Uświęcenie: doskonalenie w świętości

Rozdział 8

 

Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie (Mt 11:28-30).

Ten fragment jest wykorzystywany w wielu kazaniach ewangelizacyjnych i chyba nikt nie zaprzeczy, że jest to zaproszenie do zbawienia. Jezus oferuje wytchnienie zmęczonym. Nie chodzi tu o fizyczny odpoczynek dla tych, którzy są fizycznie zmęczeni, a raczej odpoczynek dla duszy (w. 29), która jest obciążona grzechem i winą. Oferował zbawienie. W jaki sposób możemy je przyjąć? Jezus powiedział, że przez wzięcie na siebie Jego jarzma.

Antynomiści uważają, że Jezus prawdopodobnie nosi podwójne jarzmo, które chce dzielić z nami. Dowodem na taką interpretację są słowa Jezusa, kiedy mówi: “Moje jarzmo”, wskazując, że musi to być jarzmo wokół Jego szyi. I oczywiście – tak zapewne myśli antynomista – Jezusowi nie mogło chodzić o przeniesienie tego jarzma ze swego karku na mój, więc to On dźwiga podwójne, które jest przeznaczone dla dwóch wołów! Chce zatem, abyś był “połączony jarzmem” z Nim przez wiarę; nierozerwalnie złączeni razem w naszej podróży do nieba.

To jest naciągana interpretacja, całkowicie mija się z celem. Mowa Jezusa o jarzmie jest symboliczna i odnosi się do poddania się Jego autorytetowi. On nie nosi podwójnego jarzma na swojej szyi, którym chce się dzielić. On, Mistrz, trzyma jarzmo w swych rękach, stojąc przed całkiem dzikim wołem, który pracuje pod ciężarem winy, połączony jarzmem z grzechem. Do niego Jezus woła: “jeśli chcesz odpocząć, jest tylko jeden sposób. Weź Moje jarzmo na siebie. Ja chcę być twoim Mistrzem, lecz ty podejmujesz decyzję, żeby się Mi poddać. Zostań moim uczniem; ucz się ode Mnie, a wielki ciężar spoczywający na twojej duszy zostanie zabrany. Moje granice będą cię chronić, jeśli je uznasz, będzie ci łatwiej żyć, ponieważ Mój Święty Duch będzie cię wspierał w tym, byś był mi posłuszny i szanował wyznaczone granice. Gdy już raz uwierzysz w moją bezwarunkową miłość do siebie i poddasz się Mojemu panowaniu, odrodzisz się duchowo i wtedy zobaczysz, jak dobre są moje przykazania, a przestrzeganie ich nie będzie dla ciebie uciążliwe” (p. 1J 5:3). Takie jest konsekwentne przesłanie zbawienia Jezusa.

Noszenie jarzma symbolizuje ograniczenie wolności, wejście pod autorytet kogoś innego. W Piśmie Świętym obraz jarzma przewija się często. Ci, którzy naprawdę wierzą Jezusowi, poddają się Jego autorytetowi. Jarzmo jest zakładane wołu w jednym celu: aby uzyskać posłuszeństwo zwierzęcia. Ono nie wie, czego jego mistrz chce od niego, lecz poddaje się jego woli. Jest gotowe do pracy.

Definicja uświęcenia

Zastanówmy się, czym jest uświęcenie, wzrastanie w świętości przeżywane przez tych, którzy narodzili się na nowo. Być uświęconym oznacza: “być oddzielonym do świętego użytku”. Jest to słowo, które w piękny sposób opisuje Boży plan dla każdego człowieka, który uwierzył Bogu. Nowy Testament używa tego słowa w czasie przeszłym i teraźniejszym. Wierzący ”zostali uświęceni” oraz ”są uświęcani”. Czas przeszły ujawnia Boży zamiar – On przebaczył nam nasze grzechy i dał nam swego Ducha Świętego, aby nas oddzielić do uświęcenia

[1]

. Czas teraźniejszy wskazuje na stały proces im bardziej poznajemy Jego i Jego miłość do nas, tym bardziej On daje nam szanse pracować dla siebie

[2]

.

Dla tych, którzy tak naprawdę nie uwierzyli Bogu jest to tylko teoria. Jednak wielu jest przekonanych, że zostali usprawiedliwieni w Chrystusie, choć dalej prowadzą życie nieświęte. W Piśmie Świętym jest zapisane, że wraz ze sprawiedliwością przychodzi uświęcenie:

Ale wy dzięki niemu jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i poświęceniem, i odkupieniem (…) A takimi niektórzy z was byli; aleście obmyci, uświęceni, i usprawiedliwieni w imieniu Pana Jezusa Chrystusa i w Duchu Boga naszego (1Kor 1:30; 6:11, podkreślenia dodano).

Jan napisał:

Jeżeli wiecie, że jest sprawiedliwy, wiedzcie też, że każdy, kto postępuje sprawiedliwie, z niego się narodził (…) Dzieci, niech was nikt nie zwodzi; kto postępuje sprawiedliwie, sprawiedliwy jest, jak On jest sprawiedliwy (1J 2:29; 3:7).

Wielu chrześcijan chętnie słucha kazań, z kategorii uświęcenia. W tych kazaniach mówcy zachęcają słuchaczy do oddania wszystkich dziedzin życia panowaniu Chrystusa. Niemniej, słuchanie kazań staje się sztuką samą w sobie, ponieważ ci ludzie często w ogóle nie mają zamiaru oddać czegokolwiek ze swojego życia pod panowanie Jezusa, a w szczególności tego, co wymaga wyrzeczenia. Jednak obłudnie przekonują sami siebie, że jest jakaś zaleta w słuchaniu tych kazań, nie zważając na to, czy one coś zmieniają w ich życiu, czy nie. Jakub ostrzegał przed takim podejściem: “Lecz bądźcie wykonawcami Słowa, a nie tylko słuchaczami, oszukującymi samych siebie” (Jk 1:22).

Słuchacze, którzy nie wykonują tego, co jest zapisane w Piśmie Świętym, oszukują samych siebie, chociaż myślą, że są zbawieni, to tak naprawdę nie są. Tacy chrześcijanie są często przyczyną frustracji wielu pobożnych pastorów, którzy dziwią się, że ludzie z ich zborów się nie zmieniają i że świętość tych osób nie wzrasta. Taki stan rzeczy wynika stąd, że ludzie ci nie zgodzili się na Boże ograniczenia w swoim życiu, ,nie wzięli na siebie jarzma Jezusa, bo nie narodzili się na nowo. Oni myślą, że narodzili się na nowo, ponieważ kiedyś pomodlili się modlitwa zbawienia, bo zbawienie jest z Łaski, a nie z uczynków. Jednak ich życie nie może się zmienić, ponieważ nie oddali go tak naprawdę Jezusowi. Wszelkie próby przekonania ich do zachowania się bardziej na wzór Chrystusa będą nieskuteczne, póki nie zechcą dobrowolnie oddać swego życia Bogu.

Początkiem uświęcenia jest decyzja, że oddam swoje życie Bogu we władanie; uświęcenie może nastąpić jedynie wtedy, gdy poddamy się Bogu i Jego prawu. Gdy podejmiemy swoją decyzję i oddamy Bogu władzę nad naszym życiem, Bóg nauczy nas rozpoznawać Jego wolę oraz duchowe prawdy, to właśnie jest proces uświęcenia. Najpierw zakładamy jarzmo Chrystusa; następnie uczymy się od Niego, jak sam powiedział (Mt 11:29). “Wzrastamy w łasce i poznaniu naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa” (2P 3:18, podkreślenia dodano).

Początkowo trudno nam rozpoznać Bożą wolę oraz Boże działanie, nie zdajemy sobie też sprawy z tego, ile zmian w naszym życiu pociągnie ta decyzja, lecz, jak napisał Paweł, “dochodzimy do tego, co jest miłe Panu” (Ef 5:10). To dlatego modlitwa Pawła za Koryntian jest prośbą, aby wzrastało ich duchowe poznanie i wiedza

[3]

. Dlatego też Paweł często zwraca się w swoich listach bezpośrednio do czytelników: “Czyż nie wiecie, że… ?”

[4]

. Paweł wiedział, że gdyby Koryntianie znali teologiczne prawdy, takie jak fakt, że ich ciała są świątyniami Ducha Świętego, zachowywaliby się inaczej. Stąd ważne jest, by chrześcijanie modlili się o umiejętność poznania prawdy i dzięki tej prawdzie wzrastali duchowo. Dzięki pragnieniu lepszego poznania Bożej miłości i duchowych tajemnic, chrześcijanie chętnie studiują Pismo Święte. Mają też do pomocy w tej nauce ludzi, których Bóg powołał do nauczania Słowa. Tego Jezus chce, powiedział: “Idźcie więc i czyńcie uczniami (…) ucząc ich przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem (Mt 28:19-20). Prawdziwe uczniostwo to uczenie się Bożych prawd.

Zmierzając do doskonałości

W Drugim Liście do Koryntian Paweł napisał: “Mając tedy te obietnice, umiłowani, oczyśćmy się od wszelkiej zmazy ciała i ducha, dopełniając świątobliwości swojej w bojaźni Bożej” (2Kor 7:1). My, ludzie wierzący Bogu, niekoniecznie jesteśmy doskonali, choć zdarza się, że do tego przekonują nas ekstremiści. Bywa, że upadamy, grzeszymy, pomimo wiary i relacji z Bogiem. Oczyszczanie życia jest procesem, który trwa. List Pawła należy rozważać w kontekście całego Nowego Testamentu. Pomimo upadków, ci, którzy naprawdę wierzą Bogu, stają się sprawiedliwi. Należy podkreślić, że Paweł nie zachęca do tego, aby czytelnicy zaczęli zachowywać się w sposób święty, lecz raczej ponagla ich do tego, aby doskonalili swoją świętość. Można doskonalić tylko to, co się posiada. Jego słowa sugerują, że prawdziwi korynccy chrześcijanie już starali się żyć życiem świętym, a ich świętość wymagała doskonalenia. Tym jest biblijne uświęcenie – doskonaleniem świętości. Te słowa pomogą nam również zrozumieć, że procesu uświęcenia w naszym życiu Bóg nie wykonuje poza nami, lecz współdziała z nami w tym procesie. My musimy oczyszczać siebie ze złych przyzwyczajeń, nawyków, myśli i zachowań. Autor Listu do Hebrajczyków mówi: “Dążcie (…) do uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana” (Hbr 12:14). Bóg nie gwałci naszej woli, czeka aż sami podejmiemy suwerenną decyzję, by Mu uwierzyć, a w konsekwencji tej decyzji i relacji z Bogiem ponosimy odpowiedzialność za proces uświęcenia, jak jest to napisane w Piśmie Świętym

[5]

.

Z drugiej strony, pamiętajmy, że uświęcenie jest procesem, w którym współuczestniczy Bóg. Paweł napisał również: “Mając tę pewność, że Ten, który rozpoczął w was dobre dzieło, będzie je też pełnił aż do dnia Chrystusa Jezusa” (Flp 1:6). O tej równowadze Paweł pisze w Liście do Filipian:

Przeto, umiłowani moi, jak zawsze, nie tylko w mojej obecności, ale jeszcze bardziej teraz pod moją nieobecność byliście posłuszni; z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie. Albowiem Bóg to według upodobania sprawia w was i chcenie i wykonanie (2:12-13, podkreślenia dodano).

