Mówiąc o odległościach – czy wiedziałeś, że także księżyc jest w oczywisty sposób umiejscowiony właśnie przez wzgląd na nas? Gdyby znajdował się odrobinę bliżej (relatywnie mówiąc), przypływy i odpływy mogłyby wszystko zniszczyć. Miami mogłoby być pod wodą 12 godzin dziennie w zależności od rosnących oddziaływań grawitacyjnych na Oceanie Atlantyckim. A kiedy przypływ by nadszedł, spowodowałby niepowstrzymaną falę.

Niezliczone inne fenomeny – od prędkości, z jaką obraca się Ziemia do specyficznej średnicy Ziemi – pokazują, że Ktoś troskliwie obliczył, co jest potrzebne, aby istniało życie na naszej planecie. Szczerze mówiąc, ludzie inteligentni nie mogą schować głowy w piasek i udawać, że te fakty nie istnieją. W rzeczywistości, nie musimy patrzeć dalej niż na nasze własne ciała, aby zobaczyć wystarczający dowód na własnoręczne dzieło Boga.

Niezwykła ludzka maszyna

Ciało ludzkie jest zbudowane z setek trylionów fantastycznie złożonych komórek. Każda komórka zawiera zorganizowaną grupę molekuł, które są same w sobie wysoko ustrukturyzowane i złożone.

Każde jądro komórki zawiera nić identycznego kodu, który naukowcy nazywają DNA. Jest to dziedziczny układ molekuł, który instruuje każdą komórkę w ciele, jaką ma funkcję. Szacuje się, że jeśli instrukcje z każdej nici DNA byłyby przepisane, zajęłyby tomy składające się z tysiąca sześciuset stron.

Pomyśl o tym. Twoje ciało mogłoby być odtworzone z informacji zawartych w pojedynczej komórce!

Nici DNA są cieńsze niż jedna trylionowa cala, ale gdybyśmy je rozwinęli to okazałoby się, że każda komórka zawiera nić, która rozciągnięta zajęłaby około 2 yardów (1,8 m). Gdyby wszystkie DNA w twoim ciele zostały złączone, zajęłyby odległość od Ziemi do Słońca ponad 800 razy!

Każda komórka w twoim ciele ma przypisaną określoną rolę. Skupmy się przez chwilę na komórkach w twoim oku. Jak to jest możliwe, że możesz czytać te słowa? To wymaga miliona cudów.

Wewnątrz twojej gałki ocznej znajduje się około 107.000.000 komórek. Około 7 milionów z nich to słupki, których używasz, aby widzieć w dzień. Są wrażliwe na kolor i dlatego możesz dostrzegać tysiące różnych odcieni. Kolejne 100 milionów to pręciki, których używasz, aby widzieć w przygaszonym świetle. Nie są one wrażliwe na kolory, dlatego w nocy rzeczy wydają się być czarno-białe.

Kiedy światło wpada do oka, soczewki załamują odwrócony obraz na pręciki i słupki. Te obrazy są następnie przekładane na małą elektroniczną wiadomość, która podróżuje przez 500.000 neuronów i ścieżek nerwowych, aby zanieść informację do mózgu.

Komputer w twojej głowie, który otrzymuje jednocześnie miliony danych, łączy je z nieco innymi danymi z drugiego oka i buduje jeden trójwymiarowy obraz. Wtedy twój umysł obraca obraz tak, że wszystko co ma być na górze jest na górze, a co na dole jest na dole i w jakiś sposób obraz jest ukończony!

Powierzchnia oka zawsze musi być wilgotna, więc umysł monitoruje jego suchość i wysyła sygnał aktywujący powieki oka, kiedy jest to potrzebne. Człowiek może mrugać 3 biliony razy podczas swojego życia i aby to zrobić nie musi świadomie tego planować. Ponadto, każda komórka w twoim ciele w tej chwili, oprócz mózgu i komórek nerwowych, była wymieniona w ciągu ostatnich 10 lat. Mówiąc prawie dosłownie, nie jesteś osobą, którą byłeś. Zostałeś wymieniony! I każda komórka zawiera identyczny kod DNA, który odziedziczyłeś podczas poczęcia, kiedy składałeś się tylko z dwóch komórek.