Paweł pisał o ludziach, którzy uwierzyli Bogu i żyli życiem świętym, nawet, gdy Paweł był nieobecny we wspólnocie. Oczywiście Bóg, skoro Go zaprosili do swojego życia, działał w nich poprzez Ducha Świętego, a oni pogłębiając swoją relację z Bogiem, chcieli współpracować z Nim ku dobremu w ich życiu. Uświęcenie odbywa się przy naszej współpracy z Bogiem.

Proces uświęcenia

Zastanówmy się, jak przebiega proces uświęcenia, jak Bóg współdziała w tym procesie z człowiekiem. Zacznijmy od początku.

Oczywiście, Bóg zajmuje się człowiekiem na długo przed tym, zanim dany człowiek podejmie decyzje, że odda Mu swoje życie. Bóg opracował plan zbawienia ludzi, a Jego Syn ten plan wypełnił, umierając za nasze grzechy i zmartwychwstając. Bóg często stawia na drodze człowieka innych ludzi, którzy działając w Jego imieniu, pobudzają go do potrzeby nawiązania relacji z Nim. Ta relacja zaczyna się, kiedy pojawia się w nas przekonanie o naszych grzechach i potrzebie zbawienia.

Kiedy pojawia się przekonanie o grzechach, należy dokonać wyboru, co z tym zrobić. Odpowiedzią z naszej strony, jeśli szukamy relacji z Bogiem, jest pokuta za grzechy i wiara, że Jezus uwolnił nas od kary

[6]

. Tak więc pokuta i wiara stanowią naszą odpowiedzialność.

To pokuta – odwrócenie się od naszych grzechów – jest jednocześnie zaproszeniem dla Boga, by podjął pracę nad naszym życiem. Jego Duch święty wykonuje w nas pracę, łamiąc okowy grzechu. Duch, zagłuszony grzechami, rodzi się na nowo, na podobieństwo Chrystusa i zaczyna się proces, w którym stajemy się nowymi stworzeniami w Nim (p. 1P 1:3; Ef 4:24; 2Kor 5:17). Bóg staje się naszym duchowym Ojcem.

W wyniku tego procesu pojawia się coraz większa chęć stawania się świętym, bo Bóg, z którym mamy relację jest Święty. W Piśmie Świętym w wielu miejscach

[7]

czytamy, że: cudzołóstwo, wszeteczeństwo, niemoralność, nieczystość, zmysłowość, zniewieściałość, homoseksualizm, pożądanie, złodziejstwo, oszustwo, pijaństwo, hulanki, przeklinanie, wrogość, walki, zazdrość, wybuchy gniewu, kłótnie, rozdwojenie, podziały, zawiść, bałwochwalstwo, czary, morderstwo i kłamstwo, nie są owocami świętości.

Nie jest prawdą, że ktoś, kto uwierzył Bogu nie może popełnić któregoś z tych grzechów. Bóg każdego z nas wyposażył w wolną wolę i nie zabiera jej z chwila naszego nawrócenia. Jednak, kiedy mamy relacje z Bogiem, pojawia się w nas wewnętrzny opór przed zachowaniami, które naszego Boga ranią. W ten sposób wzrasta w nas umiejętność przeciwstawiania się pokusom. Jeśli jednak nie uda się wytrwać i ulegamy pokusie, pojawia się żal, dopóki nie wyznamy swego grzechu Bogu. Jednak trwanie, życie w tych grzechach jest dowodem, że człowiek, który to robi, nie odziedziczy królestwa Bożego, przed czym Pismo ostrzega wielokrotnie.

Czy wszystkie grzechy są takie same w oczach Bożych?

Niektórzy twierdzą, że wszystkie grzechy są jednakowe. To tak, jakby mówili, że nałogowe trwanie w jednym z wymienionych wyżej grzechów, jest porównywalne z jednorazowym upadkiem. Być może jest to logiczne, lecz w niczym nie zmienia wymienionej listy grzechów, ani nie wzmacnia argumentów przeciw moim rozważaniom. Jeśli wszystkie grzechy są jednakowe w Bożych oczach, to musimy znacznie rozszerzyć listę grzechów wyłączających z udziału w Królestwie i włączyć do niej każdy grzech i w ten sposób dojść do wniosku, że nikt tak naprawdę nie jest zbawiony! Jednak, na szczęście, niewdzięczność, zmartwienie i spanie w czasie kazań nie znalazły się na listach grzechów z listów Pawła, które wyłączają z udziału w Królestwie!

Oczywiście, że w oczach Bożych, wszystkie grzechy są jednakowe. Jezus mówił o mniejszych i (przez implikację) większych przykazaniach (p. Mt 5:19). Mówił o większym grzechu i (przez implikację) mniejszym grzechu (p. J 19:11). Uważał jedno przykazanie za największe i pierwsze (Mt 22:38), a następne jako drugie względem tego. Wspomniał o jednym grzechu, którzy jest nieprzebaczalny (p. Mt 12:31-32). Napominał faryzeuszy, którzy lekceważyli “to co ważniejsze w zakonie; sprawiedliwość, miłosierdzie i wierność” na korzyść mniej ważnych jak dziesięcina (Mt 23:23, podkreślenia dodano).

Jednak Prawo Mojżeszowe wskazuje, że jedne grzechy są większe, a inne nie. Pewne niektóre zachowania są obłożone większą karą. Wiemy również, że pierwszych dziesięć przykazań, a nie dwanaście czy czterdzieści, są dla Izraela przykazaniami specjalnej wagi. To wskazuje na fakt, że Bóg uważa niektóre przykazania za ważniejsze od innych.

W ósmym rozdziale Księgi Ezechiela czytamy, że Pan pokazał Ezechielowi cztery kolejne sceny, które ujawniały szczególne grzechy występujące w Izraelu. Każdy z nich Bóg nazwał większą obrzydliwością od poprzedniej.

Apostoł Jan stwierdził, że jest taki grzech “który nie prowadzi do śmierci” i taki, który “prowadzi do śmierci” (1J 5:16-17).

Widać wyraźnie, że nie wszystkie grzechy są jednakowe w oczach Bożych. Wszystkie grzechy oddzielają nas od Boga i wszystkie grzechy zasmucają Boga, lecz nie każdy grzech zasmuca Go jednakowo. Wszyscy wiedzą, że zarówno zamordować jak i policzyć się z kimś

jest złem, niemniej każdy wie, że to pierwsze jest znacznie poważniejsze niż drugie.

Początkowa i stale postępująca przemiana

Jeśli uwierzyłeś Bogu, oddałeś Mu swoje życie, Bóg sam zaczął czyścić twoje życie z zachowań, które najbardziej Go ranią. Doświadczyłeś początkowej przemiany, lecz Bogu to nie wystarcza. Jego celem dla ciebie jest doskonałość, możesz więc spodziewać się stałej przemiany. Ilustruje to poniższy rysunek:

————–Insert Chart Here———-

Po lewej stronie, 2/3 wykresu, cała ludzkość jest podzielona na dwie grupy: zbawionych i niezbawionych. Oczywiście, nie istnieją żadne inne kategorie, jesteś albo w jednej, albo w drugiej.

W miarę przemieszczania się z lewej strony na prawo, następuje postęp od perfidii do świętości. Kategoria NIEZBAWIENI obejmuje ludzi, którzy są najbardziej perfidni (skrajnie po lewej stronie) oraz równie źli.

Idąc na prawo, przechodzisz grubą kreskę, która reprezentuje nawrócenie i nowe narodzenie. Gdy ją przekroczysz, znajdujesz się między zbawionymi. Niemniej zbawieni po lewej stronie są mniej święci niż ci, którzy przeszli bardziej na prawo. Nie wszyscy chrześcijanie są jednakowo święci.

Mimo wszystko, zmiana, która następuje po przekroczeniu linii, jest ogromna i dlatego linia nawrócenia jest tak gruba. Nie ma cienkiej linii między zbawionymi a niezbawionymi. Apostoł Jan napisał, że jest oczywiste, kto jest zbawiony, a kto nie (p. 1J 3:10).

Osoba zbawiona jest uświęcana przez współpracę z Duchem Świętym, przesuwa się ku prawej stronie, coraz bliżej prawej części wykresu, opisanej jako DOSKONAŁOŚĆ. Oczywiście, obecnie tylko Bóg jest doskonały.

Zwróć uwagą, że pod kolumną NIEZBAWIENI, zamieściłem listę grzechów. Trwanie w tych grzechach jest dowodem tego, że człowiek nie narodził się na nowo. W Piśmie Świętym jest o tym mowa.

Po kolumną ZBAWIENI wyliczyłem owoce Ducha i kilka odpowiednich wersów. Owoce mogą rosnąć i dojrzewać, podobnie jest z owocem Ducha w naszym życiu. Możemy wzrastać w miłości, pokoju, cierpliwości itd.

Mam nadzieję, że opis z kolumny NIEZBAWIENI nie dotyczy ciebie. Jeśli dotyczy, musisz pokutować i uwierzyć w Jezusa, przekraczając linię nawrócenia. Jeśli zrobisz to, natychmiast narodzisz się na nowo i przeżyjesz Bożą wstępną przemianę.

Gdy już raz narodzisz się na nowo, Bóg na różne sposoby, które prześledzimy, wykonuje stałą pracę przemiany w nas. Niemniej, najpierw musimy zrozumieć to, że powodzenie Bożego działania jest bardzo mocno uzależnione od naszej współpracy. On niczego nie wymusza na naszej wolnej woli, a z drugiej strony daje nam mnóstwo motywacji, by z Nim współpracować.

Co motywuje nas do walki z grzechem i do tego, abyśmy stawali się coraz bardziej podobni do Jezusa? Istnieją co najmniej trzy motywacje, w które Bóg nas zaopatruje: miłość, nadzieja i bojaźń. Wszystkie są uzasadnione i biblijne. Mówiąc bardziej szczegółowo, są to: (1) miłość do Boga, (2) nadzieja nagrody, (3) bojaźń kary.

Miłość do Boga

Posłuszeństwo wyrastające z miłości wydaje się być najwyższą formą posłuszeństwa, taką, w której Bóg ma największe upodobanie. Ideałem jest, abyśmy byli posłuszni Bogu, ponieważ Go kochamy – każdy prawdziwy wierzący realizuje to w pewnym wymiarze. Jezus mówił o tego rodzaju posłuszeństwie miłości:

…jeśli mnie miłujecie, przykazań moich przestrzegać będziecie (…) Kto ma przykazania mój i przestrzega ich, ten mnie miłuje; a kto mnie miłuje tego też będzie miłował Ojciec i Ja miłować go będę, i objawię mu samego siebie (J 14:15.21).

Podobnie pisał Apostoł Jan:

Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe (1J 5:3).

Jak możemy nie kochać Boga, jeśli rozumiemy to, co dla nas zrobił? Jak możemy nie czuć wdzięczności za Jego zdumiewające wyrzeczenie się siebie dla nas? Jak możemy nie starać się podobać Temu, który kocha nas tak bardzo?