Te dwie komórki dzieliły się i podwajały aż do momentu, kiedy zacząłeś ważyć 3 kilogramy (ok 7 funtów). Jesteś najbardziej złożonym gatunkiem, jaki Bóg kiedykolwiek stworzył ze zintegrowanymi układami: krążenia, gruczołowym, trawiennym, nerwowym, odpornościowym, szkieletowym, limfatycznym, oddechowym, mięśniowym i rozrodczym!

Ślepa wiara ateizmu

Mówiąc o zapłodnieniu, jestem zawsze smutno rozbawiony kiedy czytam sceptyczne wątpliwości o niepokalanym poczęciu Jezusa Chrystusa.

Oni mówią: „Jak takie poczęcie jest możliwe?”

Ja mówię: „Jak jakiekolwiek poczęcie jest możliwe?”

W momencie zapłodnienia, rozwoju i narodzin dziecka ma miejsce milion pojedynczych cudów! Dlaczego ktokolwiek miałby wątpić w niepokalane poczęcie tylko dlatego, że Bóg wyeliminował w jednym momencie jeden cud – z milionów cudów koniecznych przy narodzinach każdego dziecka?

Niepokalane poczęcie nie było trudniejsze dla Boga niż jakiekolwiek inne narodziny; w rzeczywistości mogło być nawet odrobinę łatwiejsze, bo wymagało o jeden cud mniej. Osobiście, chciałbym spotkać kogoś, kto prosto może wyjaśnić skąd dziecko, które urodziło się 5 minut temu wie, jak należy jeść z piersi matki.

Obecnie ateiści okazują więcej wiary niż większość zagorzałych fanatyków religijnych. Aby uważać, że Boga nie ma trzeba mieć więcej wiary niż twierdząc, że Bóg istnieje, ponieważ wszystkie dowody muszą być pominięte. Ateizm jest uosobieniem ślepej wiary.

Dlaczego niektórzy ludzie pozostają nieugiętymi ateistami w świetle tak wielu dowodów, które stoją w sprzeczności do ich przekonań? Po prostu dlatego, że są wystarczająco mądrzy, aby wiedzieć, że jeśli Bóg istnieje, to nie powinien być ignorowany. Jeśli On nas stworzył, to ma prawo mówić nam, jak powinniśmy żyć.

Mam nadzieję, że od kiedy zacząłem ten rozdział, ten mały procent niewierzących zmniejszył się, i jesteśmy gotowi, aby przejść do następnego rozdziału.

§

„Wobec braku jakichkolwiek innych dowodów, istnienie samego kciuka wystarczyłoby, aby mnie przekonać o istnieniu Boga.” Isaac Newton

Wstęp

„Skoro Bóg mnie kocha, dlaczego spotyka mnie tak wiele zmartwień i trosk?”

„Co takiego uczyniłem, żeby sobie zasłużyć na te kłopoty? Czy to Bóg przywołuje mnie do porządku, a może atakuje mnie diabeł?”

„Czy Bóg chce mnie czegoś nauczyć przez to wszystko?”

Czy powyższe pytania brzmią ci znajomo? Jeśli kiedykolwiek zadawałeś sobie powyższe pytanie, ta książka z pewnością ci pomoże. Napisałem ją bowiem z myślą o tobie!

Podążanie za Jezusem nie gwarantuje nam drogi bez przeszkód. Czasem doliny okazują się być głębokie. Pojawiają się także góry, na które musimy się wspiąć czy rzeki, przez które musimy się przeprawić. Przeszkody na drodze wystawiają naszą wiarę na próbę, a Bóg nie obiecuje nam życia pozbawionego prób. Wszyscy byliśmy wystawiani na próby i z pewnością nie jesteś pierwszą osobą, która zadaje Bogu pytania jak te powyżej. Ludzie pytają: “Dlaczego ja, Boże?” od bardzo dawna.

Niektórzy dociekliwi to znane osobistości z Biblii, o których Pismo bez usprawiedliwienia mówi, że byli wystawiani na próby. Tak naprawdę Biblia wspomina o tym, że Bóg wystawia ludzi na próby w ponad trzydziestu pięciu różnych jej fragmentach. Mimo tego, że ci ludzie już nie żyją i nie ma ich z nami, Bóg który wystawiał ich na próby nadal ma się dobrze i żyje pośród nas, a wiemy, że On się nie zmienia (Jeśli jesteś doskonały nie ma wówczas żadnej potrzeby do zmiany). Bóg także i dziś wystawia ludzi na próby i nikt nie jest z nich wykluczony.