Wyobraźmy sobie takie zdarzenie, że przechodzisz ulicę na ruchliwym skrzyżowaniu i przez nieuwagę wchodzisz pod nadjeżdżający autobus. Jakiś przechodzień rzuca się naprzód z trudnością wypychając cię, ale sam zostaje potrącony. Natychmiast zostaje zawieziony do szpitala, gdzie okazuje się, że do końca życia będzie przykuty do wózka inwalidzkiego.

Czy nie odczuwałbyś długu wdzięczności dla tego, kto uratował cię, płacąc za to tak wysoką cenę? Czy nie czułbyś się zobowiązany do odwzajemnienia się, choć to nie byłoby możliwe? Miłość do kogoś, kto okazał tak wiele miłości, motywowałaby cię do zrobienia czegoś, co mogłoby sprawić mu przyjemność. Gdyby czegoś chciał, zrobiłbyś wszystko, co możliwe, aby spełnić jego pragnienie. Podobnie jest z tymi, którzy uwierzyli Jezusowi. Nic nie mogą poradzić na to, kochają Go i dlatego, że Go kochają, starają się usilnie o to, aby się Jemu podobać poprzez swoje posłuszeństwo.

Nadzieja nagrody

Drugą motywacją, jakiej Bóg udziela tym, którzy są Mu posłuszni, jest nadzieja nagrody. Oczywiście, zbawienie jest udzielane z Bożej łaski. Nie chodzi o to, żeby powiedzieć, że inne dary nie są udzielane w odpowiedzi na nasze uczynki. Zarówno obecne jak i przyszłe błogosławieństwa są często obiecywane w Piśmie jako nagroda za posłuszeństwo. Paweł napisał, że “pobożność do wszystkiego jest przydatna, ponieważ ma obietnicę żywota teraźniejszego i przyszłego” (1Tm 4:8). Rzeczywiście, Bóg “nagradza tych, którzy Go szukają” (Hbr 11:6).

Nadzieja nagrody może być uważana za egoistyczną motywację, nieporównywalną do motywacji napędzanych czystą miłością do Boga. Czy Pan nie wolałby raczej tego, abyśmy służyli Mu dlatego, że Go kochamy, a nie ze względu na osobiste korzyści (jak to jest wyraźnie pokazane próbami Joba)?

Kiedyś też tak myślałem, a mimo wszystko, to Bóg zainicjował program nagród za posłuszeństwo. Jak każdy dobry rodzic, woli, aby dzieci słuchały Go z czystej miłości, lecz wie o tym, jak większość rodziców, że synowska miłość często nie wystarcza. Rodzice więc obiecują dzieciom nagrody za dobre zachowanie i to jest skuteczne. Poza tym ziemskie nagrody, jakie otrzymujemy, chwalą dobroć Boga, który kocha błogosławić swoje dzieci.

Musimy również pamiętać o tym, że egoizm to służenie sobie kosztem innych. Tak więc nie koniecznie wszystkie korzyści są egoistyczne. Bez cienia dezaprobaty Pismo Święte opisuje prawdziwych chrześcijan jako tych, którzy “przez trwanie w dobrym uczynku dążą do chwały i czci, i nieśmiertelności...” (Rz 2:7, podkreślenia dodano). Przypuszczam, że większość z nas, uwierzyło w Chrystusa z powodu troski o siebie – chcemy iść do nieba i uniknąć piekła, jednak nasz akt uwierzenia w Chrystusa nie może być uważany za egoistyczny. Przyjęcie życia wiecznego nie odebrało nikomu innemu tego samego błogosławieństwa, a wręcz przeciwnie, dzięki temu zwiększyło się prawdopodobieństwo, że inni zostaną zbawieni.

A zatem przyjęcia zbawienia z powodu zainteresowania sobą nie można sklasyfikować jako coś egoistycznego. Podobnie rzecz ma się z nagrodami, które Bóg obiecuje pobożnym. Nie są one uzyskiwanie kosztem innych – Boża Łaska, Jego nagrody są nieograniczone. Nie konkurujemy z innymi o kawałek ciasta.

Skoro tak jest, pragnienie nagrody nie powinno być uważane za grzeszne, złe czy egoistyczne, szczególnie ze względu na fakt, że Bóg jest inicjatorem i to On obiecuje te nagrody. Gdyby było coś złego w pragnieniu otrzymania nagrody, którą Bóg obiecuje, to On byłby winny kuszenia nas do czegoś złego, a to zrobiłoby z Niego grzesznika, co, oczywiście, jest niemożliwe.

Odpłata zgodnie z uczynkami

W całym Piśmie pobożni mają liczne obietnice szczególnej nagrody za posłuszeństwo. Na przykład, wiemy, że w przyszłym Królestwie po powrocie Chrystusa, Bóg zamierza odpłacić każdemu zgodnie z jego uczynkami:

Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego z aniołami swymi, i wtedy odda każdemu według uczynków jego (Mt 16:27, podkreślenia dodano).

Oto przyjdę wkrótce, a zapłata moja jest ze mną, by oddać każdemu według jego uczynku (Ap 22:12, podkreślenia dodano).

Rekompensata i odpłaty, o których mówi Jezus, obejmują nie tylko ogólną odpłatę, którą wszyscy zbawieni i niezbawieni wspólnie będą dzielić w postaci piekła czy nieba. Obiecane nagrody są również specyficzne i indywidualne, udzielane w zależności od osobistych uczynków każdego. Paweł, pisząc o służbie swojej i Apollosa, stwierdził:

Bo ten, co sadzi, i ten, co podlewa, jedno mają zadanie i każdy własną zapłatę odbierze według swojej pracy (1Kor 3:8, podkreślenia dodano; p. również w. 9-15).

Nasza przyszła zapłata będzie zależna od naszych uczynków, z uwzględnieniem naszych szczególnych darów, talentów i możliwości. Bardziej wyjaśnia to przypowieść Jezusa o talentach (p. Mt 25:14-30). Bóg oczekuje więcej od tych, którym więcej dano. Jezus powiedział: “Komu wiele dano od tego wiele będzie żądać się będzie” (Łk 12:48).

Czas odpłaty

Pismo Święte nie zawsze jasno określa, kiedy zostanie odpłacone pobożnemu. Niektóre obietnice wyraźnie mówią o tym życiu, podczas gdy inne dotyczą następnego. Jeszcze inne są niejasne. Najpierw zastanówmy się nad kilkoma obietnicami wyraźnie odnoszącymi się do tego życia:

Czcij ojca swego i matkę, to jest pierwsze przykazanie z obietnicą: Aby ci się dobrze działo i abyś długo żył na ziemi (Ef 6:2-3, podkreślenia dodano).

I nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni, i nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni, odpuszczajcie, a dostąpicie odpuszczenia. Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, potrzęsioną i przepełnioną dadzą w zanadrze wasze; albowiem jakim sądem sądzicie, takim was osądzą, i jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą (Łk 6:37-38).

Bo kto chce być zadowolony z życia i oglądać dni dobre, ten niech powstrzyma język swój od złego, a wargi swoje od mowy zdradliwej (1P 3:10, podkreślenia dodano).

Ale kto wejrzał w doskonały zakon wolności i trwa w nim, nie jest słuchaczem, który zapomina, lecz wykonawcą; ten będzie błogosławiony w swoim działaniu (J 1:25, podkreślenia dodano).

A oto kilka przykładów obietnic wyraźnie dotyczących naszego przyszłego życia:

Lecz gdy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych, ślepych. I będziesz błogosławiony, bo nie mają ci czym odpłacić. Odpłatę bowiem będziesz miał przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych (Łk 14:13-14, podkreślenia dodano).

Radujcie i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebie; tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami (Mt 5:12, podkreślenia dodano).

Sprzedajcie majętności swoje, a dawajcie jałmużnę. Uczyńcie sobie sakwy, które nie niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej nie ma przystępu, ani mól nie niszczy (Łk 12:33, podkreślenia dodano).

Odpłata w niebie z pewnością obejmuje większą chwałę Bożą i większe możliwości służenia Mu – dwie rzeczy, jakich prawdziwi uczniowie pragną bardziej niż czegokolwiek innego.

Nagroda odebrana na ziemi, powinna być traktowana jako błogosławieństwo, jakkolwiek rozumiemy błogosławieństwo. Nie ograniczaj Bożych błogosławieństw tylko do wewnętrznego poczucia szczęścia czy mrowienia na kręgosłupie!

I na końcu kilka obietnic, których czas wypełnienia jest niejasny:

Ale miłujcie nieprzyjaciół waszych i dobrze czyńcie, i pożyczajcie, nie spodziewając się zwrotu, a będzie obfita nagroda wasza, i synami Najwyższego będziecie, gdyż On dobrotliwy jest i dla niewdzięcznych, i dla złych (Łk 6:35, podkreślenia dodano).

Ale ty, gdy dajesz jałmużnę, niechaj nie wie lewica twoja, co czyni prawica twoja, aby twoja jałmużna była ukryta, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie.

(…) Ale ty, gdy się modlisz, wejdź do komory swojej, a zamknąwszy drzwi za sobą, módl się do Ojca swego, który jest w ukryciu, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie. (…) Ale ty, gdy pościsz, namaść głowę swoją i umyj twarz swoją. Aby nie ludzie cię widzieli, że pościsz, lecz Ojciec twój, który jest w ukryciu, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie (Mt 6:3-4.6.17-18, podkreślenia dodano).

…służąc dobrą wolą jako Panu, a nie ludziom, wiedząc, że każdy, czy niewolnik, czy wolny, otrzyma od Pana zapłatę za to, co dobrego uczyni (Ef 6:7-8).

Bóg prowadzi rejestr nawet najdrobniejszych dobrych uczynków, zamierzając odpłacić za nie:

Albowiem kto by napoił was kubkiem wody w imię tego, że należycie do Chrystusa, zaprawdę powiadam wam, nie straci zapłaty swojej (Mk 9:41).

Czy pragniesz cieszyć się większym błogosławieństwem twego niebieskiego Ojca, zarówno teraz jak i w niebie? Oczywiście, że tak! To bądź Mu posłuszny jeszcze bardziej, a otrzymasz odpłatę. Jezus powiedział:

On zaś rzekł: Błogosławieni są raczej ci, którzy słuchają Słowa Bożego i strzegą go. (Łk 11:28, podkreślenia dodano).

Strach przed karaniem

Poza miłością do Boga i nadzieją na zapłatę jest jeszcze co najmniej jeden sposób w jaki Bóg motywuje swoje dzieci do posłuszeństwa – przez strach przed ukaraniem. Podejrzewam, że ten trzeci rodzaj motywacji Bóg chciałby używać jak najrzadziej. Mimo wszystko, jest on równie ważny i biblijny. Większość rodziców używa wszystkich trzech środków w celu zmotywowania dzieci do posłuszeństwa i żaden z nich nie powinien być uważany za godny potępienia.

Wbrew temu, niektórzy twierdzą, że bojaźń Boża jest sprzeczna z kochaniem Go. Czyż Pismo nie mówi, że “doskonała miłość usuwa bojaźń”? (1J 4:18).

Bojaźń, o której pisze Jan, że usuwa ją miłość, nie jest bojaźnią, która jest świętym szacunkiem dla Boga. Jest to strach wiecznego potępienia, który zacznie się w dniu sądu (1J 4:17). Zrozumienie i przyjęcie miłości Bożej, i od tej chwili przebywanie w Jego miłości (p. J 15:10) usuwa strach przed piekłem, na które przedtem zasługiwaliśmy.

Miłość i bojaźń Boża zgodnie z Nowym Testamentem nie są sprzeczne. Wierzący mają przykazane, bać się Boga (p. 1P 2:17). Mówi się im, aby byli poddani sobie nawzajem w “bojaźni Chrystusowej” (Ef 5:21), aby “z bojaźnią i drżeniem sprawowali swoje zbawienie” (Flp 2:12) i aby dążyli do świętości “w bojaźni Bożej” (2Kor 7:1). Piotr przestrzega czytelników swego listu, aby żyli w bojaźni Bożej w czasie pielgrzymowania swego, wiedząc, że Bóg bezstronnie osądzi każdego z nich, zgodnie z ich uczynkami (1P 1:17).

Dyscyplina w Koryncie

Niestety dyscyplina Boża jest dla wielu chrześcijan całkiem obcą koncepcją, lecz z pewnością nie jest obca Biblii. Od Adama i Ewy do Ananiasza i Safiry, od Izraelitów, którzy poginęli na pustyni, do chrześcijan, którzy chorowali w Koryncie – Boża dyscyplina jest widoczna w Piśmie Świętym. Czasami Jego dyscyplina może być surowa, gdy jest powód ku temu. Zastanówmy się nad ważnymi słowami Pawła skierowanymi do członków Kościoła w Koryncie:

Przeto, ktokolwiek by jadł chleb i pił z kielicha Pańskiego niegodnie, winien będzie ciała i krwi Pańskiej. Niechże więc człowiek samego siebie doświadcza i tak niech je z chleba tego i z kielicha tego pije. Albowiem kto je i pije niegodnie, nie rozróżniając ciała Pańskiego, sąd własny je i pije. Dlatego jest między wami wielu chorych i słabych, a niemało zasnęło. Bo gdybyśmy sami siebie osądzali, nie podlegalibyśmy sądowi. Gdy zaś jesteśmy sądzeni przez Pana, znaczy to, że nas wychowuje, abyśmy wraz ze światem nie zostali potępieni (1Kor 11:27-32, podkreślenia dodano).

Po pierwsze: zwróćmy uwagę na skutki Bożej dyscypliny, o których Paweł pisze jako o Bożym sądzie, czyli fakt, że niektórzy Koryntianie byli słabi i chorzy, a niektórzy nawet pomarli.

Jaka była przyczyna sądu Bożego? Brali udział w Wieczerzy Pańskiej w niegodny sposób (1Kor 11:27). Co Paweł miał na myśli? Z kontekstu możemy wyciągnąć wniosek, że wiedział, iż niektórzy biorą udział w Wieczerzy Pańskiej, będąc jednocześnie nieposłusznymi Bogu. Na przykład: Paweł napisał, aby najpierw zbadali samych siebie, przed Komunią, i ostrzegał ich, że narażają się na sąd, jeśli nie osądzają właściwie ciała (1Kor 11:29). Wydaje się rozsądne wnioskować, że właściwe osądzenie ciała będzie równoważnikiem innych odpowiednich zwrotów znajdujących się w kontekście, mianowicie tych, które mówią, że powinniśmy badać i osądzać siebie samych. Wiemy, że to “uczynki ciała” wpędzają nas w problemy (p. Rz 8:12-14, 1Kor 9:27). Właściwe osądzenie ciała oznacza rozpoznanie i poddanie jego grzesznej natury walczącej przeciwko Duchowi.

[8]

odbierającą wszelkie nadzieje na zwycięstwo. Najbliższy kontekst tych słów Pawła wyraźnie wskazuje na to, że nie martwi się on o możliwości służby, czy niebiańskich odpłat, lecz o utratę ostatecznego zbawienia. I rzeczywiście, w następnych wersach (1Kor 10:1-14) apostoł ostrzega Koryntian, aby nie szli za tragicznym przykładem Izraelitów, którzy pomimo początkowego błogosławieństwa i przywileju, ostatecznie poginęli na pustyni, ponieważ nie trwali w posłuszeństwie wiary. W przeciwieństwie do Izraelitów, którzy poginęli, korynccy wierzący powinni uciekać od chciwości, bałwochwalstwa, niemoralności (grzechów, które wcześniej Paweł wymienił na swej “liście wykluczającej” 1Kor 6:9-10), wystawiania Boga na próbę i narzekania, przestrzegając ich: “A tak, kto mniema, że stoi, nie baczy, aby nie upadł” (1Kor 10:12).

Jakub dodaje swoje “Amen”

Zastanówmy się nad tym, co Jakub napisał do chrześcijan na temat znoszenia prób. Ci, którzy zwycięsko wytrwają należą do ludzi, którzy “otrzymają koronę życia”, to jest zbawienie. Ci, którzy wrócą do notorycznego grzeszenia umrą:

Błogosławiony mąż, który wytrwa w próbie, bo gdy wytrzyma próbę, weźmie wieniec żywota, obiecany przez Boga tym, którzy go miłują. Niechaj nikt, gdy wystawiony jest na pokusę, nie mówi: Przez Boga jestem kuszony; Bóg bowiem nie jest podatny na pokusy ani sam nikogo nie kusi. Lecz każdy bywa kuszony przez własne pożądliwości, które go pociągają i nęcą; potem, gdy pożądliwość pocznie, rodzi grzech, a gdy grzech dojrzeje, rodzi śmierć. Nie błądźcie, umiłowani bracia moi (Jk 1:12-16, podkreślenia dodano).

Jakub stwierdza, że to nie Bóg nas kusi, lecz “każdy jest kuszony przez własne pożądliwości, które go pociągają i nęcą” (Jk 1:14). Dzieje się tak, “gdy pożądliwość pocznie rodzi grzech” (Jk 1:15). Ostatecznie, gdy już grzech dojrzeje, rodzi śmierć. Ile czasu trzeba na to, aby grzech dojrzał i przyniósł śmierć jest kwestią domysłów. Z pewnością pojedynczy grzech nie skutkuje natychmiastową śmiercią duchową. Niemniej trwanie w grzechu czy nałogowe chodzenie w ciele ostatecznie doprowadzi do duchowej śmierci. Jakub ostrzega nas, abyśmy nie dali się zwodzić w tej dziedzinie.

Niektórzy twierdzą, że Jakub ostrzegał przed fizyczną śmiercią, a nie chodziło mu o duchową, jak to możliwe? Przecież wszyscy umrą fizycznie, zarówno grzesznicy jak i święci.

Dodatkowo, jak mogą niektórzy twierdzić, że Jakub zwracał się w tym fragmencie do niewierzących? Nie jest możliwe, aby grzech przyniósł śmierć im, ponieważ oni już są “martwi w grzechach swoich” (Ef 2:1). Jakub wyraźnie zwracał się do chrześcijan: “umiłowani bracia” (Jk 1:16, podkreślenia dodano).

Ten sam autor napisał na zakończenie listu:

Bracia moi, jeśli kto spośród was zboczy od prawdy, a ktoś go nawróci, niech wie, że ten, kto nawróci grzesznika z błędnej drogi jego, wybawi duszę jego od śmierci i zakryje mnóstwo grzechów (Jk 5:19-20).

Zwróć uwagę na to, że Jakub zwracał się do braci. Stwierdził, że “jeśli kto spośród was zboczy od prawdy”, a więc musiał mieć na myśli wierzących, którzy pierwotnie w trwali w prawdzie, lecz odstąpili od niej. Ci, którzy nie odstąpili od doktryny są wyraźnie zaznaczeni przez autora słowami: “ktoś nawróci grzesznika z błędnej drogi jego” (Jk 5:20). Ci ludzie zboczyli z drogi świętości.

Jeśli jednak nawrócimy tego, który zboczył, tak jak opisał to Jakub, “wybawimy dusze jego od śmierci”. Zwróć uwagę na to, że autor nie powiedział, że wybawimy jego ciało od śmierci, lecz raczej jego duszę. Ponownie widzimy, że jedyny uczciwy wniosek, jaki możemy wyciągnąć, jest taki, że Jakub wierzył, że duchowo żywa osoba może ostatecznie umrzeć duchowo, wracając do życia w grzechu.

Piotr przyłącza się do chóru

Nie tylko Paweł i Jakub zgadzali się w tym względzie, lecz również Piotr. Ostrzegając wierzących przed zwiedzeniem przez fałszywych nauczycieli, napisał:

Przemawiając bowiem słowami nadętymi a pustymi, nęcą przez żądze cielesne i rozwiązłość tych, którzy dopiero co wyzwolili się od wpływu pogrążonych w błędzie, obiecując im wolność, chociaż sami są niewolnikami zguby; czemu bowiem ktoś ulega, tego niewolnikiem się staje. Jeśli bowiem przez poznanie Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa wyzwolili się od brudów świata, lecz potem znowu w nie uwikłani dają im się opanować, to stan ich ostateczny jest gorszy niż poprzedni. Lepiej bowiem byłoby dla nich nie poznać drogi sprawiedliwości, niż poznawszy ją, odwrócić się od przekazanego im świętego przykazania. Sprawdza się na nich treść owego przysłowia: Wraca pies do wymiocin swoich, oraz: Umyta świnia znów się tarza w błocie (2P 2:18-22, podkreślenia dodano).

Po pierwsze, zauważ, że Piotr napisał o pokusach wzbudzanych przez fałszywych nauczycieli: “ci, którzy dopiero co wyzwolili się od wpływu pogrążonych w błędzie” (2P 2:18). Najwyraźniej pisze o prawdziwych chrześcijanach, ponieważ wyzwolili się, choć zaledwie spod wpływu tych, którzy żyją w błędzie – niewierzących. Wyraźnie również stwierdza, że ci “wyzwolili się od brudów świata przez poznanie Pana i Zbawiciela” (2P 2:20). Może to oznaczać wyłącznie to, że narodzili się na nowo i już nie żyli więcej w grzechu. (Zauważ, co Piotr uważa za znak prawdziwego wierzącego.) Byli duchowo żywi.

Lecz napisał dalej, że “ponownie uwikłali się” w to, co przedtem zanieczyszczało ich i dali się im opanować (2P 2:20). Efekt jest taki, że “ich stan ostateczny jest gorszy niż poprzedni” (2P 2:20). Jeśli tak było to, czy ciągle mogli być duchowo żywi i zwróceni ku niebu? Oczywiście, że nie. Piotr porównuje ich do psów wracających do swoich wymiocin i świń tarzających się w błocie. Czy mamy sądzić, że tacy ludzie są duchowo żywymi dziećmi Bożymi, napełnionymi Duchem Świętym, na pewnej drodze do nieba?

[9]

 

Świadectwo Jana

Apostoł Jan oczywiście wierzył w to, że duchowo żywa osoba może stać się duchowo martwa:

Jeśli ktoś spostrzeże, że brat popełnia grzech, który nie sprowadza śmierci, niech się modli, a przywróci mu życie, mam na myśli tych, których grzech nie sprowadza śmierci. Istnieje taki grzech, który sprowadza śmierć. W takim wypadku nie polecam, aby się modlono. Każde bezprawie jest grzechem, są jednak grzechy, które nie sprowadzają śmierci. Wiemy, że każdy, kto się narodził z Boga, nie grzeszy, lecz Narodzony z Boga strzeże go, a Zły go nie dotyka (BT, 1J 5:16-18).