Wspólnie zatem będziemy studiowali co na ten temat mówi Biblia. Uwydatniam słowo Biblia, ponieważ istnieje całe mnóstwo ludzkich filozofii, które próbują wytłumaczyć trudności naszego życia. Jestem jednak przekonany, że najbezpieczniejszym przewodnikiem odnośnie życia jest te, przekazane nam przez Tego, który stworzył na naszej planecie życie. Wierzę, że podczas studiowania Jego Słowa, znajdziesz wiele satysfakcjonujących, biblijnych odpowiedzi na twoje pytania.

Muszę jednak przyznać, że nie znam odpowiedzi na wszystkie pytania. Tylko Bóg wie wszystko i oczywistym jest, że pewne rzeczy pozostawił niewyjawione (Pwt. 29:29). Mogę ci jedynie przekazać, co wyjawia nam Biblia. Proszę cię jednak o to, abyś nie przestawał czytać ze względu na przedstawioną przez mnie powyżej uwagę. Biblia dostarcza nam obszernej wiedzy dotyczącej Bożych prób, a prawda cię „wyzwoli” (J 8:32), tak jak obiecał Jezus.

Na kolejnych stronach zaprezentuję wiele Biblijnych konceptów, które mogą rzucić wyzwanie dobrze obwarowanym przekonaniom niektórych moich czytelników. Jestem w pełni świadomy tego, że ci członkowie ciała Chrystusa, którzy w tym momencie nie mają przekonania co do tego, że Bóg kogokolwiek wystawia na próby oraz tych trzymających zupełnie inne przekonania dotyczące suwerenności Bożej, będą bez wątpienia zirytowani częściami tego, co napisałem.

Chciałbym jednak, aby zrozumieli, że piszę jako osoba, kiedyś wierząca w to samo, w co oni wierzą teraz (przynajmniej do pewnego stopnia). Nie dotarłem do wniosków zamieszczonych w tej książce w jeden wieczór, a raczej siłowałem się przez wiele lat z wieloma wersetami, które były w sprzeczności z moją oryginalną teologią. Ostatecznie musiałem jednak podnieść moją flagę pokonany i przyznać: „jeśli chcę twierdzić, że wierzę w to, co jest zapisane w Biblii, lepiej będzie jeśli zaakceptuję dokładnie to, co mówi Biblia, a nie to, co niektórzy twierdzą, że Biblia mówi”. Mam nadzieję, że i ty będziesz miał odwagę uczynić podobnie.

Jeśli obecnie nie wierzysz w to, że Bóg wystawia nas na próby, moją modlitwą jest to, by Bóg obdarował cię łaską do przeczytania tej książki z otwartym umysłem. Przeczytaj ją powoli i uważnie. Weź pod uwagę te wersety, które cytuję, ponieważ wysuwam swoje argumenty, używając ponad trzystu odniesień do Pisma. Tylko wówczas gdy jesteśmy otwarci na zmiany, nasz sposób myślenia może się zmienić.

Nie myśl nawet przez chwilę, że próbuję cię okraść z twojej wiary czy napełnić cię zwątpieniem, wręcz przeciwnie twoja wiara w Boga zostanie ogromnie wzmocniona.

Moją modlitwą jest to, aby Bóg zmieniał twoje życie podczas czytania tej książki oraz abyś mógł jeszcze lepiej dostrzec Boże działanie w twoim życiu, pamiętając, że „Ten, który zapoczątkował w Tobie dobre dzieło, dokończy je do dnia Chrystusa Jezusa” (Flp 1:6). Modlę się także o to, abyś był jeszcze lepiej przygotowany na to, by stanąć w dniu Sądu Chrystusa, kiedy to każdy z nas zda sprawozdanie z własnego życia i abyś, miejmy nadzieję, usłyszał wówczas słowa, które usłyszy każdy prawdziwy uczeń Chrystusa: „Dobrze uczyniłeś, dobry i wierny sługo!”.

David Servant

To subscribe to David Servant's periodic e-teachings, click here.


Boże Próby » Wstęp