Po pierwsze, zwróć uwagę na to, że Jan mówi o grzeszącym chrześcijaninie.

Po drugie, zwróć uwagę na to, że Jan nie wierzy w to, aby każdy grzech, jaki chrześcijanin może popełnić, mógł spowodować natychmiastową jego śmierć, jak twierdzą niektórzy ekstremiści. Niemniej, wierzy w to, że jest “grzech, który sprowadza śmierć” i nie ma sensu modlić się o brata, który taki grzech popełnia. Będziemy jeszcze rozważać to, czym taki grzech jest, lecz teraz wystarczy stwierdzenie, że on istnieje.

Czy Jan sugerował, że taki grzech prowadzi do fizycznej śmierci? Wielu tak myśli, ponieważ ich wiedza teologiczna wskazuje, że osoba wierząca Bogu nie może umrzeć duchowo. Niemniej, gdy czytamy ten werset wspólnie z wcześniejszymi i następnymi, to od razu widzimy, że wieczne życie jest motywem przewodnim tego, o czym pisze (p. 1J 5:13, 20). Grzech prowadzący do śmierci to grzech, który kończy życie wieczne.

Jezus ostrzegał swych uczniów przed piekłem

Jezus również wierzył, że bycie zbawionym dzisiaj, nie jest ostateczną gwarancją zbawienia w przyszłości. Ostrzegał swoich uczniów aby “bali się tego, który może i duszę i ciało zniszczyć w piekle.” (Mt 10:28). Rozważ także Jego słowa zapisane w Ewangelii Łukasza, również skierowane do Jego uczniów:

Niechaj biodra wasze będą przepasane i świece zapalone. Wy zaś bądźcie podobni do ludzi oczekujących pana swego, aby mu zaraz otworzyć, kiedy powróci z wesela, przyjdzie i zapuka. Błogosławieni owi słudzy, których pan, gdy przyjdzie, zastanie czuwających. Zaprawdę, powiadam wam, iż się przepasze i posadzi ich przy stole, i przystąpiwszy, będzie im usługiwał. Czy przyjdzie o drugiej, czy o trzeciej straży, a zastanie ich tak, błogosławieni oni! To wiedzcie, że gdyby wiedział gospodarz, o której godzinie złodziej przyjdzie, nie dopuściłby do tego, by podkopano dom jego. I wy bądźcie gotowi, gdyż Syn Człowieczy przyjdzie o takiej godzinie, której się nie spodziewacie. A Piotr rzekł: Panie, czy do nas mówisz w tym podobieństwie, czy też do wszystkich? A Pan rzekł: Któż jest tym wiernym i roztropnym szafarzem, którego ustanowił pan nad czeladzią swoją, aby im dawał wyżywienie w czasie właściwym? Błogosławiony ów sługa, którego pan jego, gdy przyjdzie, zastanie tak czyniącego. Zaprawdę, powiadam wam, że postawi go nad całym mieniem swoim. Jeśliby zaś ów sługa rzekł w sercu swoim: Pan mój zwleka z przyjściem, i zacząłby bić sługi i służebnice, jeść, pić i upijać się, przyjdzie pan sługi owego w dniu, w którym tego nie oczekuje, i o godzinie, której nie zna, usunie go i wyznaczy mu los z niewiernymi (?k 12:35-46, podkres´lenia dodano).

To samo ostrzeżenie Jezusa zapisuje Mateusz. Jezus rozwija tam kwestię

[10]

 

Po raz kolejny Jezus ostrzegał Kościół w Sardes o niebezpieczeństwie powrotu do poprzedniego życia nowo narodzonych członków. Widocznie, większość chrześcijan w Sardes wróciła do życia w grzechu; tak więc byli zagrożeni śmiertelnym niebezpieczeństwem, że nie zostaną ubrani w białe szaty, że Jezus nie przyzna się do znajomości z nimi przed swym Ojcem, i że ich imiona zostaną usunięte z księgi żywota. Niemniej ciągle jeszcze był czas na pokutę. Czytajmy uważnie dalszy ciąg:

A do anioła zboru w Sardes napisz: To mówi Ten, który ma siedem duchów Bożych i siedem gwiazd: Znam uczynki twoje: Masz imię, że żyjesz, a jesteś umarły. Bądź czujny i utwierdź, co jeszcze pozostało, a co bliskie jest śmierci; nie stwierdziłem bowiem, że uczynki twoje są doskonałe przed moim Bogiem. Pamiętaj więc, czego się nauczyłeś i co usłyszałeś, i strzeż tego, i upamiętaj się. Jeśli tedy nie będziesz czujny, przyjdę jak złodziej, a nie dowiesz się, o której godzinie cię zaskoczę. Lecz masz w Sardes kilka osób, które nie skalały swoich szat, więc chodzić będą ze mną w szatach białych, dlatego że są godni. (Zwycięzca zostanie przyobleczony w szaty białe, i nie wymażę imienia jego z księgi żywota, i wyznam imię jego przed moim Ojcem i przed jego aniołami (Ap 3:1-5, podkreślenia dodano.).

Jak to możliwe, w świetle tego wszystkiego czego nauczali: Jezus, Piotr, Jakub, Jan i Paweł, że jest tak wielu współczesnych nauczycieli, którzy utrzymują, że jeśli ktoś został naprawdę zbawiony, nie może stracić zbawienia, bez względu na to jak żyje? Jest to pierwotne kłamstwo diabła, który powiedział osobie duchowo żywej, zastanawiającej się nad popełnieniem grzechu: “Na pewno nie umrzecie!” (Rdz 3:4). Dlaczego więcej chrześcijan nie rozpoznaje pierwotnego kłamstwa Szatana, które jest pomnażane przez współczesną fałszywą doktrynę?

[11]

 

Gdy wierzący przestanie wierzyć

Życie w niesprawiedliwości nie jest jedynym niebezpieczeństwem dla wierzącego. Jeśli prawdziwy wierzący przestanie wierzyć, utraci swoje zbawienie, ponieważ zbawienie jest obiecane tylko tym, którzy wierzą i trwają w wierze. Jeśli chodzi o zbawienie, grecki Nowy Testament często używa słowa „wierzyć” w czasie ciągłym. Zbawienie jest dla tych, którzy wierzą i trwają wierze, a nie dla tych, którzy uwierzyli kiedyś w przeszłości. Właśnie dlatego i jeszcze z kilku innych powodów, Nowy Testament jest pełen przestróg, które zachęcają wierzących, aby trwali również na drodze sprawiedliwości. Jezus ostrzegał swoich uczniów, że “kto wytrwa do końca, zbawiony będzie” (Mt 10:22).

Zauważ warunkowe „jeśli” w słowach Pawła do chrześcijan z Kolosów:

I was, którzy niegdyś byliście mu obcymi i wrogo usposobionymi, a uczynki wasze złe były, teraz pojednał w jego ziemskim ciele przez śmierć, aby was stawić przed obliczem swoim jako świętych i niepokalanych, i nienagannych, jeśli tylko wytrwacie w wierze, ugruntowani i stali, i nie zachwiejecie się w nadziei, opartej na ewangelii, którą usłyszeliście, która jest zwiastowana wszelkiemu stworzeniu pod niebem, a której ja, Paweł, zostałem sługą (Kol 1:21-23, podkreślenia dodano).

Wielu kalwinistów twierdzi, że Paweł miał na myśli to, że wszyscy prawdziwi chrześcijanie będą trwali w wierze aż do śmierci, a jeśli w jakimś momencie ktoś przestanie wierzyć, to dowodzi, że przede wszystkim nigdy naprawdę nie uwierzył i nigdy nie był naprawdę zbawiony. Ponieważ zdarza się, że wielu ludzi mających głęboką relację z Bogiem, których życie jest pełne owoców Ducha Świętego, powraca do starego modelu życia, kalwiniści utrzymują również, że fałszywi chrześcijanie, w których oczywiście nie zamieszkuje Duch Święty, mogą sprawiać wrażenie, że nadal są blisko Boga. Mogą nawet przynosić więcej owoców niż niektórzy autentyczni chrześcijanie, a jednak pójść do piekła, ponieważ nigdy rzeczywiście nie posiadali zbawczej wiary! Tak więc kalwinista, jest konsekwentny w swej teologii, musi zawsze żyć ze świadomością takiej możliwości, że jego wiara może okazać się fałszywa, jeśli kiedyś przestanie wierzyć. Jeśli jedyna wiara, jaka zbawia, to wiara, która dotrwa do śmierci, to kalwinista nigdy nie może być pewien swego zbawienia, ponieważ aż do dnia swej śmierci nie wie, czy jego wiara jest prawdziwa. Dopiero wtedy wie, że jego wiara wytrwała do końca jego życia i tym samym okazała się prawdziwa.

Oczywiście, tego Paweł nie nauczał w Liście do Kolosan (1:23). Chciał, aby chrześcijanie w Kolosach wiedzieli, że obecnie są pojednani z Bogiem i że utrzymają swój nienaganny stan przed Nim, jeśli będą trwali w wierze.

Zwróć uwagę na warunkowe „jeśli” dotyczące zbawienia Koryntian:

A przypominam wam, bracia, ewangelię, którą wam zwiastowałem, którą też przyjęliście i w której trwacie, i przez którą zbawieni jesteście, jeśli ją tylko zachowujecie tak, jak wam ją zwiastowałem, chyba że nadaremnie uwierzyliście (1 Kor 15:1-2, podkreślenie dodano).

Paweł upewniał ich o zbawieniu na podstawie ich wiary. Mieli nadal być zbawieni, jeśli zdecydowanie będą trzymać się Ewangelii. Nie powiedział im, że czas im powie czy rzeczywiście byli zbawieni, jeśli wytrwają w wierze aż do śmierci.

Strzeż swego serca przed niewiarą

Autor Listu do Hebrajczyków ostrzegał przed realnym niebezpieczeństwem popadnięcia w niewiarę czy grzech, które skradają się do nas. Zauważ, że zwrócił się do braci chrześcijan

[12]

:

Baczcie, bracia, żeby nie było czasem w kimś z was złego, niewierzącego serca, które by odpadło od Boga żywego, ale napominajcie jedni drugich każdego dnia, dopóki trwa to, co się nazywa “dzisiaj”, aby nikt z was nie popadł w zatwardziałość przez oszustwo grzechu. Staliśmy się bowiem współuczestnikami Chrystusa, jeśli tylko aż do końca zachowamy niewzruszenie ufność, jaką mieliśmy na początku (Hbr 3:12-14, podkreślenie dodano).

Jesteśmy współuczestnikami Chrystusa tak długo, jak długo “zachowujemy niewzruszenie ufność”. Grzech może nas zwieść i zatwardzić, powinniśmy więc strzec się zarówno niewiary jak i grzechu, skradających się do nas.

Nieco dalej autor Listu do Hebrajczyków cytuje jeden z najbardziej znanych wersetów Starego Testamentu, z Księgi Habakuka (2:4), po czym dodaje swój natchniony komentarz:

…a sprawiedliwy mąż z wiary żyć będzie; lecz jeśli się cofnie, nie będzie dusza moja miała w nim upodobania. Lecz my nie jesteśmy z tych, którzy się cofają i giną, lecz z tych, którzy wierzą i zachowują duszę (Hbr 10:38-39, podkreślenie dodano).

Czy może to być bardziej wyraźne?

Wszczepione i odłamane

Podobnie jak w wielu innych miejscach Pisma, fragment z Listu do Rzymian jest dowodem na to, że prawdziwy wierzący może utracić zbawienie, jeśli porzuci wiarę. Każdy uczciwy czytelnik musi to przyznać:

Do was zaś, którzy jesteście z pogan, mówię: Skoro już jestem apostołem pogan, służbę moją chlubnie wykonuję; może w ten sposób pobudzę do zawiści rodaków moich i zbawię niektórych z nich. Jeśli bowiem odrzucenie ich jest pojednaniem świata, to czym będzie przyjęcie ich, jeśli nie powstaniem do życia z martwych? A jeśli zaczyn jest święty, to i ciasto; a jeśli korzeń jest święty, to i gałęzie. Jeśli zaś niektóre z gałęzi zostały odłamane, a ty, będąc gałązką z dzikiego drzewa oliwnego, zostałeś na ich miejsce wszczepiony i stałeś się uczestnikiem korzenia i tłuszczu oliwnego, to nie wynoś się nad gałęzie; a jeśli się chełpisz, to pamiętaj, że nie ty dźwigasz korzeń, lecz korzeń ciebie. Powiesz tedy: Odłamane zostały gałęzie, abym ja był wszczepiony. Słusznie! Odłamane zostały z powodu niewiary, ty zaś trwasz dzięki wierze; wzbijaj się w pychę, ale się strzeż. Jeśli bowiem Bóg nie oszczędził gałęzi naturalnych, nie oszczędzi też ciebie. Zważ tedy na dobrotliwość i surowość Bożą – surowość dla tych, którzy upadli, a dobrotliwość Bożą względem ciebie, o ile wytrwasz w dobroci, bo inaczej i ty będziesz odcięty. Ale i oni, jeżeli nie będą trwali w niewierze, zostaną wszczepieni, gdyż Bóg ma moc wszczepić ich ponownie. Bo jeżeli ty, odcięty z dzikiego z natury drzewa oliwnego, zostałeś wszczepiony wbrew naturze w szlachetne drzewo oliwne, o ileż pewniej zostaną wszczepieni w swoje drzewo oliwne ci, którzy z natury do niego należą (Rz 11:13-24, podkreślenia dodano).

Wyraźnie widać, że istnieje możliwość stracenia pozycji w Bożym drzewie zbawienia. Stoimy w wierze i mamy zagwarantowane swoje miejsce, jeśli tylko wytrwamy w dobroci

[13]

.

Znów o Bożej dyscyplinie

Mając w pamięci powyższe, wróćmy teraz do słów Pawła o Bożej dyscyplinie z Pierwszego Listu do Koryntian (11:27-34) i zadajmy kolejne pytanie: Czy Boża dyscyplina gwarantuje, że grzeszący chrześcijanin będzie pokutował i nie zostanie potępiony wraz ze światem?

Oczywista odpowiedź brzmi: “nie”, i to z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że liczne wersy, które rozważaliśmy wcześniej wskazują na to, że prawdziwy wierzący może utracić zbawienie, wyrzekając się swojej wiary bądź wracając do poprzedniego modelu życia. Każdy wierzący, który błądzi jest niewątpliwie kochany przez Boga, i Pismo naucza, że On karci tych, których kocha (p. Hbr 12:6). Niemniej, ponieważ wyraźnie istnieje taka możliwość, aby wierzący wrócił do niesprawiedliwości bądź niewiary i umarł duchowo, możemy dojść tylko do takiego wniosku, że Boża dyscyplina nie zawsze sprowadza z powrotem tych, którzy odchodzą.

Po drugie, Bóg nigdy nie tratuje naszej wolnej woli, jeśli chodzi o nasze zbawienie. Jeśli nie chcemy Mu służyć, nie musimy tego robić i Biblia zawiera sporo przykładów ludzi, których Bóg karcił, a którzy nie pokutowali. Król Asa – człowiek, który początkowo był bardzo pobożnym królem. Później jednak, zgrzeszył i nie chciał pokutować, nawet kiedy cierpiał z powodu choroby stóp, która była następstwem grzechu i karą Boga. Ostatecznie umarł z powodu tej choroby (p. 2Krn 14-16).

Możliwe, że zgodnie z przekazem autora Listu do Hebrajczyków, Boże dzieci niewłaściwie zareagują na Jego karcenie:

…i zapomnieliście o napomnieniu, które się zwraca do was jak do synów: Synu mój, nie lekceważ karania Pańskiego ani nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza; (…) Ponadto, szanowaliśmy naszych ojców według ciała, chociaż nas karali; czy nie daleko więcej winniśmy poddać się Ojcu duchów, aby żyć? (Hbr 12:5.9).

Gdy karceni przez naszego Ojca lekceważymy czy upadamy na duchu znaczy to, że zostajemy pokonani przez to karcenie i rezygnujemy. Bóg jednak chce, abyśmy poddali się Jego dyscyplinie i żyli. Wniosek z tego jest taki, że jeśli nie poddamy się, nie będziemy żyli, lecz umrzemy. Autor musiał pisać o duchowym życiu (a przez to o duchowej śmierci), po prostu dlatego, że wszyscy posłuszni chrześcijanie ostatecznie umrą fizycznie, nie wspominając o tym, że wielu, którzy nie są poddaniu “Ojcu duchów” będzie żyło długo.

To znowu prowadzi nas do następnego pytania: Co z przedwczesną fizyczną śmiercią? Jeśli takie jest Boże karcenie, którego celem jest, abyśmy “wraz ze światem nie zostali potępieni”, to czy Pan nie sprowadza każdego grzeszącego chrześcijanina do domu, zanim umrze duchowo?

Gdyby tak zawsze miało być, to nie byłoby możliwości utraty zbawienia. Jeśli ktoś był zbawiony, nie musiałby w ogóle martwić się o to, że odrzuci wiarę czy wróci do grzechu, ponieważ mógłby mieć pewność, że Pan skróci jego życie, zanim umrze duchowo i straci zbawienie. Taka myśl jest sprzeczna z wieloma miejscami Pisma, wyraźnie wskazującymi na to, że prawdziwie zbawiona osoba może stracić zbawienie. Jaka jest więc odpowiedź?

Może pewien przykład z życia pomoże nam tutaj: obywatel może złamać prawo i zostać skazanym przez sąd. Jeśli jednak ucieknie z kraju, wydostaje się poza obszar jurysdykcji swego kraju, a w konsekwencji unika kary, jednak traci również przywileje dane obywatelom jego kraju.

Może jeszcze inny przykład: syn mógł być nieposłuszny ojcu i doświadczyć jego dyscypliny, lecz jeśli ucieknie z domu, aby pobłażać sobie w tym, co nie podoba się jego ojcu, nie musi obawiać się ojcowskiego karania. Usunął się sam z rodziny. Tak więc podobnie jest z tymi, którzy porzucają swoją wiarę i wracają z całego serca do podążania za ciałem. Pociecha obiecanego karcenia czy przedwczesna śmierć – już ich nie dotyczą. Utracili wszystko, co mieli. Oczywiście, taki człowiek może umrzeć przedwcześnie, lecz jego ostatecznym przeznaczeniem nie jest niebo.

Niemniej jednak ci, spośród Bożych dzieci, którzy popadną w grzech, lecz ich serca ciągle są skłonne służyć Bogu, stają na pozycji przyjęcia kary od swego Ojca, jeśli sami siebie nie osądzą przez wyznanie i pokutę. Te dzieci są generalnie posłuszne; nie uciekają i nie porzucają swej rodziny, lecz są tylko w pewnym stopniu nieposłuszne. Jeśli będą trwały w swym uporze, nie wyznając grzechu i nie pokutując z niego, mogą zostać osądzone przez przedwczesną fizyczną śmierć, lecz nadal są zbawione.

Na przykład Bóg może powołać któreś ze swoich dzieci na pastora. Jeśli to dziecko Boże opiera się powołaniu, może cierpieć z powodu jakiejś formy Bożej dyscypliny. Jeśli trwa w nieposłuszeństwie, może przedwcześnie umrzeć, lecz pójdzie do nieba. Nie “żył według ciała”, lecz “Duchem umartwiał uczynki ciała”. W jego życiu pojawił się owoc, lecz nie spełniał Bożych oczekiwań. Nie jest więc podobny do chrześcijanina, który porzucił swą wiarę czy wrócił do życia w grzechu.

Możemy zapytać: “Cóż jest takiego strasznego w przedwczesnej śmierci i pójściu do nieba? Czy nie będzie to bardziej opłacalne niż karanie?”

Takie pytanie ujawnia brak zrozumienia, jak bardzo Bóg w następnym życiu wynagrodzi pobożnych. Jeśli nawet jeden kubek zimnej wody zostanie nagrodzony; jeśli cierpliwe znoszenie “nieznacznego chwilowego ucisku przynosi przeogromną obfitość wiekuistej chwały” (2Kor 4:17); jeśli przez dzielenie się z potrzebującymi składamy “skarb w niebie” (Łk 12;33), to każda dodatkowa sekunda służby Bogu na ziemi może być uważana za nieporównywalną sposobność. Jakże smutne jest, gdy tracimy czas, którego nigdy już możemy nie odzyskać. W przyszłości będziemy spoglądać wstecz i bardzo żałować. O ileż bardziej będzie to prawdą dla tych, którzy przedwcześnie zmarli i nie mieli możliwości służyć więcej Panu na ziemi?

Czy wszystkie choroby wskazują na Bożą dyscyplinę?

Z tego, co Paweł napisał do Koryntian, jasno wynika, że choroby, słabości i przedwczesna śmierć mogą być przejawem Bożej dyscypliny. Pomimo że można powiedzieć, że wszystkie tego rodzaju zdarzenia wskazują na Boże karcenie, jest wiele innych miejsc w Piśmie, poza Listem do Koryntian (11:27-32), które potwierdzają taką możliwość

[14]

.

Zatem mądrze jest ze strony chrześcijanina, który cierpi fizycznie, aby spędził nieco czasu na badaniu samego siebie. Jeśli doświadcza Bożej dyscypliny, wydaje się nieprawdopodobne, aby doznał ulgi bez pokuty i Bożego przebaczenia.

Boża dyscyplina z pewnością pojawia się również w innej formie niż choroby. Bóg może zorganizować różne okoliczności na nieskończoną ilości sposobów, aby doprowadzić do swego celu. Jakub, który kiedyś udawał swego brata, aby zwieść ojca, wstał pewnego dnia rano ożeniony z kobietą, która udawała jego narzeczoną! Wielu nieposłusznych chrześcijan obudziło się w podobnych okolicznościach, gdy Pan delikatnie uczył ich na temat siania i zbierania.

Poza tym wszystkim, nie powinniśmy zapominać o tym, że Boża dyscyplina jest przejawem Jego miłości do nas. Karcony chrześcijanin nie powinien zabawiać się myślami, które mówią coś innego. Jezus powiedział: “Wszystkich, których miłuję, karcę i smagam; bądź tedy gorliwy i upamiętaj się” (Ap 3:19, podkreślenie dodano). Autor Listu do Hebrajczyków mówi nam, że Bóg zajmuje się nami jak każdy dobry ojciec swoim synem:

Przeto pomyślcie o tym, który od grzeszników zniósł tak wielkie sprzeciwy wobec siebie, abyście nie upadli na duchu, utrudzeni. Wy nie opieraliście się jeszcze aż do krwi w walce przeciw grzechowi i zapomnieliście o napomnieniu, które się zwraca do was jak do synów: „Synu mój, nie lekceważ karania Pańskiego ani nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza; bo kogo Pan miłuje, tego karze, i chłoszcze każdego syna, którego przyjmuje”.

Jeśli znosicie karanie, to Bóg obchodzi się z wami jak z synami; bo gdzie jest syn, którego by ojciec nie karał? A jeśli jesteście bez karania, które jest udziałem wszystkich, tedy jesteście dziećmi nieprawymi, a nie synami. Ponadto, szanowaliśmy naszych ojców według ciała, chociaż nas karali; czy nie daleko więcej winniśmy poddać się Ojcu duchów, aby żyć? (Tamci bowiem karcili nas według swego uznania na krótki czas, ten zaś czyni to dla naszego dobra, abyśmy mogli uczestniczyć w jego świętości. Żadne karanie nie wydaje się chwilowo przyjemne, lecz bolesne, później jednak wydaje błogi owoc sprawiedliwości tym, którzy przez nie zostali wyćwiczeni (Hbr 12:3-11).

Biorąc pod uwagę to, co właśnie przeczytaliśmy, wydaje się, że powinniśmy bardziej starać się o to, abyśmy nie

[15]

. Dyscyplinowanie może zacząć jedna osoba, która jest oddana życiu w świętości

[16]

i to przeciwko tobie. Powinieneś w miłości, łagodnie i pokornie skonfrontować się z nim. Najczęściej okazuje się, że tamten w ogóle nie zdawał sobie sprawy z tego, co zrobił i natychmiast poprosił o przebaczenie. Oczywiście, masz obowiązek przebaczyć mu i w tym momencie możesz zakwestionować to, czy nie jesteś przewrażliwiony. Wiele zranień, na które cierpimy, powinno być przeoczonych z założenia, że druga osoba nie miała zamiaru ranić. Jeśli, na przykład, wydawało ci się, że twój pastor unikał cię w kościele, to nie znaczy, że faktycznie tak było. Mógł po prostu być zajęty, zajmując się innymi.

Istnieje też taka możliwość, że gdy skonfrontujesz winnego, może okazać się, że on pokarze ci twój udział w tym naruszeniu. Może powiedzieć ci, że zrobił to, co zrobił, ponieważ ty go obraziłeś. Oczywiście w takim przypadku to on powinien był przyjść do ciebie! Mimo wszystko, teraz możesz już zrozumieć, że to ty byłeś faktyczną przyczyną problemu i musisz prosić o przebaczenie. Wtedy twój brat jest zobowiązany do przebaczenia ci i następuje pojednanie.

Drugi i trzeci krok

Powiedzmy, że jednak nic z tego się nie dzieje i winowajca odmawia przyznania się do winy i poproszenia o przebaczenie. Wtedy powinieneś „wziąć ze sobą jednego lub dwóch, aby na oświadczeniu dwu lub trzech świadków była oparta każda sprawa”(Mt 18:16).

Oczywiście, zanim będziesz mógł przekonać jednego czy dwóch innych, aby stanęli wobec winowajcy, będziesz musiał ich przekonać w swojej sprawie. Mogą zechcieć przepytać tego człowieka, zanim staną po twojej stronie. Mogą nawet zostać przekonani, że przypuszczalny winowajca jest niewinny i poprawiać ciebie! Jeśli tak się dzieje, ty powinieneś prosić winowajcę o przebaczenie.

Jeśli jesteś w stanie przekonać dwie, trzy osoby do swojej sprawy, wtedy ty razem z nimi powinniście skonfrontować ponownie winnego. Jak dobrze pójdzie, ich obecność obok ciebie wystarczy, aby przekonać go do przyznania się do winy i postarania się o twoje przebaczenie, co da pojednanie.

Rzadko tak się dzieje, lecz jeśli nadal odmawia przyznania się, to sprawa powinna zostać przedstawiona całemu Kościołowi

[17]

. Oczywiście, wymaga to zaangażowania przywództwa Kościoła; niewątpliwie będą dociekać wszystkiego, zanim zdecydują przyłączyć się do twojej sprawy.

Istnieje taka możliwość, że odkryją, iż obie strony mają słuszne skargi i obie muszą przebaczyć sobie nawzajem. Niemniej, jeśli przyłączą się do ciebie, możesz być przekonany, że twoje oskarżenie przeciwko bratu jest słuszne.

Gdy okaże się, że cały Kościół stanął po twojej stronie i planuje się skonfrontować go publicznie, albo będzie pokutował, albo opuści Kościół. Jest mało prawdopodobne, żeby trzeba go było ekskomunikować. Jezus powiedział, że należy go traktować jak “poganina i celnika” (Mt 18:17). To znaczy, że ma być traktowany jako człowiek nieodrodzony, kim właściwie jest. Ktoś naprawdę narodzony na nowo nie będzie się opierał zbiorowemu przekonaniu całego Kościoła. Tak więc, powinien być traktowany jak niewierzący – jako ktoś, kto wymaga zewangelizowania i narodzenia na nowo.

Jeśli winowajca pokutuje…

Jeśli w którymkolwiek momencie stosowania kościelnej dyscypliny winowajca poprosi cię o przebaczenie, powinieneś mu przebaczyć, bo inaczej sam doświadczysz Bożej dyscypliny. Natychmiast po poleceniach dotyczących dyscypliny, jaka ma być stosowana w kościele, Jezus opowiada historię o słudze, któremu król darował ogromny dług, ale ten sługa nie chciał darować innemu słudze, który był mu winny znacznie mniej i kazał dłużnika wsadzić do więzienia. Gdy król usłyszał o tym wydarzeniu, “rozgniewał się i wydał go katom, żeby mu oddał cały dług” (Mt 18:34). Następnie Jezus obiecał: “Tak i Ojciec mój niebieski uczyni wam, jeśli każdy nie odpuści z serca swego bratu swemu” (Mt 18:35).

Widać wyraźnie, że nieprzebaczający sługa z powodu nieprzebaczenia ostatecznie został ukarany za swoje długi, pomimo, że mu je wcześniej darowano. Czy nieprzebaczający ludzie są zbawieni? Jezus poważnie ostrzegał, że dopóki nie przebaczą grzechów innym, ich wykroczenia nie zostaną im przebaczone (p. Mt 6:14-15).

Fałszywe przebaczenie

Czy mamy obowiązek przebaczać tym, którzy zawinili wobec, nas, lecz nigdy nie uznali swej winy? Czy mamy traktować winowajcę tak, jakby nic się nie stało? To są bardzo ważne pytania, które męczą umysły wielu chrześcijan.

Po pierwsze, musimy zdać sobie sprawę z tego, że nie istnieje prawdziwe pojednanie bez komunikacji, pokuty i przebaczenia. Łatwo to zrozumieć w kontekście małżeństwa. Gdy jedno z małżonków obrazi drugie, pojawia się między nimi napięcie. Być może przestają rozmawiać ze sobą i śpią oddzielnie.

Co może odnowić relację? Tyko porozumienie się, pokuta i przebaczenie. Mogą udawać, że nic się nie stało, na siłę uśmiechać się do siebie i rozmawiać o innych sprawach, lecz między nimi ciągle coś stoi. Ich relacja została zniszczona i będzie tak dopóki nie będzie porozumienia, pokuty i przebaczenia.

Jeśli ktoś jest jedynym winowajcą to osoba obrażona może próbować przebaczyć, starając się zapomnieć o tym, co się stało i funkcjonować przez jakiś czas tak, jakby nic się nie stało. Jednak za każdym razem, gdy widzi winowajcę, ma poczucie krzywdy oraz dręczące pytanie: “Dlaczego nie mogę przebaczyć?”.

Jest tak dlatego, że stara się zrobić coś, co jest nie do wykonania, coś, czego sam Bóg nie robi. Bóg przebacza wyłącznie tym, którzy pokutują i nie oczekuje od urażonego wierzącego, że będzie udawał, że nic się nie stało, równocześnie przekonując samego siebie, że winowajca jest wspaniałą osobą pozbawioną słabości. Właśnie dlatego Jezus polecił nam, aby konfrontować się z winowajcą i, jeśli nie pokutuje, przeprowadzić go przez kolejne kroki kościelnej dyscypliny. Jeśli w jakimś miejscu tego procesu winowajca pokutuje, wtedy musimy mu przebaczyć. Nigdy nie usłyszelibyśmy z ust Jezusa tego, co powiedział na temat kościelnej dyscypliny, gdyby oczekiwał, że urażony po prostu przebaczy i pójdzie swoją drogą. Powtórzmy, Jezus powiedział:

Miejcie się na baczności. Jeśliby zgrzeszył twój brat, strofuj go, a jeśli się upamięta, odpuść mu. A jeśliby siedemkroć na dzień zgrzeszył przeciwko tobie, i siedemkroć zwrócił się do ciebie, mówiąc: Żałuję tego, odpuść mu (Łk 17:3-4, podkreślenia dodano).

Wierzący mogą kochać wszystkich, w tym również niepokutującego winowajcę, tak jak Bóg kocha wszystkich, jest to możliwe i tego się od nich oczekuje, lecz miłość niekoniecznie oznacza bezwarunkowe przebaczenie. Bóg kocha wszystkich, lecz nie każdy otrzymuje od Niego przebaczenie.

Trudne przypadki

Co należy zrobić w przypadku, gdy ze względu na niezależne od nas okoliczności, nie da się postąpić zgodnie z zasadami kościelnej dyscypliny nakreślonymi przez Jezusa? Na przykład, zostałeś poważnie urażony przez wpływowego wierzącego, powiedzmy pastora, i on nie chce się z tobą umówić na spotkanie. Może być i taka sytuacja, że stajesz naprzeciw winowajcy, który nie chce pokutować, a ty nie jesteś w stanie znaleźć nikogo, kto by chciał iść do niego razem z tobą.

W takich przypadkach można zastosować słowa Pawła: “Ze wszystkimi, o ile to od was zależy, pokój miejcie” (Rz 12:18). Zrób to, co możesz; tego Bóg od ciebie wymaga.

Bez względu na sytuacje, Pan zawsze chce, abyśmy nadstawili drugi policzek i poszli dodatkowy kilometr. Jak już wcześniej powiedziałem, nie oznacza to, że mamy pozwalać na to, aby nas inni obrażali, lecz powinniśmy wyjść poza to, czego zwykle ludzie oczekują. W szczególności dotyczy to naszych kontaktów z niewierzącymi. Oni nie twierdzą, że są uczniami Chrystusa, więc próba przeprowadzenia ich przez proces przekazany Kościołowi byłaby głupotą.

Jak już wcześniej powiedziałem, choć Bóg nie przebacza nikomu, jeśli nie ma pokuty, nadal kocha zatwardziałych ludzi i w miłości, z otwartymi ramionami oczekuje, aby przyjąć ich w każdej chwili. Taka też powinna być nasza postawa wobec każdego zatwardziałego winowajcy. Nie możemy przebaczyć, dopóki nie ma pokuty, lecz możemy kochać i modlić się, oczekując z otwartymi ramionami miłości. Ojciec syna marnotrawnego nie wybrał się w daleką podróż, aby zaoferować swemu synowi niskoprocentową pożyczkę, lecz nie odwrócił się plecami, gdy zobaczył wracającego zawstydzonego syna. Podbiegł do niego i objął go. Józef nie ujawnił się braciom, gdy pierwszy raz pojawili się w Egipcie, lecz gdy jakiś czas później okazali pokutę, przyjął ich ze łzami.

Druga strona medalu

Co należy robić, gdy ty staniesz się przedmiotem kościelnej dyscypliny? Jakiś brat przychodzi do ciebie, mówiąc, że go uraziłeś. Co powinieneś zrobić? Powinieneś przełknąć wszelką pychę, która może się pojawiać, uważnie słuchać i zastanowić się nad tym, co mówi. Jeśli uważasz, że jego narzekanie jest usprawiedliwione, powinieneś przeprosić i prosić o przebaczenie. Jeśli uważasz inaczej, powinieneś z łagodnością przedyskutować swoje wrażenia i popracować nad zrozumieniem i pojednaniem. Oby było to skuteczne.

Jeśli wraca z jednym czy dwoma braćmi i stoją oni za urażonym nawet po wysłuchaniu twojej wersji historii, powinieneś poważnie rozważyć to, co mówią i przyznać się do błędu, prosząc o przebaczenie.

Jeśli jesteś przekonany, że wszyscy trzej mylą się, a oni przedstawią sprawę Kościołowi, powinieneś dobrowolnie spotkać się z liderem, który będzie tego chciał i rozważnie wyjaśnić swoją wersję historii. Jeśli cały Kościół stanie po stronie urażonego brata, powinieneś zdać sobie sprawę z tego, że ty się mylisz, przyznać to i prosić o przebaczenie.

Przeciwieństwo kościelnej dyscypliny

Kościelna dyscyplina jest formą Bożego karania, ponieważ jest to Jego przykazanie. Istnieje jeszcze inny sposób, w jaki Pan motywuje nas, do uświęcenia i środek, dzięki któremu utrzymuje swój prawdziwy Kościół w czystości.

W kościołach, gdzie jest pełno pseudochrześcijan sprawy mają się zupełnie inaczej. Znam pewnego pobożnego pastora, który nie zgodził się zaśpiewać w duecie z mężczyzną, członkiem jego Kościoła, który żył w cudzołóstwie. Cudzołożnik był członkiem rodziny, która przez wiele lat stanowiła filary tego Kościoła i gdy się dowiedzieli o tej pastorskiej obrazie, starali się go usunąć ze stanowiska. Twierdzili, że jest zbyt osądzający i nietolerancyjny i większość Kościoła zgodziła się z tym. W konsekwencji udało im się go usunąć. Jest to zaprzeczenie kościelnej dyscypliny, a nie

[1]

W 1Kor 1:2; 6:11; Hbr 2:11; 10:10, 14 widzimy przykłady występowania słowa „uświęcenie” w pierwszym znaczeniu.

[2]

W Rz 6:19, 22; 1Tes 4:3; 1Tes 5:23; Hbr 12:14; 1P 1:2 występują przykłady użycia słowa „uświęcenie” w drugim znaczeniu.

[3]

Por. na przykład: Ef 1:15-19; 3:14-19; Flp 1:9-11; Kol 1:9-12; Flm 1:6.

[4]

Por. Rz 6:3; 6:16; 7:1; 11:2; 1Kor 3:16; 5:6; 6:2-3; 9,15-16.19; 9:13.24.

[5]

W następnym rozdziale wyliczę setki wersetów, które wskazują na odpowiedzialność człowieka w dziele uświęcenia.

[6]

Por. na przykład: Mk 1:15; J 14:1; Dz 17:30; Ap 3:3.

[7]

Por. 1Kor 6:9-10, Ga 5:19-21, Ef 5:5-6, 1J 3:15 oraz Ap 21:8.

[8]

Greckie słowo przetłumaczone tutaj jako “zdyskwalifikowany” (odrzucony) to adokimos i używa się go również w 2Kor 13:5 , aby opisać tych, w których Chrystus nie mieszka: “Poddawajcie samych siebie próbie, czy trwacie w wierze, doświadczajcie siebie; czy nie wiecie o sobie, że Jezus Chrystus jest w was? Chyba żeście próby nie przeszli [adokimos]?”

[9]

Ten fragment pomaga nam również zrozumieć, czym jest “odstępca”, jak się często to określa. Żeby rzeczywiście “odstąpić/odpaść”, najpierw trzeba być we właściwym miejscu. To, co współcześnie nazywa się odstępstwem, to nic więcej, jak tylko przypadek grzesznika, który coraz bardziej grzeszy, a ustami wyznaje wiarę w Chrystusa. Nigdy nie manifestował wiary ani nie widać było, że kiedykolwiek “uwolnił się od brudów tego świata przez poznanie Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa” (2P 2:20). Nie ma podstaw do tego, aby go oskarżyć o to, że “porzucił pierwszą swoją miłość” (p. Ap 2:4), ponieważ Jezus nigdy nie był jego pierwszą miłością.

[10]

W dalszym rozdziale zacytuję jednego z najbardziej znanych ewangelicznych nauczycieli w Ameryce, który przedstawia tą absurdalną teorię.

[11]

Dwa odpowiednie cytaty, warte przeczytania to: Ez 18:24-32 oraz 33:12-19.

[12]

W przeciwieństwie do tego, w co wierzą kalwiniści, autor nie zwracał się do żydowskich braci, którzy byli brani pod uwagę wyłącznie jako ci, którzy mogli uwierzyć w Jezusa. Napisał do braci, którzy już byli “uczestnikami Chrystusa” (3:14), a nie do braci, którzy zastanawiali się nad tym, aby stać się uczestnikami Chrystusa. Dodatkowo przestrzegał ich, aby „zachowali aż do końca niewzruszoną ufność, jaką mieli na początku” (3:14), a więc zwracał się tylko do tych, którzy już tą ufność mieli. Co więcej, autor ostrzegał tych braci, aby nie było u żadnego z nich “złego, niewierzącego serca, które by odpadło od Boga żywego” (3:12). Ci, którzy jeszcze nie narodzili się na nowo, mają złe, niewierzące serca, zatem nie stoją wobec niebezpieczeństwa, aby ich serca stały się złe i niewierzące. W końcu, ci bracia byli w niebezpieczeństwie “odpadnięcia od Boga żywego”, podczas gdy bracia, którzy tylko rozmyślają nad Chrystusem, jeszcze nawet do Boga nie przyszli.

[13]

Ci, którzy ciągle nie mają przekonania, że chrześcijanin może utracić zbawienie, powinni przemyśleć wszystkie następujące fragmenty Nowego Testamentu: Mt 18:21-35; 24:4-5, 11-13, 23-26, 42-51; 25:1-30; Łk 8:11-15; 11:24-28; 12:42-46; J 6:66-71; 8:31-32.51; 15:1-6; Dz 11:21-23; 14:21-22; Rz 6:11-23; 8:12-14.17; 11:20-22; 1Kor 9:23-27; 10:1-21; 11:29-32; 15:1-2; 2Kor 1:24; 11:2-4; 12:21-13:5; Ga 5:1-4; 6:7-9; Flp 2:12-16; 3:17; 4:1; Kol 1:21-23; 2:4-8.18-19; 1Tes 3:1-8; 1Tm 1:3-7.18-20; 4:1-16; 5:5-6.11-15; 6:9-12.17-21; 2Tm 2:11-18; 3:13-15; Hbr 2:1-3; 3:6-19; 4:1-1; 5:8-9; 6:4-20; 10:19-39; 12:1-17.25-29; Jk 1:12-16; 4:4-10; 5:19-20; 2P 1:5-11; 2:1-22; 3:16-17; 1J 2:15.28; 5:16; 2J 1:6-9; Jud 1:20-21; Ap 2:7.10-11.17-26; 3:4-5.8-12.14-22; 21:7-8; 22:18-19.

[14]

Na przykład: Wj 15:26; Lb 12:1-15; Pwt 7:15; 28:22, 27-28, 35, 58-61; 1 Sm 5:1-12; 1Krl 8:35-39; 2Krl 5:21-27; 2Krn 16:10-13; 21:12-20; 26:16-21; Ps 38:3; 106:13-15; 107:17-18; Iz 10:15-16; J 5:5-14; Dz 5:1-11; 1Kor 5:1-5; 11:27-34; Jk 5:13-16; Ap 2:20-23.

[15]

Powinniśmy pamiętać o tym, że pierwszy Kościół (w okresie pierwszych 300 lat) tworzyły małe zgromadzenia, które spotykały się w domach. Tylko w takich okolicznościach ma sens osądzać dwukrotnie niepokutującego członka i stawianie go przed całym Kościołem na sąd, który może być ekskomuniką. W warunkach większego Kościoła, sprowadzenie takiej osoby przed całe ciało spowodowałoby prawdopodobnie tylko walkę w ciele, składającym się z wielu wierzących, którzy nawet nie znają go, w przeciwieństwie do tego, jak było w Kościele domowym.

[16]

Zupełnie czym innym jest, gdy zgrzeszy przeciwko tobie niewierzący, ponieważ nie jest on poddany Chrystusowi. Próba poprawienia go może skończyć się zgodnie z Prz 9:7: „kto karci szydercę ten ściąga na się hańbę; a kto gani bezbożnika, ten się plami”.

[17]

Powtórzmy, jak to było zaznaczone w poprzednim przypisie, że pierwszy Kościół (przez około 300 lat od powstania) tworzyły małe liczbowo grupy, które spotykały się w domach, miejscu dającym znacznie bardziej bezpieczne środowisko do przeprowadzenie trzeciego stopnia kościelnej dyscypliny. W większym Kościele, ten trzeci stopień powinien być tak zorganizowany, aby taka osoba została przyprowadzona przez małą grupę składającą się z ludzi, którzy znają obie strony.


[Ania Marz1]

Było tak: Właściwe osądzenie ciała oznacza rozpoznanie i poddanie grzesznej natury w ramach walki przeciwko Duchowi. Dla mnie w takiej formie niezrozumiałe..

[Dorota2]

Kogo rozwijamy Jezusa czy ostrzeżenie?

[Dorota3]

W tekście Ewangelii jest, że się znęca nad nimi, a nie ich nienawidzi?

[Ania Marz4]

Tu chyba „nie” powinno być usunięte??

[Dorota5]

To jest w ogóle niezrozumiały zwrot – wyjaśnij co to znaczy , dalszy tekst te354-363 tego nie wyjasnia

[Ania Marz6]

Nie znam oryginału, ale jeśli nie wstawimy „nie”, to będzie raczej bez sensu.